Kulczyk i Giertych po konfrontacji
Konfrontacja biznesmena Jana Kulczyka i lidera LPR Romana Giertycha w prokuraturze w Częstochowie trwała prawie cztery godziny.
09.05.2005 | aktual.: 09.05.2005 19:34
Konfrontacja - składająca się z dwóch części - dotyczyła spotkania na początku września ubiegłego roku na Jasnej Górze Jana Kulczyka i Romana Giertycha.
Pierwsza część dotyczyła doniesienia złożonego przez Jana Kulczyka. Chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez lidera Ligi Polskich Rodzin. Kulczyk twierdził, iż podczas spotkania na Jasnej Górze Roman Giertych miał żądać od niego materiałów kompromitujących prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Druga część konfrontacji dotyczyła zawiadomienia złożonego w prokuraturze przez Ligę Polskich Rodzin, że doniesienie złożone przez Jana Kulczyka jest fałszywe. Poseł Roman Giertych tuż po konfrontacji wyraził nadzieję, że sprawa się wyjaśni, a prawda wyjdzie na jaw. Pan Kulczyk nawarzył sobie piwa, to teraz musi je wypić - powiedział.
Rzecznik prokuratury Romuald Basiński potwierdził, że celem wezwania Kulczyka i Giertycha była konfrontacja, bowiem w złożonych wcześniej zeznaniach, dotyczących okoliczności ich spotkania we wrześniu ub. roku na Jasnej Górze (podczas którego Giertych miał żądać od biznesmena materiałów obciążających prezydenta Kwaśniewskiego), są sprzeczności. I po to jest konfrontacja, żeby je wyjaśnić - dodał.
Giertych przyznał, że przesłuchania nie przyniosły istotnej zmiany w stanowiskach obu stron. W jednym się dogadaliśmy: zgodziliśmy się, że podczas tego spotkania rozmawialiśmy o nieudolnej próbie "poderwania" przez Kulczyka pani Kwaśniewskiej - powiedział.
Jak relacjonował, biznesmen przyznał, że opowiadał na Jasnej Górze, że kiedy poznał w latach 80. Kwaśniewską, zaproponował jej kolację. Sprawa została uzgodniona co do szczegółów: ona powiedziała mu, że ma męża, wtedy Kulczyk zaproponował, żeby także męża zaprosiła na kolację i tak poznał Kwaśniewskiego - mówił Giertych.
Jak powiedział, podtrzymał przed prokuratorami, że żadnych dokumentów obciążających Kwaśniewskiego od Kulczyka nie chciał. To wszystko jest wymysł, który pochodzi z okresu, w którym Kulczyk był mocno przyciśnięty przez komisję i tę sprawę wymyślił jako atak na komisję - zaznaczył.
Powiedział, że niedługo spodziewa się końca śledztw. Logika nakazuje sądzić, że tego typu czynność jak konfrontacje przeprowadza się na końcu - dodał. Jan Kulczyk nie rozmawiał z dziennikarzami. Po konfrontacji zasłaniał się tajemnicą śledztwa. Pełnomocnik biznesmena mecenas Jan Widacki stwierdził, że i Jan Kulczyk i Roman Giertych przedstawili swoje wersje, a do prokuratury należy ich ocena. Zobaczymy, który z panów był bardziej przekonujący - skwitował.
Prokuratura w Cżęstochowie nie komentowała konfrontacji. Kulczyk zeznawał w niej już dwa razy. Przesłuchiwany był również Giertych, a także - co wiadomo nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do prokuratury - generał Zakonu Paulinów o. Izydor Matuszewski.