Łopiński: jak Polska walczy o swoje interesy to jest awanturnictwo
"Gdyby przyjąć ten system podwójnej większości Polska traci najbardziej. Nie ma żadnego powodu, żeby się na to godzić. Zresztą pewnym paradoksem jest to, że jeżeli ktoś inny, inny kraj UE walczy o swoje interesy, to jest wszystko dobrze. Jeżeli Polska zaczyna walczyć o swoje interesy, to jest to oceniane jako awanturnictwo" - powiedział prezydencki minister Maciej Łopiński w "Salonie Politycznym Trójki".
19.06.2007 | aktual.: 19.06.2007 12:19
Michał Karnowski: Głównie prasa niemiecka grzmi na Polskę i bije na alarm, że rozbijamy europejską jedność. Ale - to ciekawe, co Pan mówi - kogo udało się przekonać i gdzie na to dowody?
Maciej Łopiński: Nie chcę mówić o dowodach.
Ale ja chcę posłuchać.
- Zaraz wytłumaczę, dlaczego nie chcę mówić o dowodach. Ponieważ Polska jest bardzo zdeterminowana i Polska nie ukrywa swoich poglądów. Natomiast część naszych partnerów mówi - otwórzcie dyskusję i wtedy was poprzemy. Ale najpierw otwórzcie dyskusję - nie chcemy brać na siebie tej odpowiedzialności.
Może cena będzie straszna?
- Nie. Nie sądzę. Jak będzie cena? Ceną będzie obowiązujący dalej Traktat Nicejski. Nie sądzę, żeby z naszego punktu widzenia była to jakaś straszna cena - wręcz przeciwnie. Traktat Nicejski jest dla Polski niezwykle korzystny. My sobie zdajemy sprawę z tego, że Traktat Nicejski jest trudny do utrzymania i w związku z tym, propozycja pierwiastka kwadratowego jest propozycją kompromisową.
Dlatego w takim razie tylko my ten kompromis tu widzimy?
- Prawdopodobnie dlatego, że my spośród krajów, które byłby zainteresowane zmianą, jesteśmy największym krajem. Aczkolwiek w tej chwili oprócz poparcia, jakiego nam udzielają Czechy, są również sygnały z Litwy, że gotowi by byli nas poprzeć. Nie chcę wymieniać innych krajów, ale wiele krajów ma do załatwienia również swoje sprawy i nie chcą tego uproszczonego traktatu w tym kształcie, w którym on w tej chwili jest uzgadniany, dlatego, że Brytyjczycy, Holendrzy mają swoje interesy, Ja bym się obawiał i nie podzielam tej argumentacji, że natychmiast trzeba przyjąć ten traktat uproszczony w takim kształcie, w jakim jest uzgadniany, bo inaczej grozi Europie niewyobrażalna katastrofa. Chciałem przypomnieć, że ocena elit poprzedniego traktatu konstytucyjnego, była zupełnie inna niż ocena opinii publicznej w niektórych państwach i że ten traktat odrzucono, właśnie w państwach starej UE, tj. Francja, czy Holandia.
Francuzi powiedzieli nie. Czy jest jakiś inny kompromis poza pierwiastkiem? Taki szmer przeszedł niedawno przez polski świat polityczny - podobno coś jest dogadane, podobno prezydent ma pojechać, bo gdzieś jest znalezione inne rozwiązanie. Pan może potwierdzić, że jest jakiś plan C?
- Nie. Nie chciałbym w tej chwili przesądzać. Oczywiście zawsze się ma parę scenariuszy.
Plan A, to jest Nicea zostaje. Plan B, to jest pierwiastek. W takim razie, jaki jest plan C?
- Nasza oferta kompromisowa to jest pierwiastek.
Ale przyznał Pan przed chwilą - coś więcej mamy. Co to jest?
- Zobaczymy co nam zaproponują.
W dyplomacji jest tak, że możemy wiedzieć, co nam zaproponują.
- Tak, ale nie ujawnia się przed negocjacjami.
Ale jest coś takiego?
- To wszystko, co mogę na ten temat powiedzieć. Nie ujawnia się przed negocjacjami pozycji, dlatego, że uczestniczyłem w niejednych też negocjacjach i wiem, że wtedy człowiek natychmiast się znajduje na tych pozycjach, jeżeli je sformułuje przed negocjacjami.
Trudno. Postąpię wbrew naszemu interesowi, naszych negocjatorów, ale w interesie słuchaczy. Rozumiem, że potwierdza Pan, że jest na stole jakaś nowa oferta? Coś jeszcze?
- Nie. Tego nie potwierdzam. Natomiast mówię, że w sytuacjach, kiedy się siada do stołu, trzeba mieć teczkę z kilkoma scenariuszami. Natomiast nasz scenariusz jest taki - system pierwiastkowy jest dobry, sprawiedliwy, będzie również efektywny.
Kanclerz Angela Merkel, albo prezydent Sarkozy przedstawili jakieś ich oferty, ich propozycje kompromisu?
- Jeśli chodzi o spotkanie z panią kanclerz, spotkanie było bardzo dobre, w dobrej atmosferze. Natomiast, jak sam pan prezydent mówił - strony pozostały przy swoich zdaniach. Zresztą przed rozpoczynającym się szczytem, byłoby dziwne, gdyby ktoś w tej chwili wycofał się ze swojego stanowiska.
Ale w trakcie szczytu to jest możliwe?
- Zobaczymy.
Są takie sygnały?
- Polska będzie bronić systemu pierwiastkowego.
A np. może zmienić nazwę i powiedzieć, że to nie jest pierwiastek?
- Kwestia nie jest w nazwie. To jest też trochę dziwne, bo przecież nie my jesteśmy twórcą systemu pierwiastkowego, nie myśmy go wymyślili. Poza tym to nie jest nic nowego. Szwedzi kilkadziesiąt lat temu proponowali system pierwiastkowy, jako wskaźnik siły w głosowaniach.
On się też gdzieś w ONZ pojawiał.
- Tak. To naprawdę nie jest nowość. My uznaliśmy po prostu, że to jest system, który jest - już nie pamiętam, ktoś z publicystów brytyjskich nazwał ten system - systemem fair - to po pierwsze. I po drugie systemem efektywnym.
A fair grają Niemcy, którzy np., myślę przede wszystkim o prasie niemieckiej, która publikuje zdjęcie, okładkę - to "Der Spiegel" - pokazującą prezydenta i premiera Kaczyńskich siedzących na kanclerz Merkel.
- Mnie się takie okładki nie podobają. Ja, jako redaktor naczelny pewnie takiej okładki bym nie zaakceptował.
Wcześniej "Wprost" dał - powiedziałbym adekwatną.
- Też nie byłem zachwycony tą okładką.
Ale nie będzie żadnej riposty? Bo wcześniej mięliśmy takie boje prezydenta i premiera z prasą. Teraz już milczymy?
- Nie chcę wracać do tamtej sprawy, ale to była sprawa zupełnie innego kalibru.
A teraz?
- Teraz ja rozumiem, że przed zbliżającym się szczytem w Brukseli napięcie rośnie, emocje rosną i te emocje udzielają się również dziennikarzom i redaktorom. Musimy zwrócić uwagę na pewną podwójność w roli niemieckiej. Niemcy mają swój interes i Niemcy mają jednocześnie prezydencję w UE.
I chcą sukcesu?
- Tak.
I to jest ich interes?
- Chcą sukcesu. Ale sukces Niemców jako kraju, który posiada prezydencję, byłby jednocześnie sukcesem Niemiec.
Jako wzrastającej potęgi europejskiej.
- Jako wzrastającej potęgi europejskiej. Gdyby przyjąć ten system podwójnej większości Polska traci najbardziej. Nie ma żadnego powodu, żeby się na to godzić. Zresztą pewnym paradoksem jest to, że jeżeli ktoś inny, inny kraj UE walczy o swoje interesy, to jest wszystko dobrze. Jeżeli Polska zaczyna walczyć o swoje interesy, to jest to oceniane jako awanturnictwo. Muszę powiedzieć, że bardzo cieszy mnie zmiana tonu "Gazety Wyborczej", która piórem red. Pawlickiego - o ile pamiętam - poparła stanowisko Polski w kwestii pierwiastka.
Tak. Wczoraj był w "Gazecie Wyborczej" taki dość ciekawy tekst pana Pawlickiego na ten temat. A dziś w "Dzienniku" Piotr Zaremba z kolei popiera stanowisko Polski. Również mówi, że interes nasz narodowy istnieje, bo niektórzy próbują powiedzieć, że jest tylko interes europejski.
- Europa nie jest państwem unitarnym. Nie jest też jeszcze federacją. Jest silnym związkiem państw.