"Nikt nie będzie się wtrącał w to, jakie mamy pomniki"
Nikt nie będzie się wtrącał w to, jakie są nazwy ulic w Polsce i jakie stoją w polskich miastach pomniki - powiedział premier Jarosław Kaczyński w "Sygnałach Dnia". Jego zdaniem, takie kwestie, to sprawa wewnętrzna każdego państwa.
08.05.2007 | aktual.: 08.05.2007 10:01
Szef rządu uważa, że solidarność Brukseli z Estonią - gdzie po usunięciu z centrum Tallina pomnika żołnierzy radzieckich doszło ostatnio do poważnego kryzysu z Rosją - jest na bardzo dobrym poziomie.
My na pewno należeliśmy do tych krajów, które wykazały daleko idącą solidarność, takich krajów jeszcze jest kilka - to przede wszystkim państwa skandynawskie, a także kraje nadbałtyckie. Jeżeli chodzi o wielkie państwa europejskie, to jest trochę gorzej - powiedział Jarosław Kaczyński.
Zaznaczył, że jest to wewnętrzna, suwerenna sprawa Estonii, jakie pomniki chce mieć i - jak mówił - podobnie jest w Polsce.
Premier zapewnił jednocześnie, że zapowiadana przez PiS ustawa, która ma regulować te kwestie, nie została odłożona. Wyjaśnił, że to sprawa "czysto techniczna". Bardzo podobną ustawę przygotowywało od dawna ministerstwo kultury. W ogóle nie należy tego ze sobą kojarzyć. To skojarzenie, nie ukrywam mogące się narzucać, jest skrajnie niefortunne - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Pytany o pozwy niemieckie i pierwsze wyroki sądów z Warmii i Mazur w sprawach majątków przesiedleńców, szef rządu powiedział, że ustawa regulująca te kwestie jest potrzebna.
My nad nią pracujemy, ale jest szereg bardzo poważnych problemów prawnych, związanych z jurysdykcją trybunału europejskiego - powiedział. Dodał, że są też opory w "aparacie rządowym", jak mówił, "ukształtowanym w niemałej części jeszcze przed 1989 rokiem". Opory odrzucamy, ale działania postępują wolno. Jeszcze dzisiaj będę na ich temat rozmawiał, bo rzeczywiście sprawa jest już bardzo potrzebna - powiedział.
Zaznaczył jednocześnie, że wyroki, o których słyszał dotyczą w większości osób, które wyjechały z Polski w latach 70. To druga fala przesiedleńców, gdzie sprawy po prostu nie zostały przez państwo komunistyczne odpowiednio uregulowane. I dzisiaj się z tego korzysta - dodał.
Minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski podkreślił w poniedziałek, że przygotowywana w jego resorcie ustawa o miejscach pamięci narodowej, zakładająca m.in. usuwanie pomników komunistycznych, nie ma charakteru incydentalnego i nie należy jej łączyć z różnicami w ocenie najnowszej historii, do jakich dochodzi między Polską a Rosją. Jak zaznaczył, jednym z przepisów zawartych w projekcie jest regulacja dająca wojewodom możliwość usuwania pomników, które są świadectwami dwóch największych totalitaryzmów XX wieku - komunizmu i nazizmu.
Minister oświadczył, że możliwość usuwania pomników komunistycznych w żadnym wypadku nie obejmuje mauzoleów i cmentarzy, na których spoczywają żołnierze polegli na terytorium Polski. Zapowiedział, że prezentacja projektu odbędzie się na przełomie maja i czerwca.
W poniedziałek rosyjskie MSZ wyraziło "rozczarowanie z powodu napływających z Polski informacji o przygotowywaniu projektu ustawy dopuszczającej demontaż pomników radzieckich żołnierzy". Wcześniej oburzenie z powodu "prób pisania od nowa historii" wyraził szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.
W odpowiedzi rzecznik polskiego MSZ Robert Szaniawski oświadczył, że "prawo Federacji Rosyjskiej obowiązuje na terenie Rosji, a Polska jest suwerennym państwem i to w naszym kraju stanowi się prawo, które obowiązuje na naszym terenie".