Pijany dowódca zmasakrował Rosjan. "Cieszył się"
- Dziennikarze kanału Astra powinni zostać zatrzymani - powiedział kremlowski propagandysta Władimir Sołowjow. W ten sposób zareagował na ujawnione przez kanał szokujące informacje o dowódcy 25. brygady, który pijany wysłał kilkudziesięciu żołnierzy do śmiertelnego szturmu, a następnie "obserwował i cieszył się, jak Siły Zbrojne Ukrainy żywcem zmiażdżyły ich czołgami i dronami".
Chodzi o sprawę, która ujrzała światło dziennie 2 września. Dziennikarze niezależnego rosyjskiego kanału Astra ujawnili, że pułkownik Aleksiej Ksenofontow ps. Trygrys, upił się i wysłał dziesiątki zmobilizowanych i kontraktowych żołnierzy do śmiertelnego ataku, a miesiąc później otrzymał tytuł bohatera Rosji.
"Bohater Rosji" broniony przez propagandystę
Sołowiow stwierdził, że dziennikarze Astry powinni zostać zatrzymani za ujawnienie tej informacji. Propagandysta, który osobiście zna "bohatera Rosji" powiedział, że "nigdy nie widział go pijanego", a w czasie szturmu rzekomo przebywał z Ksenofontowem na stanowisku dowodzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas audycji propagandysta odtworzył wiadomość audio od generała, pod którego dowództwem służy Ksenofontow. Ten ma ręczyć za Ksenofontowa. Potwierdził jednak, że rzeczywiście istnieje "trudna sytuacja" na kierunku, gdzie doszło do szturmu.
Sołowjow potwierdził, że prokuratura wojskowa już bada historię marcowego szturmu. Jak dodał, siły bezpieczeństwa rzekomo "nie stwierdziły żadnych naruszeń".
Masakra rosyjskich żołnierzy
Ujawnione przez Astrę informacje pochodziły od żon zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy. Kobiety na własną rękę kontaktowały się z kolegami swoich zaginionych mężów. Od nich usłyszeli, że dowódca 25. brygady pułkownik Aleksiej Ksenofontow, w dniu szturmu, "upił się i będąc w złym humorze, wysłał zmobilizowanych i kontraktowych żołnierzy do śmiertelnego szturmu", a następnie "obserwował i cieszył się, jak Siły Zbrojne Ukrainy żywcem zmiażdżyły bojowników czołgami i dronami".
Żona jednego ze zmarłych wojskowych doniosła na generała do samego dyktatora Władimira Putina. "Jak długo dowódca brygady będzie drwił z żołnierzy, poddawał ich torturom i celowo wysyłał na śmierć? I czy naprawdę sądzicie, że nasza armia zasługuje na takich dowódców, którzy nie potrafią wziąć na siebie odpowiedzialności?" - napisała w liście do rosyjskiego przywódcy Alina.
Kobieta otrzymała od męża ostatnią wiadomość 14 lutego. - Napisał mi, że najprawdopodobniej to nasza ostatnia rozmowa. Ostrzegli ich, że jeśli tylko pojawią się na miejscu (koło Awdijiwki) to natychmiast zabiorą im telefony. Komendant dał im do zrozumienia, że prowadzą ich na śmierć - twierdzi Alina.
Gdy w kwietniu Ksenofontow otrzymał tytuł bohatera Rosji, w komentarzach pod artykułem w sieci VKontakte pojawiło się dziesiątki komentarzy od krewnych poległych i zaginionych żołnierzy podporządkowanych "Tygrysowi".
Kobiety pytały, gdzie są ich bliscy i z jakiego powodu nie ewakuowano ciał oraz dlaczego ich mężowie zostali wysłani na śmiertelne ataki. Pod adresem dowódcy kierowano także życzenia "bolesnej śmierci w cywilu".