Choma, odpowiadając na pytania wiceprzewodniczącego komisji Zbigniewa Wassermanna (PiS) przyznał, że zna Jana Bobrka, oskarżonego przez prokuraturę w związku ze śledztwem w sprawie mafii paliwowej. Powiedział, że jest to znajomość czysto handlowa i parę razy obaj prowadzili wspólnie interesy. Zaprzeczył jednak, by znał wspólników Bobrka z firmy BGM, również oskarżonych w śledztwie przeciwko mafii paliwowej.
Krzysztof Choma, z zawodu górnik i pracownik magazynu paliw, został oskarżony przez Danutę Gaszewską o to, że pomógł mafii przejąć "Dansztof". Inny wspólnik spółki, przebywający obecnie w Niemczech Andrzej Czyżewski, oskarża Chomę o plany wyeliminowania fizycznego jego i Gaszewskiej.
Choma zaprzeczył, by usunął Gaszewską z "Dansztofu" - "ona nadal jest właścicielką 40% akcji firmy, jeśli chce to niech o nią walczyć" - powiedział. Równie stanowczo zaprzeczył, by kiedykolwiek zamierzał dążyć do fizycznej eliminacji Czyżewskiego. Podkreślił, że nigdy nie rozmawiał z prominentnymi gangsterami z "Pruszkowa", w sprawie ochrony dla "Dansztofu".
Pytany przez Wassermanna o sposoby podwyższania kapitału w "Dansztofie", Choma powiedział, że "nie jest precyzyjny, ma problemy z datami, i woli się posługiwać dokumentami, a nie opowiadać bajki". Nie przyjechałem tutaj debatować z panem posłem jak się podnosi kapitał - zwrócił się do Wassermanna.
Dziękuję panu za uwagę, to jest bardzo humorystyczne jak się pan zachowuje przed komisją. To doprawdy wesołe - powiedział poseł PiS. Nie mam się czego smucić - odpowiedział świadek
Choma przyznał, że był na 3 miesiące aresztowany pod zarzutem wyłudzenia kredytu z Kredyt Banku w Rybniku.