Polacy przejmują władzę w Szwecji?
W Szwecji odbywają się wybory parlamentarne połączone z wyborami do samorządów wojewódzkich i rad gminnych. Według doniesień "Nowej Gazety Polskiej" na listach wyborczych znajduje się aż 91 kandydatów polskiego pochodzenia.
19.09.2010 | aktual.: 22.09.2010 09:58
W 2010 roku trudno w Szwecji znaleźć partię polityczną z ramienia, której nie startują Polacy. Najwięcej kandydatów polskiego pochodzenia, aż 30%, ubiega się o mandat z list Moderata, partii określanej, jako umiarkowano prawicową. O miejsca w jednoizbowym Riksdagu będzie w tym roku walczyć 18 osób, pozostali kandydaci ubiegają się o miejsca w samorządach. Najmłodsza polska kandydatka ma 18 lat, najstarszy kandydat ma lat 81. 53% naszych kandydatów to mężczyźni.
Kilkoro Polaków kandydujących do parlamentu startuje z wysokich pozycji na listach. Realne szanse na wybór mają nieliczni, jednak wszyscy są przekonani, że warto spróbować.
Twoja ulica, park, samochód
Najmłodszą kandydatką polskiego pochodzenia jest Magda Łukaszewicz, uczennica, która niedawno skończyła 18 lat. Urodziła się w Sztokholmie. Po polsku porozumiewa się swobodnie dzięki rodzicom, którzy, mimo, że przyszłość rodziny widzieli w Szwecji, kładli nacisk na to, by uczyła się mówić w języku ojczystym. Magda startuje w wyborach samorządowych w gminie Järfälla z ramienia Partii Moderata.
- Nie jestem jedną z tych osób, które od dziecka marzyły o karierze w polityce. Zapisałam się do młodzieżówki partii, żeby spróbować czegoś nowego - opowiada. – Tam poznałam ludzi w moim wieku, okazało się, że mamy wspólne zainteresowania i tematy do rozmów. Spodobało mi się, zauważyłam, że w grupie można zrobić dużo więcej - wyjaśnia Magda.
Magda prowadzi aktywną kampanię w Internecie, między innymi na portalu społecznościowym Facebook. Jeździ do szkół, spotyka się z wyborcami na terenie całej Szwecji.
- Nie promuję wyłącznie siebie, ale idee partii – mówi. – Zależy mi, żeby przekonać ludzi, jak ważne jest prawo głosu, które wszyscy mamy. Kampanię kieruję również do Polaków, chociaż staram się dotrzeć do wszystkich. To smutne, że niewielu rodaków decyduje się na głosowanie w Szwecji. Na świecie dziesiątki tysięcy ludzi musi walczyć o prawo do demokratycznego wybierania władzy, podczas gdy my nie korzystamy z niego w pełni. Nie musisz interesować się polityką, by brać udział w wyborach. To, jak wygląda twoja ulica, najbliższy park, który lubisz odwiedzać, albo fakt, czy będziesz tankować samochód benzyną czy ładować go prądem, zależy właśnie od polityków - tłumaczy Magda.
Pytana o to, jak namawia Polaków do głosowania na nią, Magda Łukasiewicz mówi, że wierzy w znaczenie edukacji i pracy. Ma przekonanie, że to dwie najważniejsze rzeczy, jakie powinien mieć człowiek, by samodzielnie zbudować sobie satysfakcjonującą przyszłość. Ludzie doskonale poradzą sobie z zadbaniem o swoje dobro, jeśli wszyscy będą mieli równy dostęp do nauki w dobrych i bezpiecznych warunkach, a następnie możliwość godziwego zarabiania na siebie.
Magda ma nadzieję, że jej głos dotrze głównie do młodych. Jako nastolatka ma łatwość porozumiewania się z nimi.
- Oczywiście również osoby starsze mają możliwość dotarcia do młodzieży – dodaje jak wytrawna dyplomatka. – Cieszę się, że na listach wyborczych znalazło się miejsce dla przedstawicieli wielu grup społecznych - zapewnia. ”Pobudka ze złego snu”
Gdyby na którymś ze spotkań z wyborcami Magda spotkała Przemka Małachowskiego, jako kontrkandydata (na razie startują w wyborach samorządowych do różnych gmin, ale być może za 4 lata staną w szranki o mandat poselski), zapewne można by się spodziewać gorącej dyskusji politycznej.
Dwudziestodziewięcioletni Przemek Małachowski urodził się w Lesznie na Wielkopolsce. Opowiada, że ojciec, jako działacz "NSZZ Solidarność" zdecydował się na emigrację do Szwecji po kilkukrotnym internowaniu. W 1984 zamieszkali w Helsingborgu, ósmym, co do wielkości mieście Szwecji. Języka polskiego Przemek uczył się w domu, w szwedzkiej szkole, gdzie tygodniowo przysługiwała mu godzina nauki języka ojczystego oraz w szkółce polonijnej założonej przez grupę społeczników.
- Do socjaldemokracji szwedzkiej wstąpiłem trzy lata temu, kiedy w Helsingborgu zorganizowano kurs otwarty dla przyszłych polityków – opowiada. – Był to okres, w którym rządząca prawica zaczęła realizować "ambitny" plan demontażu modelu szwedzkiego, między innymi pod pretekstem: "praca musi się opłacać". Zmniejszono podatki dla pracujących. Efekty są haniebne – bezrobotni i chorzy są dziś w Szwecji traktowani jak pasożyty! Uznałem, że czas się obudzić ze złego neoliberalnego snu i zaangażowałem się w politykę - wyjaśnia.
Na co dzień Przemek pracuje w pośrednictwie pracy z bezrobotną młodzieżą. Wymienia, że wcześniej był doradcą osób niepełnosprawnych, a w Malmö Högskola zrobił licencjat z "International Migration and Ethnic Relations" oraz "Communication in English". Na dwóch innych uniwersytetach robił kursy literaturoznawstwa.
Przemek Małachowski startuje z 29 miejsca na liście socjaldemokratów (Arbetarepartiet-Socialdemokraterna) w wyborach samorządowych w gminie Helsingborg. Tylko na liście jego partii w tej gminie widnieją nazwiska 73 kandydatów. Szwedzcy obywatele robią dobry użytek z biernego prawa wyborczego.
Polacy, do urn!
Według informacji "Nowej Gazety Polskiej", w poprzednich wyborach w Szwecji organizowanych w roku 2006 tylko, co piąty mieszkający w tym kraju Polak skorzystał z przysługującego mu prawa wyborczego. Polacy byli jedną z tych grup narodowych, które najmniej licznie stawiły się przy urnach. Startujący w tegorocznych wyborach kandydaci polskiego pochodzenia mają nadzieję, że będą mogli liczyć na poparcie Polaków.
Aby móc głosować w wyborach parlamentarnych w Szwecji, trzeba być obywatelem szwedzkim i figurować w rejestrze ludności. Żeby głosować w wyborach samorządowych, trzeba być obywatelem szwedzkim lub obywatelem jednego z krajów UE i przez trzy lata poprzedzające wybory być zameldowanym w danej gminie lub województwie.
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad