Marcinkiewicz: nie jestem brutalnym politykiem
Nie jestem brutalnym politykiem, nikogo nie atakuję, nigdy właściwie nie atakowałem i staram się prowadzić zawsze dialog polityczny czy dyskusję, nawet spór polityczny w sposób jak najbardziej poważny - mówił w "Sygnałach Dnia" Kazimierz Marcinkiewicz, były premier, kandydat na prezydenta Warszawy.
Sygnały Dnia: Wczoraj w wywiadzie dla "Gazety Stołecznej" powiedział pan, że będzie namawiał parlament, by na czas kampanii wyborczej śledcza komisja bankowa odłożyła przesłuchania polityków, którzy kandydują w wyborach samorządowych. Dlaczego pan to zaproponował?
Kazimierz Marcinkiewicz: Wydaje się, że to jest dosyć naturalna propozycja, propozycja związana z faktem, że wybory pewnie gdzieś w drugiej połowie września się zaczną i w połowie listopada się skończą, komisja śledcza, która ma zbadać ważne sprawy związane z bankami. Ja nie namawiam, żeby nie badała tych spraw albo żeby kogokolwiek nie przesłuchiwała, bo sprawiedliwość jest ważna i musi dotyczyć absolutnie wszystkich, ale żeby w tym czasie właśnie kampanii wyborczej tych polityków, którzy będą kandydowali w wyborach samorządowych nie przesłuchiwać. Skończą się wybory, będzie można dokończyć przesłuchań i wrócić do spraw, ale wtedy wiadomo, że nikt nie zarzuci, że jakiekolwiek sprawy polityczne działalności komisji, działalności Sejmu byłyby wykorzystywane do celów wyborczych, do celów politycznych. Chciałbym konkurować w sposób jak najbardziej uczciwy, jak najbardziej poważny, jak najbardziej merytoryczny i chciałbym, byśmy rozmawiali o Warszawie.
Przewodniczący komisji Artur Zawisza mówi, że to gest rycerski, ale ma pewne pytanie, chyba słuszne i na miejscu – od kiedy zaczyna się okres ochronny dla kandydatów na prezydentów?
- Oczywiście, że chyba wówczas, kiedy wybory zostaną ogłoszone, bo dziś co prawda kampania wyborcza jakoś tam już się toczy, ale tak naprawdę to premier, prezes Rady Ministrów wyznacza datę tych wyborów i dopiero od tego momentu, od momentu, kiedy cała machina wyborcza zostanie uruchomiona, można powiedzieć, że kampania wyborcza będzie trwała. Więc pewnie jeszcze trochę czasu do takiego ogłoszenia mamy.
A po co takie propozycje, skoro ma pan tak wielką przewagę w sondażach jako kandydat na urząd prezydenta Warszawy?
- To tak naprawdę była rozmowa z dziennikarzami, którzy dopytywali się, jaki jest mój stosunek do innych kandydatów. Bo ja nie jestem brutalnym politykiem, nikogo nie atakuję, nigdy właściwie nie atakowałem i staram się prowadzić zawsze ten dialog polityczny czy dyskusję, nawet spór polityczny w sposób jak najbardziej poważny. Stąd w trakcie tej rozmowy wydawało mi się dobrym pomysłem właśnie powstrzymanie się od przesłuchania przez komisję śledczą na czas kampanii wyborczej.
Konkretnie Hanny Gronkiewicz-Waltz?
- Na przykład Hanny Gronkiewicz-Waltz. Na pewno o niej myślałem, gdy to prezentowałem, ale być może zdarzą się także jacyś inni kandydaci.
Marek Borowski?
- Być może.
Były minister finansów.
- Być może.
Sama Hanna Gronkiewicz-Waltz powiada, że to bardzo ładnie z pana strony, że pan tak się zachował, tyle tylko, że podobno Prawo i Sprawiedliwość nie znalazło żadnych „haków” przeciwko niej i cały ten pomysł poniósł fiasko.
- Życzyłbym, żeby tak było. Nie będę tego komentował, to jest praca komisji śledczej i tyle.