Trwa ładowanie...
d44l599
21-07-2003 08:04

Masa informacji

Kilka miesięcy temu żona Jarosława Sokołowskiego (Masy) miała kolizję drogową. Masa był pasażerem. Wysiadł z auta i ruszył w stronę sprawcy. - Gdyby to stało się kilka lat temu, facet miałby przestawioną szczękę. Teraz Jarek tylko sięgnął po komórkę i zadzwonił po policję - opowiada szwagier Masy (przed trzema laty okaleczony siekierą przez nieznanych sprawców - "za zdrajcę Masę").

d44l599
d44l599

Po raz ostatni Sokołowskiego w Komorowie widziano 6 czerwca 2000 r. Po półrocznym pobycie za kratkami za wymuszenia przyjechał do swojego domu. Tego samego dnia odwiedził go prokurator Jerzy Mierzewski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Po krótkiej rozmowie Masa powiedział żonie: "Pakuj walizki".

Masa miał opuścić więzienie 2 czerwca, ale policja dowiedziała się, że wyznaczono nagrodę za jego głowę. Polowały na niego dwie grupy. W pierwszej byli synowie szefów "Pruszkowa" - Malizny (Mirosława Danielaka) i Wańki (Leszka Danielaka). Drugiej przewodzili ścigani listami gończymi najniebezpieczniejsi żołnierze "Pruszkowa: Robert Frankowski, Ryszard Pawlik, Marcin Bereza i Jacek Rafałowicz. Ówczesny komendant główny policji Jan Michna oraz Artur Kassyk, szef wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną warszawskiej prokuratury, przygotowali plan ochrony Masy i jego rodziny. Zarządzili natychmiastową przeprowadzkę, zerwanie kontaktów ze znajomymi, stałą obecność policji w jego otoczeniu.

_ - Gdy wtedy z nim rozmawiałem, żal mu było drogich samochodów, komfortowego domu i dobrych restauracji, w których bywał. Teraz najbardziej brakuje mu prywatności, męczy go szum w mediach, ciągła zmiana miejsca zamieszkania_ - opowiada szwagier Masy. Dom Masy w Komorowie stoi pusty. - Nikt nie chce go kupić. Gdy znajdzie się chętny, ludzie zaraz mu donoszą, że to chałupa z przeszłością - mówi warszawski adwokat, który wspólnie z kilkoma agencjami nieruchomości próbuje sprzedać posiadłość. O tym, gdzie obecnie mieszka Masa i jego rodzina, wie tylko kilka osób w Polsce.

Adwokaci mafii

Kiedy w czerwcu 2000 r. w mediach pojawiły się pierwsze informacje, że Masa zyskał status świadka koronnego, adwokaci pruszkowskich bossów twierdzili, że osoba tak wysoko postawiona w hierarchii gangu nie może korzystać z przywileju darowania win w zamian za zeznania przeciwko byłym kompanom. Sugerowali, że główny świadek prokuratury może mieć związek z zabójstwem Wojciecha Kiełbińskiego (Kiełbasy). - Masa od początku wiedział, że to z tymi adwokatami będzie miał najgorszą przeprawę. Obawiał się, że w sali sądowej będą go podpuszczać i dyskredytować, że puszczą mu nerwy i dojdzie do awantury. To cud, że tak się nie stało- wspomina przyjaciel Sokołowskiego.

d44l599

- Dlaczego nas [adwokatów] pan tak nie lubi? - pytał Masę mecenas Jacek Kondracki, broniący Zygmunta Raźniaka (Bola). - Dlatego, że przez dziesięć lat byłem gangsterem i wiem, jak nosiliście nam grypsy do więzienia, załatwialiście fałszywe zaświadczenia o stanie zdrowia, przekazywaliście łapówki skorumpowanym policjantom i ustawialiście świadków, by nie zeznawali przeciwko nam- odpowiedział Masa. Wskazał na obecnego w sali mecenasa Jacka W. - Pan mecenas bardzo o nas dbał. Pershingowi załatwił do celi na Białołęce perski dywan, a gdy dwa lata temu bronił mnie, chętnie nosił grypsy i wyciągał ode mnie łapówki. Rzekomo dla prokuratorów i policjantów- mówił Masa w sądzie.

Po tym wystąpieniu mecenas W. nie pojawił się już w sali rozpraw. Potem Masa zaatakował mecenas Jolantę W., broniącą Ryszarda Szwarca (Kajtka). Mafia pruszkowska miała się nią posłużyć w korumpowaniu policjantów współpracujących z gangiem przy legalizowaniu i sprzedawaniu kradzionych samochodów (funkcjonariusze, o których mówił Masa, zostali aresztowani w związku ze śledztwem prowadzonym przez katowicką prokuraturę).

Odjebiemy ci łeb!

W procesie szefów "Pruszkowa" nie podjęto wątków dotyczących powiązań bandytów z biznesem i polityką. Nie udowodniono też oskarżonym wielu zabójstw. Leszek Danielak (Wańka), jego brat Mirosław (Malizna), Zygmunt Raźniak (Bolo), Janusz Prasol (Parasol) oraz Ryszard Szwarc (Kajtek) trafili za kratki za typowe przestępstwa kryminalne: wymuszenia, fałszerstwa, nielegalne posiadanie broni, napady rabunkowe i handel narkotykami. Podobne zarzuty postawiono w ubiegłym roku ponad tysiącu innym bandytom, którzy działali w zorganizowanych grupach przestępczych. Wyroki nie należą do najsurowszych - najwyższy to 7 lat i 3 miesiące dla Malizny. _ - Rozmawiałem z Masą po wyroku. Był rozżalony, bo sąd nie zainteresował się wieloma wątkami, które mogłyby wpłynąć na wyroki. Krytykował nieudolność policji i opieszałość prokuratury w innych sprawach związanych z gangiem. Podliczał, że spośród 1175 członków "Pruszkowa" siedzi zaledwie czterdziestu_- mówi przyjaciel Masy z dyskoteki Planeta (Masa prowadził ją pod koniec lat 90.).

Jednym z wątków, którego prokuratora nie podjęła, było usiłowanie zabójstwa Wiesława Niewiadomskiego (Wariata), brata Dziada - szefa konkurencyjnego "Wołomina". Masa ze szczegółami opisał w śledztwie wydarzenia ze stycznia 1998 r., które rozegrały się w miejscowości Zakręt. Malizna i Parasol urządzili tam zasadzkę na Niewiadomskiego. Kiedy pojawił się jego samochód, oddano do niego serię z kałasznikowa. Po akcji bandyci pojechali do restauracji Duszek w Pruszkowie, gdzie hucznie świętowali udany zamach. Podczas imprezy Parasol odebrał telefon, że Niewiadomski jednak przeżył. Krótko potem, 6 lutego 1998 r., na warszawskiej Pradze ponownie ostrzelano jego samochód. Niewiadomski zginął na miejscu.

d44l599

- Podczas procesu adwokaci biegali po Pruszkowie z zeznaniami Masy, szukając wymienionych przez niego świadków. Słyszałem jedną z takich rozmów w pruszkowskiej restauracji. Kilku świadków nie chciało potem zeznawać - mówi krewny Masy. Jednym z nich był Maciej K. z Pruszkowa. K. potwierdził przed oficerami Centralnego Biura Śledczego relacje Masy, w sali sądowej jednak wycofał się ze wszystkiego. Kilka dni przed rozprawą odwiedził go poszukiwany listem gończym Marcin Bereza (Brendziak). "Odjebiemy ci łeb!" - powiedział. Wystarczyło. Prawdopodobnie tak samo zastraszono Zenona K. z Nadarzyna. Gangsterzy "Pruszkowa" przez lata stołowali się u niego za darmo. Masa stwierdził, że "przejedli mu knajpę". K. splajtował, a o wymuszeniach i zastraszaniu opowiedział uczestniczącym w śledztwie policjantom. Szefom "Pruszkowa" postawiono zarzut, ale przed sądem K. nie miał nic do powiedzenia.

O czym Masa nie powiedział prokuratorom?

- W swoich zeznaniach Masa delikatnie obszedł się z politykami. Szkoda, że nie powiedział więcej! Na przykład tego, jak obecny poseł Samoobrony z Trójmiasta jeszcze kilka lat temu zlecał gangowi pruszkowskiemu ściganie dłużników. Szkoda, że nie opowiedział, jak na polecenie niedoszłego ministra budownictwa Wojciecha P. obrzuciliśmy granatami auto mecenasa Ś., bo przegrał proces. To P. zlecił nam także pobicie na Saskiej Kępie jakiegoś gościa, który mu podpadł. Żeby policja nie drążyła tej sprawy, P. kupił komendzie radiowóz- opowiada przyjaciel Masy. Jego zdaniem, w gronie współpracujących z "Pruszkowem" polityków wymienionych przez Masę zabrakło asystenta znanego prawnika - pruszkowskiej wtyczki w Kancelarii Prezydenta RP (za czasów Lecha Wałęsy), zabrakło także byłego posła AWS oraz byłego wysokiego urzędnika resortu sprawiedliwości, któremu gang fundował wczasy w Świnoujściu, dostarczał dziewczyny i narkotyki.

Ewa Ornacka

d44l599
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d44l599
Więcej tematów