PolitykaNorbert Maliszewski: debata zakończona remisem

Norbert Maliszewski: debata zakończona remisem

Czwartkowa debata kandydatów w drugiej turze wyborów prezydenckich zakończyła się remisem: niczego nie rozstrzygnęła i nie przybliżyła żadnego z uczestników do zwycięstwa - uważa dr hab. Norbert Maliszewski, specjalista ds. marketingu politycznego z UW.

Norbert Maliszewski: debata zakończona remisem
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

21.05.2015 | aktual.: 22.05.2015 07:26

- Był remis, a właściwie przegrali widzowie, bo faktycznie to był pojedynek bokserski, klincz, w którym żaden z zawodników nie zyskał przewagi, a stracili widzowie - ocenił Maliszewski.

Według niego debata telewizyjna sprowadziła się do sporu czysto personalnego, pojedynku bokserskiego, adresowanego głównie do twardego elektoratu partyjnego. - Wydaje się, że to te plemiona partyjne i ich mobilizacja w niedzielę rozstrzygną wynik wyborów - zaznaczył naukowiec.

Debata - jego zdaniem - odbyła się głównie w sferze wizerunkowej - "prezydent Bronisław Komorowski pokazał lepszą formę, niż oczekiwano, a Andrzej Duda był nie gorszy". - Widzowie nie dowiedzieli się niczego nowego, nie poznali żadnych nowych poglądów, nie narzucono jakiejś nowej narracji i sposobu widzenia problemów w Polsce - powiedział Maliszewski.

W jego ocenie kandydat PiS odrobił lekcję z pierwszej debaty - lepiej się przygotował, teraz miał być "bardziej energiczny, miał mieć pasję". Specjalista od marketingu politycznego zwrócił uwagę, że ten wizerunek sprowadził się zarówno do chwytów politycznych (przekazanie kontrkandydatowi flagi Platformy Obywatelskiej), jak i zagrań marketingowych związanych z obietnicami cofnięcia reform, np. emerytalnej.

Maliszewski ocenił, że Duda "przekroczył cienką linię - jego energia za bardzo związana była z nerwowością: drżał mu głos, czasami wypowiadał się w stylu, który czynił go pretendentem, ale aroganckim". - Cel, aby nie przegrać w tej debacie i mobilizować swoich wyborców, Andrzej Duda zrealizował, ale zabrakło jakichś gestów zwróconych w stronę wyborców Pawła Kukiza, co wydawało się, że będzie zabiegiem naturalnym, bo tę przewagę Dudzie mógłby dać elektorat antysystemowy - zauważył naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.

Takich gestów skierowanych do obcego elektoratu - jego zdaniem - zabrakło też w wystąpieniach prezydenta Komorowskiego. - Podobnie jak Andrzej Duda, Komorowski też mobilizował i budował morale swojego elektoratu. Jedyna rzecz odnosząca się do wyborców wahających to wystąpienie na końcu, że wybory to nie jest randka w ciemno - ocenił Maliszewski.

- Być może prezydent Komorowski starał się wygrywać doświadczeniem, opanowaniem i spokojem, ale zdaje się, że odbiorcy czasami punktują i dobrze odbierają taką dominację w przebiegu debaty, tzn. jeśli wcześniej był oskarżany o to, że nie ma energii, jest ospały i zbyt jowialny, to mógł tutaj zaryzykować i przygotować jakieś nowe argumenty - zaznaczył.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)