Policja mogła usunąć protestujących z A2. Ale nie taka jest praktyka
Rolnicy zablokowali w środę autostradę A2 na blisko 10 godzin. - Raczej policja nie podejmuje decyzji, by szybko, z użyciem siły, działać wobec protestujących - mówi WP Mariusz Sokołowski, były rzecznik KGP. Nawet, jeśli jest to najbardziej ruchliwa droga w Polsce.
13.12.2018 | aktual.: 13.12.2018 12:25
W środę od godz. 7 do 16:40 na autostradzie A2 na odcinku Łódź - Warszawa protestowało kilkudziesięciu rolników z ruchu AGROunia. Zablokowali jedną z najbardziej ruchliwych autostrad w Polsce, która ma w najbliższym czasie być rozbudowana. Dla udrożnienia ruchu ma na niej powstać dodatkowy pas. A2 stała w korku przez wiele godzin.
Na miejsce protestu przyjechała policja. Jak mówiła Edyta Adamus z sekcji prasowej Komendy Stołecznej, funkcjonariusze zaczęli od... legitymowania rolników. Dopiero o godz. 14, czyli po siedmiu godzinach protestu, policja wezwała rolników do odblokowania autostrady i ustawiła wokół nich kordon. Funkcjonariusze poinformowali o możliwości "użycia środków przymusu bezpośredniego", jeśli protestujący nie zejdą z jezdni. Ale do tego nie doszło.
- Przy protestach działanie policji nie jest proste. To kwestia, czy podejmować działanie przywracające porządek prawny z wykorzystaniem wszystkich środków, które dostępne są policji, czy rozmawiać z tymi ludźmi, by pokojowo mogli zejść z miejsca, w którym protestują. To zawsze bardzo trudna decyzja - tłumaczy Wirtualnej Polsce Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. I dodaje, że w takich przypadkach dobre rozwiązanie nie istnieje. - Dobre jest tylko wtedy, kiedy protestujący podporządkują się policji, co zdarza się niezmiernie rzadko, bo nie po to wychodzą, żeby później się podporządkować. Nie respektują poleceń policji - dodaje Sokołowski.
W związku z tym, jak wyznaje Sokołowski, policja najczęściej po prostu negocjuje z protestującymi. - Raczej nie podejmuje się decyzji, by szybko, z użyciem siły działać wobec protestujących. I nie ma to znaczenia, czy protest odbywa się na autostradzie A2, czy na jakiejkolwiek ulicy. Użycie środków przymusu jest ostatecznością - dodaje. - Zazwyczaj policja koncentruje się na tym, żeby dokumentować to, co dzieje się na miejscu, by później wysyłać to do sądu, który ostatecznie podejmie decyzję wobec protestujących - wyznaje Sokołowski.
"Rozumiemy dyskomfort"
Rolnicy tłumaczyli, że rozumieją, iż podróżujący czują dyskomfort z powodu niemożności przejechania, ale ta forma protestu nie została wybrana przypadkowo. Strajkujący wyjaśnili, że dzięki temu kierowcy innych samochodów mogą zrozumieć, jak czują się rolnicy, którzy "zostali zablokowani na polskim rynku, tak właśnie jak podróżujący".
Po godz. 10 na miejsce protestu przyjechał minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, aby osobiście negocjować z rolnikami. Zaprosił ich na komisję rolnictwa, ale ci chcieli rozmawiać z nim na miejscu, przed obiektywem kamer. - Dziwię się. Jestem jednym z was. Rolnikiem, nie urzędnikiem, ale rolnikiem, który został ministrem, by rozwiązywać wasze problemy. Chcę państwa poinformować, że prowadzę rozmowy ze wszystkimi grupami rolników. W piątek spotkałem się z rolnikami spod Piotrkowa - powiedział Ardanowski.
Zapewnił, że większość postulatów została już spełniona. Rolnicy wyśmiali tę deklarację. Po tym, jak Ardanowski ponowił zaproszenie na komisję, jeden ze strajkujących wyjaśnił, że Straż Marszałkowska uniemożliwia rolnikom wstęp na teren Sejmu. Po kilkunastu minutach rozmów zrobiło się gorąco. - Pan jest chamski i arogancki - rzucił do ministra organizator protestu Michał Kołodziejczak.
Ardanowski zapewnił, że nie uchyla się od rozmów z żadnymi grupami rolników, nawet tymi, którzy sięgają po najbardziej radykalne metody zwracania uwagi na swoje problemy. Około godz. 13 minister porozumiał się z rolnikami w kwestii dalszych negocjacji. Termin ma zostać ustalony jeszcze przed świętami. Rolnicy pożegnali ministra brawami. Ten przed odjazdem wspólnie z rolnikami odśpiewał "Rotę".
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl