PolskaNic nie zatopi PSL? "Musiałoby dojść do gwałtownych zmian"

Nic nie zatopi PSL? "Musiałoby dojść do gwałtownych zmian"

W PSL afera goni aferę, pojawiają się kolejne wątki i zamieszane osoby. Jednak w ostatnich sondażach ludowcy mają stabilne poparcie, a przewodniczący partii jest pewny swego. Czy nic nie jest w stanie zatopić Janusza Piechocińskiego i jego ekipy? - Ze względu na dobre osadzenie elektoratu ostatnie afery i kłopoty wicepremiera nie wpłyną raczej na wynik wyborczy PSL. Partia z pewnością przekroczy próg wyborczy – komentuje dr hab. Piotr Borowiec.

Nic nie zatopi PSL? "Musiałoby dojść do gwałtownych zmian"
Źródło zdjęć: © WP | Wojciech Nieśpiałowski

17.09.2015 | aktual.: 17.09.2015 15:24

Afera za aferą

Najpierw zrobiło się głośno o przewodniczącym klubu parlamentarnego PSL, Janie Burym. Wszystko przez aferę podkarpacką. Zdaniem śledczych Bury miał przyjąć łapówkę od właściciela firmy Maante, w zamian za pomoc w załatwianiu kontraktów w jednym z koncernów paliwowych.

Prokuratura chce uchylić posłowi immunitet i przedstawić zarzuty związane z ustawianiem konkursów w centrali i delegaturach Najwyższej Izby Kontroli. Poseł Jan Bury tłumaczy, że nie czuje się winny w tej sprawie. - Jestem szefem klubu parlamentarnego PSL. Wiele kompetentnych i doświadczonych osób w różnych miejscach rekomendowałem i będę to robił - powiedział polityk w programie "Minęła dwudziesta" w TVP Info. Na antenie Bury tłumaczył się również ze sprawy łapówki, którą miał, zdaniem śledczych, przyjąć. - W moim domu ani złota, ani srebra, ani komnaty bursztynowej nie ma i nie było – ironizował Bury.

Ostatnio okazało się, że także szef PSL Janusz Piechociński może być zamieszany w aferę związaną z NIK. Wicepremier miał na imieninach u Krzysztofa Kwiatkowskiego uzgadniać obsadę stanowiska wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli. Tak wynika z dokumentów przesłanych przez Prokuraturę Generalną do Sejmu, do których dotarł tygodnik „Wprost”. W uzasadnieniu wniosku prokuratury znalazł się fragment rozmowy Burego i Kwiatkowskiego nagranej 27 lipca 2013 r. o godz. 21.37, która dotyczyła rozmów o pozostawieniu Mariana Cichosza na stanowisku wiceszefa NIK toczonych z udziałem Janusza Piechocińskiego. Szef PSL zaprzeczył jednak, jakoby miał uzgadniać obsady stanowisk.

Kilka dni wcześniej media obiegła informacja o skorumpowanej kandydatce PSL do Senatu, dyrektorce Powiatowego Urzędu Pracy w Kielcach. Usłyszała zarzut przyjęcia 3,5 tys. zł łapówki od dwóch świętokrzyskich przedsiębiorców. Choć w związku ze sprawą Małgorzata S. została zawieszona w prawach członka partii, wciąż jest kandydatką PSL w wyborach do Senatu. Wiceszef sztabu wyborczego świętokrzyskiego PSL Krzysztof Marwicki przekonywał, że ponieważ kandydatura Małgorzaty S. została już oficjalnie zarejestrowana, komitet wyborczy „ma związane ręce” i nie ma formalnej możliwości wycofania jej z wyborów.

Ludowcy pewni swego

W ostatnich badaniach poparcie dla PSL jest stabilne i utrzymuje się w okolicach progu wyborczego. W sondażu IPSOS dla TVP partia Piechocińskiego zajmuje czwarte miejsce z pięcioprocentowym poparciem, co zapewnia ludowcom 22 mandaty.

Janusz Piechociński jest pewny swego. Uważa, że sondaże nie oddają prawdziwego poparcia dla partii i miejsc w parlamencie dla ludowców nie zabraknie. Członkowie partii liczą, że powtórzą swój wynik sprzed czterech lat, kiedy uzyskali poparcie na poziomie 8,36 proc. Wielu jednak zastanawia się, czy faktycznie tak się stanie i czy ostatnie afery nie pogrążą ludowców.

- Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że to, co mówią sondaże o poparciu dla ludowców, niekoniecznie znajduje potwierdzenie podczas głosowania. W przypadku PSL, wynik wyborów jest zwykle wyższy niż wyniki sondażowe. To się raczej powtórzy także w październiku – przekonuje dr Grzegorz Balawajder, politolog Uniwersytetu Opolskiego. Już przed ostatnimi wyborami samorządowymi głośno było o aferach związanych z ekipą Janusza Piechocińskiego, jednak to w niczym nie przeszkodziło ludowcom. PSL w głosowaniu uzyskało świetny wynik. Czy i tak będzie tym razem?

- Sądzę, że nawet te nowe doniesienia związane z Januszem Piechocińskim nie są w stanie zaszkodzić ludowcom. PSL to partia bardzo dobrze rozwinięta, posiadająca dużą bazę członkowską – mówi w rozmowie z WP dr hab. Piotr Borowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - PSL ma około 100 tys. członków. To są często całe rodziny, znajomi, którzy są zatrudnieni w różnych spółkach, firmach związanych z biznesem rolnym – dodaje politolog UJ.

Jego słowa potwierdza dr Bartłomiej Biskup z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. - PSL ma twardy elektorat. Bardzo stabilny. On nie jest duży, ale zawsze wystarcza, żeby ludowcy weszli do parlamentu – mówi politolog UW.

- Elektorat PSL jest bardzo mocno zmobilizowany. Wyborcy ludowców pójdą zagłosować, także po to, żeby zwiększyć swój osobisty sukces. Nie spodziewam się sensacji, że PSL nie przekroczy progu. Myślę, że spokojnie zdobędzie więcej głosów niż dają mu sondaże – przekonuje dr hab. Borowiec.

Podobnego zdania jest dr Bartłomiej Biskup. - PSL bazuje na swoich „starych” wyborcach, co sprawia, że próg przekroczy lekko. W zależności od frekwencji z mniejszym lub większym zapasem – przekonuje politolog UW.

Także dr Balawajder podkreśla, że zaletą ludowców jest mocny elektorat. - PSL współtworzy władzę przede wszystkim na poziomie samorządowym. Dlatego jego siła tkwi w bardzo dobrze rozwiniętych lokalnych strukturach. To wzmacnia ludowców – przekonuje politolog z Opola.

Niezatapialny PSL?

Dr Biskup zwraca jednak uwagę na inną kwestię. – Na pewno ostatnie doniesienia negatywnie wpływają na wizerunek partii. Afery związane z partią Piechocińskiego sprawiają, że PSL nie przyciąga nowych wyborców – mówi ekspert. - To od dawna jest bolączką ludowców. PSL zawsze bazował na tym samym elektoracie, który zapewniał mu dostanie się do parlamentu, raz z lepszym, raz z gorszym wynikiem – przekonuje politolog z UW.

Czy coś w ogóle jest w stanie sprawić, że PSL zniknie ze sceny politycznej? - Musiałoby dojść do bardzo dużych, gwałtownych zmian na scenie politycznej, żeby PSL nie znalazł się w parlamencie – przekonuje dr hab. Borowiec. - Taką zmianą mogłoby być chyba tylko wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. Wtedy PSL miałby problemy z dostaniem się do Sejmu, ale niewykluczone, że są okręgi, w których przedstawiciele ludowców uzyskaliby mandat – dodaje ekspert z UJ.

Politolodzy wskazują, że to nie PSL jest zagrożony, ale – co najwyżej – pozycja jej szefa. - Szukałbym raczej zmiany w samych strukturach PSL niż w układzie powyborczych sił – mówi dr Balawajder. - Janusz Piechociński ma sporą grupę oponentów, którzy mogą wykorzystać aferę, aby go zdetronizować. Ale to tylko jeden z możliwych scenariuszy – komentuje politolog z Uniwersytetu Opolskiego.

Eksperci podkreślają, że ostatnie afery nie są w stanie zaszkodzić ludowcom. – Specyfika tej partii wskazuje, że wyborcy nie odwrócą się od swoich liderów. Nie wypną się na Janusza Piechocińskiego. Byłbym bardzo zaskoczony, gdyby tak się stało. To przeczyłoby wszystkim dotychczasowym doświadczeniom związanym z tą partią – podkreśla dr hab. Borowiec.

Amanda Siwek, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)