PolskaPKW przerywa pracę w związku z wtargnięciem grupy protestujących

PKW przerywa pracę w związku z wtargnięciem grupy protestujących

Państwowa Komisja Wyborcza zdecydowała o przerwaniu prac w związku z wtargnięciem do jej siedziby dużej grupy protestujących. Zajęli oni salę konferencyjną i domagali się natychmiastowej dymisji członków PKW. Po północy policja usunęła z siedziby Państwowej Komisji Wyborczej osoby, które tam wtargnęły i okupowały pomieszczenia PKW. Funkcjonariusze działali na wniosek administratora budynku, czyli Kancelarii Prezydenta. Policja zatrzymała 12 osób, które protestowały w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej; zostały one przewiezione na komendę gdzie zostaną przesłuchane. Zatrzymano m.in. Ewe Stankiewicz, Grzegorza Brauna i Jana Pawlickiego. [ Okupacja siedziby PKW na zdjęciach. ]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,17047992,kat,7631,title,Okupuja-siedzibe-PKW-Wtargneli-tam-sila,galeria.html )

Po usunięciu grupy protestujących z siedziby Państwowej Komisji Wyborczej, sędziowie komisji muszą się spotkać i podjąć uchwałę o wznowieniu prac. Studio wyborcze w siedzibie Komisji będzie dostępne od godz. 6.

PKW zdecydowała o przerwaniu prac w związku z wtargnięciem do jej siedziby dużej grupy protestujących. Zajęli oni salę konferencyjną i domagali się natychmiastowej dymisji członków PKW. Policja wyprowadziła tę grupę osób z siedziby PKW, zatrzymanych zostało 12 osób, kolejne osiem dostało wezwania do stawienia się w jednostkach policji na przesłuchanie w charakterze świadka.

Przerwanie prac przez PKW nie oznaczało przerwania prac terytorialnych komisji wyborczych, które kontynuowały ustalanie wyników wyborów.

W uchwale o przerwaniu prac PKW poinformowano, że decyzja taka zapadła w związku z zagrożeniem dla bezpieczeństwa prac Komisji i dokumentacji wyborczej. "W związku z wtargnięciem dużej grupy osób do pomieszczeń Kancelarii Prezydenta RP - zajmowanych na potrzeby Państwowej Komisji Wyborczej związane z ustaleniem wyników wyborów - stwarzającym zagrożenie dla bezpieczeństwa pracy PKW, pracowników KBW i dokumentacji wyborczej, Państwowa Komisja Wyborcza postanawia przerwać pracę do czasu usunięcia tego zagrożenia" - podano w uchwale podpisanej przez przewodniczącego PKW Stefana Jaworskiego.

Przed siedzibą PKW zorganizowano protest pod hasłem "Stop manipulacjom wyborczym" z udziałem m.in działaczy Ruchu Narodowego, Kongresu Nowej Prawicy i stowarzyszenia Solidarni 2010. Część protestujących weszła do budynku, do sali konferencyjnej PKW. Przedstawiciel PKW zaprosił na rozmowę delegację protestu, ci jednak oświadczyli, że będą rozmawiać wyłącznie w obecności mediów.

Będąca wśród protestujących Ewa Stankiewicz ze Stowarzyszenia Solidarni 2010 oświadczyła, że w związku z nieprawidłowościami i "gigantycznymi fałszerstwami" dotyczącymi wyborów żądają oni natychmiastowej dymisji wszystkich członków PKW. - Przyszliśmy tutaj upomnieć się o to, żeby wszyscy członkowie Państwowej Komisji Wyborczej natychmiast złożyli dymisję i opuścili ten lokal - powiedziała Stankiewicz. - Jedyne, czego się dopominamy, to żeby w Polsce były uczciwe wybory - podkreśliła.

Po pewnym czasie część przebywających w sali konferencyjnej PKW protestujących podeszła do zamkniętych drzwi wejściowych, by je otworzyć i wpuścić do środka innych. Po zdemontowaniu drzwi do środka weszło kilkanaście kolejnych osób. Następnie przed drzwiami stanęli policjanci, którzy nie wpuszczali nikogo do środka.

Do protestu przyłączyli się m.in. Robert Winnicki - jeden z liderów Ruchu Narodowego oraz poseł, polityk KNP Przemysław Wipler, który oświadczył wówczas, że protest będzie prowadzony do skutku, czyli do momentu spełnienia żądań protestujących.

Wcześniej Wipler odebrał protokoły z posiedzeń PKW od początku 2014 roku. Zwrócił się o nie, bo chce się dowiedzieć, jak przygotowywane były tegoroczne wybory. Zapowiedział, że będzie "analizował w oparciu o te dokumenty, czy nie miało miejsce przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez członków Państwowej Komisji Wyborczej". Zaznaczył, że informacje na ten temat zamieści w internecie.

Oprócz dymisji członków PKW protestujący wysuwali też żądania unieważnienia niedzielnych wyborów samorządowych i powtórzenia ich oraz zmiany obecnego prawa wyborczego.

Wtargnięcie protestujących do siedziby PKW negatywnie oceniło PiS, podkreślając, że nawet uzasadniony protest powinien być wyrażany "w ramach przedsięwzięć, które przewiduje system demokratyczny".

W wydanym oświadczeniu dla mediów rzecznik prasowy PiS Marcin Mastalerek podkreślił, że partia "zdecydowanie negatywnie ocenia wydarzenia pod siedzibą PKW". "Wtargnięcie do instytucji państwa i jej okupacja nie są rozwiązaniem problemu i mogą tylko pogłębić chaos, który jest związany z przedłużającym się procesem podania wyników wyborów samorządowych" - napisał przedstawiciel PiS.

Jak podkreślił, nawet dobre intencje i słuszne obywatelskie niezadowolenie nie mogą być powodem tego rodzaju działań. - Niepokój obywateli, w sytuacji kiedy w uzasadniony sposób została podważona wiarygodność procesu wyborczego, powinien być wyrażany w ramach przedsięwzięć, które przewiduje system demokratyczny - zaznaczył Mastalerek.

Policja usunęła pikietujących

Policja wyprowadziła z siedziby Państwowej Komisji Wyborczej osoby, które w proteście zajęły salę konferencyjną PKW. Zatrzymanych zostało 12 osób, są one podejrzewane o naruszenie miru domowego i zostały przewiezione na komendę, gdzie zostaną przesłuchane.

Przed północą administrator budynku złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z artykułu 193 kodeksu karnego naruszenie miru domowego. Jak powiedziała kom. Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego KSP administrator kilkakrotnie zwrócił się do protestujących o opuszczenie budynku. Po tej prośbie część osób opuściła dobrowolnie budynek, ale część pozostała.

- W związku z tym administrator budynku poprosił policję o podjęcie interwencji. Funkcjonariusze jeszcze raz poprosili o opuszczenie budynku przez osoby zgromadzone, a gdy to nie poskutkowało wyprowadzili te osoby - powiedziała Kędzierzawska.

Policja zatrzymała 12 osób, które zostały przewiezione na komendę policji. "Wobec zatrzymanych osób będą prowadzone czynności w kierunku artykułu 193 kodeksu karnego. Chodzi o naruszenie miru domowego" - powiedziała policjantka.

Zgodnie z art. 193 kk: "Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że kolejne osiem osób dostało wezwania do stawiennictwa w jednostkach policji na przesłuchanie w charakterze świadka. O dalszych szczegółach KSP ma dziś poinformować.

- Naszym zadaniem było zapewnienie bezpieczeństwa osób zgromadzonych i postronnych. Byliśmy tu wyłącznie po to, aby zapewnić bezpieczeństwo i aby nie doszło do naruszenia prawa - podkreśliła Kędzierzawska.

Zatrzymano Ewe Stankiewicz, Grzegorza Brauna i Jana Pawlickiego. Są w komisariacie na Wilczej w Warszawie.

Protestujący idą pod komendę na ul. Wilczej w Warszawie

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (475)