Pielęgniarka sfałszowała wyniki DNA i wmówiła mężczyźnie, że jest ojcem

Griffiths, mieszkaniec brytyjskiego Bridgend, poznał 25-letnią pielęgniarkę, Charmaine Wilson w 2012 roku. Wracali razem do domu taksówką. Spędzili ze sobą jedną noc. Mężczyzna nie miał zamiaru kontynuować tej znajomości.

Charmaine miała jednak inne plany: pisała do niego e-maile, dzwoniła, próbowała kontaktować się z nim na serwisach społecznościowych. Oświadczyła, że była z nim w ciąży, ale poddała się aborcji.

Mężczyzna, by pozbyć się natrętnej dziewczyny zmienił numer telefonu i adres e-mail. Poskutkowało. Niestety, tylko na chwilę.

Pół roku temu Griffiths ponownie spotkał kobietę - w szpitalu, w którym odwiedzał swojego chorego dziadka. Charmaine powiedziała mu wówczas, że ma z nim syna. Mężczyzna początkowo nie wierzył. 25-latka pokazała mu jednak świadectwo urodzenia. Potem ojcostwo potwierdziły wyniki badań DNA.

31-latek zaczął spotykać się z synem. Pokochał chłopca. Obsypywał go prezentami. Wspierał także finansowo jego matkę. Planował budowę domu na działce rodziców, by mogła w nim zamieszkać Charmaine z jego - jak sądził - synem.

Rodzice mężczyzny także pokochali wnuka, rozpieszczali go. Kupili Charmaine samochód, by łatwiej było jej dojeżdżać do pracy i mogła więcej czasu spędzać z dzieckiem.

Tę idyllę przerwał przyjaciel Griffiths'a, który dostrzegł na jego profilu na Facebooku zdjęcie z chłopcem. Był zdziwiony, co jego przyjaciel robi z synem... jego znajomych.

Okazało się, że Charmaine oszukała swojego byłego kochanka w niezwykle perfidny sposób. Sfałszowała nie tylko świadectwo urodzenia, ale także wyniki badań DNA. Dziecko "pożyczala" zaś od swoich znajomych, mówiąc im, że się nim zaopiekuje.

Sprawa trafiła do sądu. Charmaine została skazana na cztery miesiące więzienia i ma zakaz zbliżania się do swojego byłego kochanka i jego rodziny.

Źródło: The Daily Mail