Nie dla każdego święta to czas radości
12-letnia Paulina i jej troje rodzeństwa po raz pierwszy spędzą święta Bożego Narodzenia poza domem. Taką decyzję podjął sąd rodzinny. Cała trójka oraz troje innych dzieci zostaną w Wielofunkcyjnej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Wągrowcu. Dzieci i osób, dla których święta to smutny czas, jest niestety wiele.
23.12.2009 | aktual.: 24.12.2009 10:25
- Rodzice tych wychowanków, którym sąd nie zezwolił jechać do domu, mogą przyjść w wigilię i święta w odwiedziny - tłumaczy Jan Fajkiel, dyrektor placówki. - Ale nie jesteśmy hotelem, więc na noc muszą wrócić do domu - dodaje.
Dzieci takich jak Paulina jest w Wielkopolsce więcej. Wiele jest jednak i takich, które pod choinką znajdować będą prezenty w domach innych niż rodzinny. - Żaden z naszych wychowanków nie zostanie w te święta w placówce - zapewnia Eugeniusz Urbański, dyrektor Domu Dziecka w Górze koło Jarocina. - Boże Narodzenie spędzą z bliskimi i u wielu zaprzyjaźnionych z nami rodzin.
Okazuje się, że święta spędzone poza domem nie są dla wychowanków z Góry niczym wyjątkowym. U rodzin blisko współpracujących z placówką spędzają często weekendy, ferie i wakacje. Stowarzyszenie, które powstało przy domu dziecka ze wszystkich sił stara się zapewnić dzieciom jak najwięcej ciepła i rodzinnej atmosfery, nie tylko w święta.
Nie wiadomo jeszcze, ile dzieci zostanie w domach dziecka nr 1 i 2 w Poznaniu. - Ciągle spływają do nas decyzje sądu w sprawie urlopowania dzieci - mówią zgodnie Wojciech Walczak, dyrektor Domu Dziecka nr 2 i Krystyna Gniatkowska, wicedyrektor Domu Dziecka nr 1. - U nas zostają oczywiście wszystkie maluszki - dodaje Gniatkowska. - Ostrożnie podchodzimy do tzw. rodzin zaprzyjaźnionych. Nasze małe dzieci w każdej z nich upatrują tej, z którą już zostaną i chcemy im oszczędzić rozczarowań, bo już i tak bardzo dużo w swoim życiu przeszły - tłumaczy.
Bywało bowiem i tak, że decyzja o wzięciu dziecka na święta nie była do końca przemyślana. Impuls "wezmę sierotkę na Boże Narodzenie" wygasał szybko, a dziecko przeżywało dramat. - Tam gdzie są dzieci trochę starsze i pogodzone ze swoją sytuacją, łatwiej jest taką rzecz zrealizować - dodaje wicedyrektor "jedynki". - My staramy się, jak tylko możemy, aby dzieci czuły atmosferę świąt w placówce. Od początku grudnia przygotowywane były ozdoby świąteczne, ubieraliśmy choinkę, będzie wigilia i prezenty.
- Zapraszamy swoich byłych wychowanków - dodaje Wojciech Walczak. - Jeśli w święta pojawiają się rodzice, też są zapraszani.
Wszyscy rozmówcy podkreślali, że starają się, aby dzieci nie czuły się w te dni samotne. To, czego za wszelką cenę chcą oszczędzić dzieciom ich opiekunowie, staje się często udziałem osób starszych. Samotna wigilia i święta stają się wówczas pretekstem do szukania bliskości innego człowieka. Choćby w szpitalu. - Osoby samotne wolą spędzić święta u nas, a nie w domu - mówi Beata Węgrzyn, pielęgniarka oddziałowa z oddziału chorób wewnętrznych Szpitala im. Strusia w Poznaniu. - Staramy się, by ten dzień miał świąteczną oprawę i nastrój. Jest menu wigilijne, stoi choinka.
Zdarza się jednak i tak, że osoba starsza, która mogłaby wyjść na święta, nie jest odbierana przez najbliższych. - Rodzina odwiedza takich chorych tylko do momentu, gdy musi być wypisany - mówi dr Piotr Drybański, zastępca dyrektora ds. leczniczych szpitala wojskowego w Poznaniu. - Ale tak dzieje się cały rok.
Czasem też zdarza się, że do szpitala przed świętami "odstawiani są" starsi i schorowani członkowie rodzin. - Owszem, sporadycznie zdarzają się takie przypadki, ale zazwyczaj te osoby i tak nie są zdrowe i powinny być leczone - dodaje dr Drybański.
- Nie jest tak źle, żeby ludzie oddawali swoich bliskich do szpitala - mówi dr Marian Wendland, ordynator oddziału kardiologiczno-internistycznego szpitala wojewódzkiego w Poznaniu. - Wśród trafiających do nas chorych są osoby samotne, ale mamy zespół szpitalny, który stara się stworzyć atmosferę rodzinną . - Szpital nigdy jednak nie zastąpi rodziny - dodaje Piotr Drybański.
Siadając do wigilijnej kolacji, popatrzmy więc na wolne miejsce przy stole i zastanówmy się, czy nie powinien tam siedzieć ktoś nam bliski. Ktoś, o kim nie chcieliśmy pamiętać. Ktoś, kto teraz wypatruje nas jak pierwszej gwiazdy...
Sąd musi się zgodzić na urlop
Do placówek opiekuńczo-wychowawczych, czyli domów dziecka wciąż spływają decyzje sądów co do miejsca pobytu dzieci w święta. Na urlopowanie do rodzinnego domu pozostających w placówce dzieci musi wyrazić zgodę sąd rodzinny. Tak zwane rodziny zaprzyjaźnione muszą przejść dosyć skomplikowaną procedurę. Najpierw należy uzyskać pozytywną opinię Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego i z nią zwrócić się do sądu o zgodę na opiekowanie się dzieckiem w określonym czasie. Sąd wysyła kuratora, który na miejscu sprawdza warunki panujące w domu rodziny. Dopiero gdy spełnione są wszystkie warunki, sąd może się zgodzić na urlopowanie dziecka na czas świąt.