Policja: "Nie wykluczamy, że Grzegorz Borys nie żyje"
- Nie wykluczamy, że Grzegorz Borys nie żyje - oświadczyła w piątek rzeczniczka pomorskiej policji.
Kom. Karina Kamińska poinformowała w trakcie piątkowej konferencji prasowej, że służby "nie wykluczają, że Grzegorz Borys nie żyje". - Z naszych informacji wynika, że nie opuścił terenu leśnego - podkreśliła.
Wcześniej mundurowi oświadczyli, że "obszar poszukiwań 44-latka został zawężony do 2 hektarów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ważny program Tuska. "Cała Lewica przeciwko"
Wyznaczony przez nich teren obejmuje rejon zbiornika wodnego Lepusz, który znajduje się w otulinie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
- Do tej spory sprawdzaliśmy kilkukrotnie obszar leśny 8 tys. hektarów, przy udziale 1000 funkcjonariuszy policji, żandarmerii wojskowej, straży leśnej i straży pożarnej - przypomniała.
Mundurowa zaznaczyła, że "obszar poszukiwań jest skrajnie trudny". -To grzęzawisko, na którym występuje dużo drzew i krzewów - powiedziała.
Przedstawicielka pomorskiej policji oznajmiła, że mieszkańcy zastosowali się do apeli policjantów i nie odwiedzali miejsca, w którym działają służby.
- Będziemy sprawdzać ten teren dwutorowo - przez nurków oraz sprzęt specjalistyczny. Trwają też konsultacje z zakresu hydrologii - powiedziała.
Policjantka wyjawiła, że "rejon zbiornika wodnego Lepusz był przeszukiwany wielokrotnie". Z jej relacji wynika, że pojawiły się "pewne okoliczności", które spowodowały, że to miejsce zostało wytypowane do ponownej weryfikacji.
Rzeczniczka Żandarmerii Wojskowej została zapytana o to, czy służby wiedzą, dlaczego 44-latek zabił swojego syna. - Nie, jeszcze nie - odpowiedziała. Podkreśliła, że "być może motywem była zemsta na małżonce". Dodała jednak, że to wstępna hipoteza, która może się zmienić.
Źródło: TVN24/PAP