Mer Kijowa: To nie bomby wygrywają wojny, ale wola i duch
"Stoi przed nami jedna z najsilniejszych armii świata, która nie może nic zdziałać. Bomby i pociski nie wygrywają wojen. Są ważne, ale nie tak ważne jak wola i duch, a ukraińscy żołnierze wykazują wolę walki, która zaskakuje cały świat" — mówi mer Kijowa Witalij Kliczko w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Tagesspiegel".
15.03.2022 | aktual.: 15.03.2022 14:41
Pytany o sytuację w Kijowie, Kliczko mówi: "To jest koszmar. Widziałem coś takiego tylko w hollywoodzkich filmach o apokalipsie. Jeszcze kilka tygodni temu Kijów był tętniącym życiem miastem, natomiast dzisiaj miasto jest puste. Ciągle słyszymy potężne wybuchy, między nimi syreny, w dzień i w nocy. To okropny dźwięk".
"Ludzie jednak nie panikują. Są wściekli. Dla mnie najciekawszą rzeczą jest to, że są to ludzie, którym nigdy w życiu nie przyszłoby do głowy, by wziąć broń do ręki. Lekarze, muzycy, architekci i aktorzy – to ludzie pracujący w pokojowych zawodach. Teraz noszą karabiny maszynowe" - wskazuje.
Witalij Kliczko: Jedna z najsilniejszych armii świata, która nie może nic zdziałać
Kliczko mówi, że Rosjanie "od trzech tygodni próbują okrążyć miasto i dalej nie są w stanie tego zrobić, ze względu na ukraińską wolę walki, która zaskakuje cały świat". "Stoi przed nami jedna z najsilniejszych armii świata, która nie może nic zdziałać" - podkreśla mer, przekonując, że dzieje się tak, ponieważ "bomby i pociski nie wygrywają wojen. Są ważne, ale nie tak ważne jak wola i duch. Rosjanie czują, że nie są w swoim kraju".
"Potrzebujemy wsparcia. Jeśli nie możecie zamknąć nieba, proszę, dajcie nam nowoczesną broń, pociski Stinger. Wtedy sami zamkniemy niebo nad naszymi głowami - mówi Kliczko.
"Szczególnie wy, w Niemczech, nie powinniście zapominać, że jeśli (prezydent Rosji Władimir) Putin chce odbudować Związek Radziecki, to kto wie, jak daleko mogą posunąć się te plany? Część waszego kraju była częścią (...) sowieckiego imperium" - przypomina.
Mer Kijowa: W tych dniach nikt nie może czuć się bezpiecznie
Mer Kijowa podkreśla, że na Ukrainie "w tych dniach nikt nie może czuć się bezpiecznie". "To nie dotyczy tylko mnie. Ja też nie chcę umierać, żaden zdrowy człowiek tego nie chce. Ale jeśli giniesz za ojczyznę w wojnie o wolność, to jest to zaszczyt dla prawdziwego mężczyzny. Jestem byłym żołnierzem. Przysięgałem bronić ojczyzny, jeśli będzie to konieczne. Ja to robię. Jeśli mam umrzeć, to wolę umrzeć w ten sposób niż w podeszłym wieku w szpitalu" - mówi.
"Będziemy nadal walczyć i prosić Boga, aby przyniósł szczęście naszemu krajowi i ludziom. (...) Pewnie nie tak szybko, jak byśmy chcieli, ale wygramy" - zapewnia mer Kijowa.
Źródło: PAP