Palikot: spuściłem powietrze z J. Kaczyńskiego
W ostatni piątek miałem odczucie, że zluzowuję Jarosława Kaczyńskiego, jego formę tak bardzo napompowaną, monumentalną, bez autoironii. Ten mój występ, to było takie spuszczenie powietrza z Jarosława Kaczyńskiego - mówi "Dziennikowi" Janusz Palikot i zapowiada, że takich "spuszczeń powietrza" będzie więcej.
14.07.2008 | aktual.: 14.07.2008 09:42
Dziennik: Jak by pan zareagował, gdyby ktoś usiadł na pana miejscu i parodiował pana gesty, tak jak zrobił pan w piątek w Sejmie z Jarosławem Kaczyńskim?
Janusz Palikot: Dość często parodiuje mnie Szymon Majewski.
Ale robi to w programie rozrywkowym, a nie w sali sejmowej.
- Nie miał bym też nic przeciwko temu, by ktoś siadł na moim miejscu i naśmiewał się ze mnie. Jeśli jest się otwartym, to w takim naśmiewaniu można zobaczyć swoje wady i zastanowić się, z czego one wynikają.
Skąd u pana aktorskie zacięcie?
- Sam nie wiem. Od czasu szkoły średniej byłem wielkim fanem teatru. Trafiłem do trzeciej klasy, byłem zupełnie nowy w środowisku, w którym role są już od dawna rozdane, ludzie się znają, mają swoje grupy przyjaciół. W teatrze spędzałem bardzo dużo czasu. Wtedy właśnie zrodziła się moja miłość do teatru.
Można być komikiem, ale też łatwo zostać po prostu postacią komiczną.
- W ostatni piątek miałem odczucie, że zluzowuję Jarosława Kaczyńskiego, jego formę tak bardzo napompowaną, monumentalną, bez autoironii. Ten mój występ, to było takie spuszczenie powietrza z Jarosława Kaczyńskiego.
Czyli improwizacja, a nie przedstawienie poprzedzone wieloma próbami?
- Całkowita improwizacja. Wpadłem na salę lekko spóźniony. Wchodziłem, żeby zająć swoje miejsce, kiedy dowiedziałem się, że PiS wyszedł z sali na znak protestu. Powiedziałem więc do siebie głośno przy Julii Piterze i Stanisławie Żelichowskim, że może w takim razie usiądę na miejscu Jarosława Kaczyńskiego. I usiadłem.
- Mam nadzieję, że teraz kiedy Jarosław Kaczyński zobaczy siebie w krzywym zwierciadle, to sam będzie trochę lepszym liderem. Ja się do PiS nie nadaję, bo jestem człowiekiem z zupełnie innej bajki. Mogę być jedynie lustrem, w którym posłowie tego klubu mogą się przeglądać.