Philips nie pozwali pominąć reklam

Co robi widz, kiedy film w najciekawszym momencie kolejny raz przerywa reklama chipsów? Najczęściej przełącza na inny kanał. Ale Philips już wie, jak to uniemożliwić.

SKOMENTUJ

Oglądasz kryminał. Wciągający, wciąż nie wiadomo, kto jest mordercą, ale sprawa zaraz się wyjaśni. I w tym momencie telewizja raczy cię serią reklam. Co drugi Polak sięga wtedy po pilota i sprawdza, co jest na innych kanałach (badania Ipsos z ub.r.). Taki nawyk to kiepska wiadomość dla reklamodawców - bo jaki sens mają reklamy, skoro mało kto je ogląda. A gdyby zablokować pilota... Taki patent zgłosił w USA Philips, jeden z gigantów na rynku elektroniki użytkowej - podała "Gazeta Wyborcza".

Urządzenie, które zrodziło się w głowie naukowców holenderskiego koncernu, ma uniemożliwić widzowi zmianę programu w czasie przerwy reklamowej. Jak to działa? W dekoderach do oglądania cyfrowej telewizji będzie zainstalowane specjalne oprogramowanie. Dzięki cyfrowym znacznikom "wszytym" w sygnał stacji telewizyjnej, taki dekoder rozpozna, kiedy zaczynają się reklamy. I przejmie kontrolę nad telewizorem. System zadziała nawet, gdy masz nagrywarkę z twardym dyskiem potrafiącą wyciąć reklamy z nagrywanego filmu. Nie dość, że reklamy się nagrają, to jeszcze nie będziesz mógł ich przewinąć.

Urządzenie Philipsa zostawia widzowi wybór - przed rozpoczęciem programu na ekranie telewizora miałby pojawiać się komunikat, że można wyłączyć system, o ile się za to zapłaci.

- Brutalne - kwituje krótko "GW" Jacek Karolak, szef domu mediowego Starcom Next zajmującego się reklamą w nowych mediach. - Każde wymuszanie obejrzenia reklamy denerwuje odbiorcę i tak naprawdę nie leży w interesie reklamodawców.

Philips broni się przed zarzutami. - My tylko dostarczamy technologię. To nadawca decyduje, jak z niej skorzystać - mówi Caroline Kamerbeek, dyrektor ds. komunikacji w Philips International, cytowana przez serwis internetowy News.com.

W Polsce dekoderów do cyfrowej telewizji na razie jest niewiele, ale do 2014 r. będziemy je mieli wszyscy. Stacje telewizyjne mają wtedy wyłączyć sygnał analogowy i przejść na nadawanie cyfrowe. Bez dekodera telewizji obejrzeć nie będzie można.

Patent Philipsa to tylko jeden z pomysłów, jak dotrzeć z produktem do widza, kiedy unika reklam. Firmy coraz częściej umieszczają swoje produkty w popularnych serialach, filmach (tzw. product placement). W "Kilerze" pojawiła się sieć komórkowa Era, a jedna z bohaterek "Na dobre i na złe" jeździła fiatem stilo. Product placement ma tę zaletę, że widz musi zobaczyć produkt. I zwykle jest tańszy niż reklama w telewizji.

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Gratulacje ze świata. "Europa potrzebuje silnych Niemiec"
Gratulacje ze świata. "Europa potrzebuje silnych Niemiec"
Wyniki Lotto 23.02.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 23.02.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Brutalny atak w Grudziądzu. Zaatakowała niepełnosprawną
Brutalny atak w Grudziądzu. Zaatakowała niepełnosprawną
Ciężarna mieszkała w namiocie. Nie chciała zostawić chłopaka
Ciężarna mieszkała w namiocie. Nie chciała zostawić chłopaka
"Dziękuję". Zełenski w emocjonalnym wpisie
"Dziękuję". Zełenski w emocjonalnym wpisie
Niewiarygodne wykresy. AfD deklasuje konkurencję w kilku miejscach
Niewiarygodne wykresy. AfD deklasuje konkurencję w kilku miejscach
Sukces AfD w Niemczech. Centralna Rada Żydów zszokowana
Sukces AfD w Niemczech. Centralna Rada Żydów zszokowana
Trump powiedział, co myśli po wyborach w Niemczech
Trump powiedział, co myśli po wyborach w Niemczech
W klinice Gemelli leczą Franciszka. Prześwietliliśmy "papieski szpital"
W klinice Gemelli leczą Franciszka. Prześwietliliśmy "papieski szpital"
Sytuacja po wyborach w Niemczech. Ekspert: jestem pesymistą
Sytuacja po wyborach w Niemczech. Ekspert: jestem pesymistą
"Kenia" będzie rządzić Niemcami? SPD i Zieloni deklarują gotowość
"Kenia" będzie rządzić Niemcami? SPD i Zieloni deklarują gotowość
Tusk uderza w czuły punkt PiS. "Cztery razy więcej niż teraz"
Tusk uderza w czuły punkt PiS. "Cztery razy więcej niż teraz"