Mariupol po atakach. Wciąż trwa akcja ratownicza
Sytuacja w Mariupolu jest spokojna, choć na obrzeżach miasta trwały nocne starcia z separatystami - informuje współpracownik Polskiego Radia Paweł Pieniążek. W mieście wciąż pracują służby ratownicze.
Jak relacjonuje polski reporter, w godzinach nocnych słychać było strzały z broni automatycznej oraz wybuchy pocisków artyleryjskich.
Tymczasem w Mariupolu wciąż pracują służby ratownicze, na ulicach podwojone zostały oddziały milicji a mieszkańcy w różne sposoby jednoczą się po wczorajszym ataku rakietowym - donosi Pieniążek. Część z nich odbudowuje i dociepla te domy, które ucierpiały podczas ataku. Ma to istotne znaczenie, ze względu na niskie temperatury w regionie.
Ponadto wiele osób zdecydowało się oddać krew, dzięki czemu szpitale mają jej zapas i będą przygotowane do udzielenia pomocy jeśli pojawiliby się kolejni ranni - tłumaczy Pieniążek.
Pomimo, że armii ukraińskiej udało się wypchnąć separatystów z dala od Mariupola, mieszkańcy spodziewali się bardziej zdecydowanej postawy wojsk. Jak informuje polski reporter, mieszkańcy są rozgoryczeni i mają żal do ukraińskiej armii, że ta nie wyparła separatystów aż do rosyjskiej granicy. W mieście bardzo mało jest głosów prorosyjskich, zdecydowana większość jest przekonana, że pełną odpowiedzialność za ataki ponoszą separatyści - dodaje Pieniążek.
W sobotę w wyniku przeprowadzonego przez separatystów ataku rakietowego na Mariupol w południowo-wschodniej Ukrainie, zginęło 30 osób, a około stu zostało rannych.