Na własną rękę szukają zaginionego 16‑letniego syna w Wiśle. Radny jest oburzony
16-letni Krzysztof Dymiński wyszedł z domu wczesnym rankiem 27 maja ubiegłego roku. Do tej pory nie dał znaku życia. Jego rodzice robią wszystko, by natrafić na choćby najmniejszy ślad syna. Głos w sprawie zabrał radny Tomasz Sybilski.
25.03.2024 | aktual.: 25.03.2024 08:31
- Przed czwartą rano, gdy jeszcze spaliśmy, Krzysztof wyszedł z domu, nie dając nam żadnego uprzedzenia. Nic nie wskazywało na to, że coś takiego mogłoby się wydarzyć - opowiadała Agnieszka Dymińska, matka Krzysztofa, w programie Dzień Dobry TVN.
16-latek z Ożarowa Mazowieckiego udał się autobusem w kierunku stolicy, aż w okolicę Ronda Daszyńskiego. Później kamery monitoringu zarejestrowały chłopaka w rejonie Dworca Gdańskiego, Parku Traugutta, aż w końcu ślad nastolatka urwał się przy moście Gdańskim.
Rodzice chłopaka samodzielnie przeszukują okolice nadwiślańskich zarośli oraz za własne pieniądze angażują ekipy płetwonurków, aby pomogły w poszukiwaniach. Dzięki tym wysiłkom, udało się odnaleźć ciała dwóch mężczyzn. W dniu 17 marca, ekipa płetwonurków znalazła zwłoki mężczyzny około pięciu kilometrów od mostu Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim. Tydzień później ojciec Krzysztofa razem z przyjacielem podczas poszukiwań natknął się na kolejne męskie zwłoki, tym razem niedaleko mostu Północnego na warszawskiej Białołęce. Żadne z nich nie było jednak ciałem jego syna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Moim zdaniem policja powinna nadal prowadzić poszukiwania, a nie pozwalać, by ktoś ich w tym wyręczał i wyławiał kolejne zwłoki z rzeki. A jeśli już tak się dzieje, policja powinna pokryć koszty takich akcji i zawrzeć z ekipą poszukiwawczą stosowną umowę - zwraca uwagę wiceszef komisji bezpieczeństwa w Radzie Warszawy radny Tomasz Sybilski.
Powodem ucieczki była nieszczęśliwa miłość?
Rodzice uważali, że 16-latek cieszył się życiem, co sprawiało im trudności w znalezieniu przyczyny jego zaginięcia. Ostatnio jednak natknęli się na pewien trop.
Zobacz także
- Zawsze był radosnym chłopakiem. Jak przeglądamy teraz jego różne komunikatory, bo udało nam się uzyskać pełen dostęp [...], to jak dostał czwórkę, napisał: "Kocham życie, zapraszam na najlepsze lody". To pisał do swojej koleżanki, przyjaciółki, w której był zakochany. Powodem w naszej ocenie była nieszczęśliwa miłość - rozważał Daniel Dymiński, tata Krzysztofa.
Źródło: Fakt, dyminski.pl