Macierewicz: nie próbowałem przeszkodzić spotkaniu Biniendy z prokuraturą
Szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz z PiS za nieprawdziwe uznał zarzuty mec. Rafała Rogalskiego, że nie dopuszczał do spotkania prof. Wiesława Biniendy z prokuraturą wojskową w 2012 r.
07.05.2013 | aktual.: 07.05.2013 19:21
Rogalski, b. pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej, powiedział w poniedziałek w TVN24, że "działalność Macierewicza jest wyjątkowo szkodliwa dla śledztwa". Przekonywał, że Macierewicz nie dopuszczał do rozmowy z prokuraturą prof. Biniendy, autora prywatnej ekspertyzy w sprawie katastrofy.
Macierewicz powiedział, że "do spotkania nie doszło z winy prokuratorów". - Wbrew oskarżeniom o mojej rzekomo demonicznej roli w tej sprawie - podkreślił poseł. Jak zaznaczył, jednym z dowodów, że tak było jest pismo Biniendy, skierowane do prokuratury, w którym wyrażał on żal, że do spotkania nie doszło oraz gotowość do spotkania w innym terminie.
Przekonywał, że Binienda wielokrotnie publicznie zapewniał, że jest gotów do spotkania na gruncie neutralnym zarówno z prokuraturą jak i ekspertami zespołu ds. wyjaśniania przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej pod przewodnictwem Macieja Laska - o ile będzie to spotkanie otwarte dla wszystkich.
Macierewicza poparł na konferencji mec. Stefan Hambura, reprezentujący Biniendę. - Wtedy (28 maja 2012 r.) czekaliśmy dosyć długo w sejmie na pojawienie się prokuratorów, niestety oni nie pojawili się w ciągu dwóch godzin. Uważam wszelkie inne fakty, które zostały w tym zakresie przedstawione, za mijające się z prawdą - podkreślił.
Pytany skąd zatem wypowiedź Rogalskiego o rzekomym blokowaniu spotkań z prokuraturą, Hambura powiedział, że prawdopodobnie wynika ona z niedoinformowania.
Dziennikarze prosili też Macierewicza o komentarz do słów Rogalskiego o cynizmie posła PiS i jego niekompetencji ws. katastrofy smoleńskiej. - Nie będzie komentarza innego niż ten: współczuję mu i państwu - odparł.
Binienda, kierownik Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w Ohio, jest autorem badań, z których ma wynikać, że zderzenie z brzozą nie mogło być przyczyną katastrofy Tu-154M. Do spotkania miało dojść 28 maja 2012 r., na zaproszenie prokuratury wojskowej. Binienda nie chciał jednak udać się do prokuratury; wskazując na status posiadanego obywatelstwa USA, stwierdził, że takie spotkanie powinno odbyć się na gruncie neutralnym. Prokuratura wyraziła zgodę; do spotkania jednak nie doszło.
28 maja ub.r. rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa informował, że tego dnia do prokuratury wpłynęło faksem pismo Bartłomieja Misiewicza - szefa biura zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy - w którym zaprosił on dwóch prokuratorów prowadzących śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej na spotkanie prezydium zespołu z udziałem Biniendy - na godz. 14.00.
- Prokuratorzy niezwłocznie - za pośrednictwem faksu - poinformowali, że z zaproszenia nie skorzystają. Stanowisko takie spowodowane było tym, że intencją korespondencji z panem Wiesławem Biniendą było zaproszenie go na rozmowę z prokuratorami, a nie pozyskanie zaproszenia na posiedzenie prezydium zespołu parlamentarnego - mówił Rzepa.
Rogalski powiedział w TVN24, że to Macierewicz nie dopuszczał do rozmowy prof. Biniendy z prokuraturą. - To była taka "kropka nad i", jeśli chodzi o ocenę działalności Macierewicza jako szkodliwej i cynicznej. Nie wiem, czy prof. Binienda jest osobą bezwolną, ale na pewno jest pod bardzo dużym wpływem Macierewicza, być może nieświadomie - powiedział Rogalski.