Andrzej Duda we wtorek podczas wizyty w Berlinie mówił m.in. o niedosycie demokracji w ramach UE. Jako przykład podał zakaz sprzedaży zwykłych żarówek. Wypowiedź odbiła się szerokim echem. Prezydent stał się obiektem drwin. - Włos się jeży, co on opowiada. To żenujące - mówił poseł PO Sławomir Neumann w programie "Tłit".
W reakcji na słowa prezydenta Donald Tusk oświadczył, że nie dołączy się do "złośliwości i szyderstw pod adresem polskiego prezydenta". - Wtedy, kiedy wydaje się pogubiony w argumentacji, potrzebuje raczej naszego wsparcia, a przynajmniej jakiejś takiej życzliwej cierpliwości - komentował.
Do wypowiedzi Dudy, jak i do słów Tuska, odniósł się w czwartek w Radiu Zet wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Stwierdził, że szef RE "jest ostatnią osobą, która ma prawo kogokolwiek pouczać w sprawie zakresu wolności w Unii Europejskiej, wolności od ingerencji biurokratycznych".
Gowin tłumaczył, że prezydent podał przykład nadmiernie szczegółowych regulacji, do których - jak mówił - "ma skłonność Parlament Europejski i, szerzej, instytucje unijne". Dodał, że jest to przykład bardzo często używany podczas debat w Europie. Mówił o "przeregulowaniu UE" i "zbyt głębokiej ingerencji instytucji unijnych w suwerenne decyzje państw narodowych".
Wicepremier podkreślił zarazem, że "nigdy nie odmawiał Tuskowi finezji i wybitnego formatu politycznego". Dodał, że Tusk to "fighter i polityczne zwierzę" i ocenił jako bardzo prawdopodobne, że wystartuje on na prezydenta. W ocenie Gowina, Tusk jest "ostatnią szansą dla opozycji".
Zobacz także Andrzej Duda na wojnie z żarówkami. Tadeusz Cymański: to szaleństwo
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
