Mija 10 lat od śmierci Jana Nowaka-Jeziorańskiego
20 stycznia mija 10 lat od śmierci Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Prezydent Bronisław Komorowski podczas spotkania poświęconego "kurierowi z Warszawy" w Muzeum Powstania Warszawskiego wspominał, że cechował go "niesamowity optymizm i radość z cudu wolności i niepodległości". - Myślę, że szalenie nam go teraz brakuje - mówił prezydent.
20.01.2015 | aktual.: 20.01.2015 10:53
Podczas spotkania, zorganizowanego w poniedziałek w związku z 10. rocznicą śmierci Nowaka-Jeziorańskiego, "kuriera z Warszawy" wspominali przyjaciele i współpracownicy.
Prezydent opowiadał, że po raz pierwszy usłyszał Nowaka-Jeziorańskiego we wczesnych latach życia. - Jego głos gdzieś się przebijał przez zagłuszania (Radia Wolna Europa - PAP) - co samo w sobie było przekleństwem mojego domu - bo co wieczór przecież była wizyta Jana Nowaka-Jeziorańskiego albo jego współpracowników, którzy tworzyli, jak sądzę, rzeczywistość wielu polskich rodzin".
Jako bardzo ważne prezydent określił pierwsze osobiste spotkanie z Jeziorańskim, do którego doszło, gdy Komorowski był członkiem delegacji rządu Tadeusza Mazowieckiego. - To było zetknięcie człowieka młodego, gdzieś u początków jakiejś służby publicznej (...) kiedy się raptem okazało, że pomimo takich ogromnych różnic w drodze życiowej, w doświadczeniu życiowym, jest tak wiele (...) elementów wspólnych".
Prezydent zaznaczył, że Jeziorański miał zdolność okazywania satysfakcji i radości ze zdobytych celów, ale także formowania "optymistycznego przesłania, że i dalej idące cele jesteśmy w stanie osiągnąć. - Myślę, że szalenie nam go teraz brakuje - mówił prezydent.
Działacz opozycji demokratycznej, przyjaciel Jeziorańskiego Jacek Taylor wspominał, że pierwszy raz spotkał go w 1975 r., kiedy pojechał do USA. - Byłem z ojcem, to był bowiem przyjaciel rodziców sprzed wojny. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Kiedy się przedstawiałem powiedział: "no co ty, przecież jestem twoim wujem, pchałem wózek z tobą przed wojną", nie pozwalał mówić do siebie "proszę pana". A ja się sprzeciwiłem, bo się pomylił i chodziło mu o moją starszą siostrę. Generalnie potraktował mnie jak członka rodziny i tak było w sumie do końca. To był naprawdę fajny facet - opowiadał Taylor.
Jak zaznaczył, Jeziorański nadal uważał się za żołnierza, a "żołnierzem jest się od rana do wieczora". - Przed 1989 r. uważał, że wojna się dla niego nie skończyła, Polska nie odzyskała niepodległości, więc nie możemy odpoczywać. I wszystko, co pisał, mówił i robił temu poświęcał. Miał "odbiornik nastawiony na Polskę", zawsze musiał wiedzieć, co dzieje się w kraju. I można go było przypadkiem urazić mówiąc "u nas w Warszawie". Wtedy się obruszał podkreślając, że on nigdy z kraju nie wyjechał - zaakcentował Taylor.
Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich Nowaka spotkał w 1991 r. - Przyjechał do Wrocławia, zwiedzał, rozmawiał z ludźmi. Wieczorem była kolacja, podczas której pytałem dlaczego nas nie odwiedził. On natychmiast zapytał, czy będę go mógł przyjąć następnego dnia o 7 rano, bo o 9 ma samolot. Przyszedł zgodnie z umową, pokazaliśmy mu rękopis "Pana Tadeusza", który studiował ze łzami w oczach. Zrobiło to na nim wrażenie i tak się zaczęły jego częste wizyty u nas - mówił dyrektor Ossolineum, gdzie zgodnie z wolą Jeziorańskiego trafiło jego archiwum.
Jak zaznaczył dziennikarz, autor biografii "kuriera z Warszawy" Jarosław Kurski, Jeziorański był "trudnym człowiekiem". - Potrafił dzwonić o 6 rano, dopytywać o informacje, bywał opryskliwy. Ale pamiętajmy, że uznawał siebie za dowódcę komórki AK na emigracji i wszystkich podwładnych traktował na zasadzie żołnierskiej. Jest rozkaz - trzeba go wykonać. Nie rozumiał, że ludzie mogą mieć urlopy, to była po prostu służba. Żałuję, że poznałem go tak późno - dodał Kurski.
Uroczystość zakończyło widowisko multimedialne, podczas którego wystąpił Łukasz Rostkowski w towarzystwie muzyków ze swego kwartetu. Rostkowski skomponował muzykę i udźwiękowił komiks Bartka Stefanowicza "Kurier z Warszawy". Tłem dla warstwy muzycznej były kadry z komiksu, którym towarzyszyły fragmenty nagrań archiwalnych głosu "kuriera z Warszawy" z Radia Wolna Europa.
Zdzisław Jeziorański (Jan Nowak to jeden z pseudonimów okupacyjnych) urodził się w 1913 r. w Warszawie. Brał udział w kampanii wrześniowej, potem zaangażował się w działalność konspiracyjną - był członkiem Związku Walki Zbrojnej i żołnierzem Armii Krajowej. Uczestniczył m.in. w Akcji "N", w ramach której kolportowano wśród Niemców antyhitlerowskie materiały propagandowe w języku niemieckim. Odbył pięć wypraw na trasie Warszawa-Londyn, jako kurier Komendanta Głównego AK i jego łącznik z rządem polskim w Londynie. Walczył w powstaniu warszawskim.
Po wojnie pozostał za granicą. Od 1948 r. pracował w Radiu BBC. 3 maja 1952 r. poprowadził pierwszą audycję RWE w języku polskim. Dyrektorem sekcji polskiej RWE był do 1976 r. Następnie zamieszkał w USA, gdzie był rzecznikiem spraw polskich. Swoje przeżycia wojenne opisał w słynnej książce pt. "Kurier z Warszawy". Na stałe powrócił do Polski w 2002 r. Aktywnie włączył się w życie kraju, zaangażował się m.in. w promowanie integracji Polski z Unią Europejską. Zmarł 20 stycznia 2005 r.