Matka pobiła pasem 4‑letnią córkę. Dziecko trafiło do szpitala
Gdy opiekunki z przedszkola zauważyły, że 4-letnia dziewczynka ma na nogach i pośladkach rany od paska, zawiadomiły policję. Dziecko miało zostać pobite przez własną matkę. 27-letnia Justyna F. z Przemyśla przyznała się do znęcania nad dziećmi w prokuraturze. Jak wyznała kobieta, nie była w stanie poradzić sobie z wychowywaniem czwórki pociech, po tym jak jej partner trafił do więzienia.
Sprawę opisał "Super Express". Jak ustalił tabloid, młoda kobieta z Przemyśla usłyszała zarzuty znęcania się nad czwórką swoich dzieci. Najmłodsze z nich ma sześć miesięcy, najstarsze - siedem lat. Sprawa wyszła na jaw, po tym jak opiekunki z przedszkola zauważyły na ciele 4-letniej dziewczynki ślady bicia. Rany były widoczne na nogach i pośladkach.
Matka pobiła pasem 4-letnią córkę. Dziecko trafiło do szpitala
Do znęcania się nad dziećmi miało dochodzić od września 2021 roku do końcówki stycznia 2022 roku. - Podejrzana przyznała się i tłumaczyła swoje zachowanie utratą cierpliwości. Jako powód podawała fakt, iż nie radziła sobie z dziećmi. Twierdziła, że było to dla niej duże obciążenie i traciła kontrolę, także wobec 6-miesięcznego dziecka - przekazała "Super Expressowi" Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Dzieci trafiły już do szpitala, gdzie badania potwierdziły obrażenia u 4-letniej dziewczynki. Justyna F. otrzymała zakaz kontaktowania się z pociechami. Została też objęta dozorem kuratora.
27-letnia Justyna F. jest matką czwórki dzieci. Dwie pociechy są efektem związku z mężem, z którym jest właśnie w trakcie rozwodu. Kolejna dwójka pochodzi z nowego związku z mężczyzną, z którym kobieta jest w konkubinacie.
Obecny partner F. od grudnia 2021 roku przebywa w zakładzie karnym w związku z nieuregulowaniem grzywny. W rozmowie z "Super Expressem" kobieta przyznała, że problemy z wychowaniem dzieci wynikają m.in. z nieobecności w domu ich ojca.
- Najgorzej zrobiło się, jak partner poszedł do zakładu, zaczęły brykać, nie pomagały. Sto razy im tłumaczyłam. Próbowałam z nimi rozmawiać, dawałam do kąta, wtedy nawet córka potrafiła kopać - powiedziała 27-letnia kobieta.
F. stwierdziła, że uderzyła 4-letnią córkę paskiem "bo już wyprowadziła mnie z równowagi". W prokuraturze przyznała się też do wyzywania pociech, ale "to tylko w nerwach". Kobieta jest gotowa udać się na sesje do psychologa, aby poradzić sobie z nerwami. Wierzy, że w ten sposób odzyska opiekę nad dziećmi. Obecnie przebywają one u dziadków.
Dwójka starszych dzieci ma finalnie zostać z ojcem Justyny F., młodsze trafić mają do rodziny zastępczej. Zdaniem sąsiadów, z mieszkania zamieszkałego przez kobietę ciągle dochodzą krzyki, a 27-latka ma skłonności do kłamania i nie wszystko, co mówi ma być prawdą.
źródło: Super Express