Leszno. Kierowca pobił kobietę. Sokołowski: "agresji na drogach przybywa, sam jej doświadczyłem"
Agresywny kierowca z Leszna, który na przejściu dla pieszych pobił kobietę, usłyszał zarzuty. Grozi mu do 3 lat więzienia. Policjanci przyznają – wiemy o coraz większej liczbie podobnych przypadków. – Sam doświadczyłem takiej agresji – mówi WP insp. Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Są 3 zarzuty dla mężczyzny z Leszna, który na przejściu dla pieszych pobił kobietę. Kierowca odpowie m.in. znieważenia poszkodowanej. Za najsurowszy z zarzutów grozi mu kara do 3 lat więzienia. Mężczyzna przyznał się do winy, ale podkreślił, że został sprowokowany.
Według najnowszych danych Instytutu Transportu Samochodowego nawet 80 proc. kierowców codziennie spotyka się z agresywnym zachowaniem na drodze. Należą do nich także wyzwiska czy rękoczyny.
Sokołowski: zwróciłem uwagę kierowcy, po czym rozbił mi szybę
Takiej agresji doświadczył Mariusz Sokołowski, były policjant z Komendy Głównej Policji: - Mężczyzna zjechał ze złego pasa przed mój samochód, zasygnalizowałem mu, że zajechał mi drogę. Wtedy on wysiadł, uderzył mocno dłonią w szybę mojego samochodu, na tyle mocno, że ta szyba pękła – opowiada WP Sokołowski. Sprawca odjechał.
Zobacz także: Solidarni z Białymstokiem. Robert Biedroń przemawia na wiecu, w tłumie spięcie
Zdaniem byłego rzecznika KGP, Polacy za kierownicą stają się dużo bardziej agresywni. – Potwierdzają to badania, np. w Wielkiej Brytanii Polacy są postrzegani jako pomocni i spokojni sąsiedzi. Ich zachowanie zmienia się o 180 stopni, kiedy wsiadają do samochodu. Wtedy stają się demonami. Myślę, że coś w tym jest – mówi.
Zdaniem Sokołowskiego wynika to z tego, że Polacy traktują drogi jak pole walki z innymi, gdzie "to JA muszę być pierwszy, muszę wyprzedzić innych, muszę im coś udowodnić". Nawet jeśli nadrobią tylko 5 czy 10 sekund.
Agresywni są nie tylko mężczyźni. – Kiedyś mieliśmy zgłoszenie o niezwykle agresywnej kobiecie. To, jakich wyzwisk używała, ile agresji w sobie miała było nieprawdopodobne. Na szczęście nie pobiła wtedy nikogo – relacjonuje.
Sokołowski ocenia, że – paradoksalnie agresji będzie przybywać wraz z liczbą kamer w autach i sieci miejskiego monitoringu. – Do niedawna było tak, że kiedy agresywny kierowca wysiadł z samochodu i zauważył, że jest nagrywany, rezygnował z rękoczynów. Teraz mam wrażenie, że jest odwrotnie: ludzie czują się bezkarni i liczą na sławę, jakkolwiek źle to zabrzmi – mówi.
Wystarczy gest, puknięcie się w głowie, klakson, mrugnięcie światłami i awantura na drodze gotowa. Tylko surowsze kary temu zaradzą – komentuje Sokołowski.
5 tysięcy zamiast 500 zł
Nieuchronność kary (np. wychodzisz z samochodu na autostradzie i już popełniasz wykroczenie), szybkość jej wymierzenia i – przede wszystkim – wysokość - to zdaniem byłego rzecznika KGP utemperuje kierowców.
- Szedłbym w kierunku postępowania sądowego. Niech sędzia nawet zdecyduje, czy taki chamski kierowca może w ogóle kierować samochodem. Gdyby zamiast mandatu w wysokości 500 zł, funkcjonariusze kierowali sprawę do sądu, gdzie delikwent musi przyjść, złożyć zeznania, a sędzia wyda wyrok i będzie to 5 tysięcy zł, a nie 500 to już się może jeden z drugim zastanowią – mówi nasz rozmówca.
Drogówka zasypana zgłoszeniami
Podisnp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego służy w policji od 22 lat. Przyznaje, że odpowiedź na pytanie o agresję wśród kierowców jest trudna.
- Z jednej strony takie zachowania były zawsze. Takich zgłoszeń, proceduralnych, nie przybywa. Utrzymują się na tym samym poziomie. Jednak sygnałów i zawiadomień od innych kierowców i użytkowników dróg przybywa – podkreśla.
Kobryś wymienia ostatnie zgłoszenie, gdzie niecierpliwi kierowca na autostradzie wjechał na pas zieleni i tam minął pozostałe samochody. Rękoczyny też się zdarzają. Jak kilkanaście tygodni temu, kiedy po kłótni i bójce dwóch kierowców, jeden z nich wsiadł do samochodu i przewiózł na masce tego drugiego, który blokował drogę. Taksówkarz i pirat drogowy "wymierzali" sobie sprawiedliwość w centrum Warszawy.
Skąd to się bierze zdaniem podinspektora? – Z większej dostępności do rozwiązań teleinformatycznych. Myślę nie tylko o kamerach monitoringu miejskim, ale też kamer, które są instalowane w samochodach. Dodatkowo, Internet nie hulał kiedyś, tak jak teraz. Zobaczenie kilku zdjęć wymagało kilkunastu minut. A teraz dzielenie się takimi „chamskimi” zachowaniami jest bardzo łatwe i cieszy się dużą popularnością - ocenia Kobryś.
- Dzięki temu, co pojawia się w internecie, co sobie podsyłamy i o czym opowiadamy, mamy wrażenie, że tej agresji jest więcej – ocenia policjant. Przypomina, że każdego roku przybywa w Polsce pół miliona samochodów.
- Cieszymy się ze zgłoszeń, choć mamy wiecej roboty – dodaje podinsp. Kobryś. – Te sygnały na skrzynkę "Stop agresji drogowej" to tak, jakbyśmy mieli pomocników w zasadzie na wszystkich drogach. Niektórzy twierdzą, że przepisy ruchu drogowego są dla frajerów. No a tak nie jest - zaznacza funkcjonariusz stołecznej drogówki.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl