Marek D.: ostrzegano mnie, bym nie zeznawał przed komisją
Kilka tygodni po decyzji komisji śledczej ds. PKN Orlen o wezwaniu na świadka przebywającego w areszcie lobbysty Marka D., otrzymał on ostrzeżenie, by nie zeznawał - wynika ze stenogramów zamkniętego sobotniego przesłuchania D., do którego dotarli dziennikarze.
08.03.2005 | aktual.: 08.03.2005 18:30
O to, czy przed spotkaniem z komisją ktoś rozmawiał z D. i radził mu by milczał, pytał wiceszef komisji Roman Giertych (LPR). Po naradzie z obrońcą, Marek D. przyznał, że dotarło do niego takie ostrzeżenie.
Sygnał będący ostrzeżeniem
Otrzymałem sygnał, który można nazwać ostrzeżeniem, abym tego nie robił, czyli przed komisją nie zeznawał - powiedział D. Nie ujawnił od kogo otrzymał taki sygnał. W sytuacji w jakiej jestem, nie mogę bez narażenia moich bliskich powiedzieć o szczegółach - powiedział lobbysta.
D. potwierdził w trakcie zeznań, że nigdy nie miał wątpliwości, że sformułowanie "pierwszy" (które pojawia się w odtajnionej notatce Agencji Wywiadu z wiedeńskiego spotkania Kulczyk-Ałganow) dotyczy pierwszej osoby w państwie - prezydenta.
Czyli - pytał Giertych - miał pan przekonać Łukoil, że za Kulczykiem stoi "pełnia władzy politycznej, czyli prezydent, tak?". Pełnia władzy politycznej to dobre określenie (...), określenie 'pierwszy' też padało - mówił D.
Milion dolarów łapówki
Posłowie pytali też D. o 1 mln dolarów łapówki w związku z prywatyzacją Cementowni Ożarów, jaką miał zapłacić b. ministrowi skarbu Wiesławowi Kaczmarkowi. Lobbysta powiedział, że był to rodzaj "żądania" przekazanego mu przez osoby trzecie.
Andrzej Aumiller (UP) dociekał konkretów: Mówił pan, że 250 tys. wpłacił pan na konto, a pozostałe - jak to się u nas mówi - pod stołem, czy w postaci kopertówek? - W gotówce ok. 600 tys. - powiedział D. Poseł UP: To by było 850 tys. dol... To znaczy, że nie wywiązał się pan w 100 procentach? D: - Można tak to nazwać.
Według lobbysty, Kaczmarek był niezadowolony z tego, że D. nie wywiązał się z umowy. Opowiedział, że podczas przyjęcia w ambasadzie Irlandii Kaczmarek miał go "demonstracyjnie" ominąć podczas przywitania, "czym wywołał taki salonowy skandal".
Łapówka za pomoc?
Marek D. przyznał również, że słyszał od prezesa Łukoila Wagita Alekpierowa o łapówce, jaką miał wziąć Kaczmarek za pomoc przy sprzedaży tej firmie Rafinerii Gdańskiej. Mówił to w kontekście rozczarowania postępem tego projektu, czyli prywatyzacji Rafinerii, nawet pomimo (...) łapówki wręczonej Kaczmarkowi - dodał.
D. mówił również o fundacji Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier", w której radzie zasiadał. Jak zeznał, odszedł z niej, ponieważ podczas posiedzeń rady pojawiały się osoby, które nie były jej członkami, "prezentowały jakieś bardzo partykularne interesy".
Te osoby spoza grona rady fundacji prezentowały się jako pośrednicy handlu nieruchomościami, przedstawili jakieś propozycje zakupu działek pod klinikę, mieli pomysły na temat wykonawstwa - mówił.
Znajomi prezydenta
D. dodał, że było to grono 3-4 osób, których prezydentowa nie potrafiła się pozbyć. Z pewnym zażenowaniem usłyszałem, że to są znajomi pana prezydenta - przyznał D.
D. mówił posłom także o swojej znajomości z prezydentem Rosji Władmirem Putinem, której początek datuje się na 1991 r., "gdy pan Putin był urzędnikiem w magistracie Petersburga".
Ja wówczas - opowiadał D. - podejmowałem próby prywatyzacji na tamtym obszarze, działając wspólnie z władzami miasta i starając się zaszczepić polskie modele prywatyzacji na tamtym terenie.
Dziwni ludzie - Rosjanie
Rosjanie są takimi dziwnymi ludźmi, dziwnymi w odróżnieniu od moich partnerów za Zachodzie, że gdy się nawiąże jakąś znajomość i ma ona jakiś serdeczny charakter, to potem nawet po wielu latach i okresach nieutrzymywania żadnych kontaktów, te relacje pozostają w mocy, co jest istotne - mówił.
Prezydent Rosji nie jest jedynym światowego formatu politykiem, którego zna D. Lobbysta mówił posłom o corocznych kolacjach wydawanych przez prezesa Citigroup. Mogę się pochwalić, że jestem chyba jedynym Polakiem, który był zaproszony na taką kolację. Pan Donald Rumsfeld był tam, zaproszony na koktajl, a już na kolację - nie - podkreślił.