ŚwiatMSZ oburzone porównaniem polskiej policji do gestapo

MSZ oburzone porównaniem polskiej policji do gestapo

MSZ oburzone porównaniem polskiej policji do gestapo
Źródło zdjęć: © AFP

03.07.2009 14:51, aktual.: 24.08.2009 12:46

Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że Polska nie akceptuje stawiania na jednej płaszczyźnie działalności polskiej przedwojennej policji z ludobójczymi praktykami aparatu przemocy nazistowskich Niemiec i stalinowskiego ZSRR. Oświadczenie było reakcją polskiego MSZ na słowa ukraińskiego szefa Służb Bezpieczeństwa. Również IPN zapowiedziało interwencję w tej sprawie.

- Na ukraińskiej ziemi władze zmieniały się jedna za drugą i miały jeden wspólny cel: zniszczyć wszystko, co ukraińskie, rozbić jedność naszego narodu. Nieważne, czy do więzienia na ulicy Łąckiego kierowała polska policja, niemieckie Gestapo czy radzieckie NKWD - powiedział kilka dni temu szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Walentyn Naliwajczenka.

- Ich głównymi więźniami byli bojownicy o niepodległość, członkowie ruchu wyzwoleńczego. Więzienie na Łąckiego było nie tylko więzieniem, ale katownią, gdzie dochodziło do zbrodni przeciwko ludzkości - dodał szef ukraińskiej SBU.

Reakcja Polski

Paszkowski podkreślił, że nie znamy faktów historycznych, które zezwalałyby na zrównanie działań polskiej służby więziennej z działaniami NKWD na sowieckiej Ukrainie, czy też masowymi egzekucjami dokonywanymi na okupowanej przez hitlerowców Ukrainie - we Lwowie i innych miejscach.

- Jeśli takie fakty są znane szefowi SBU panu Walentynowi Naliwajczence, to mamy nadzieję, że podzieli się nimi z polskim IPN-em, w ramach skądinąd dobrze układającej się współpracy - oświadczył Paszkowski.

Głos zabrało też IPN

Rzecznika IPN, Andrzej Arseniuk, nazwał wypowiedź Naliwajczenki "godną ubolewania". - Prezes IPN będzie interweniował w tej sprawie podczas spotkania z szefem Archiwów Bezpieczeństwa Ukrainy - zaznaczył Arseniuk.

Podkreślił, że między IPN a jego ukraińskim odpowiednikiem trwa "bardzo intensywna współpraca", wydawane są książki, prowadzona jest kwerenda naukowa. - Dialog jednak opiera się na prawdzie historycznej, a tego typu wypowiedzi burzą wypracowany już schemat współpracy - powiedział.

Więzienie, które stało się przyczyną sporu

Budynek więzienia na Łęckiego to dawny klasztor brygidek, w którym przed drugą wojną światową mieściło się polskie więzienie. Po zajęciu tych ziem przez Sowietów przejęło je NKWD. W 1941 roku było jednym z głównych miejsc we Lwowie, w którym mordowano więźniów politycznych. Teraz w gmachu powstało muzeum ofiar totalitaryzmów.

Gdy Lwów należał do Polski, do tego więzienia trafiali m.in. bojownicy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, stosujący w swojej działalności akty terroru przeciwko państwu polskiemu. Z ich ręki zginęli m.in. poseł Tadeusz Hołówka (1931) i szef MSW Bronisław Pieracki (1934). We Lwowie i okolicach napadali zaś na posterunki policji, urzędy pocztowe. Dochodziło też do zamachów bombowych, m.in. w 1929 na budynek dyrekcji Targów Wschodnich we Lwowie, który został całkowicie zniszczony.

Jednym z najgłośniejszych napadów był napad na pocztę w Gródku Jagiellońskim w 1932 roku, podczas którego OUN-owcy postrzelili osiem osób (pracowników urzędu i obecnych klientów). Jedna z nich zmarła. Zginął również jeden policjant, a inny został ranny. Napastnicy zrabowali pieniądze. Winni takich przestępstw byli skazywani na kary śmierci, które wykonywano np. wobec dwóch zabójców Hołówki.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także