Ks. Maliński: nigdy nie współpracowałem z SB
W poniedziałek do księgarń trafi autobiografia ks. Mieczysława Malińskiego "Ale miałem ciekawe życie". Znany krakowski duchowny w zaprzecza w książce jakoby był tajnym współpracownikiem SB.
Jego zdaniem, pseudonim "Delta" - z jakim utożsamiono go w kilku publikacjach dotyczących tajnych współpracowników SB - nosiła przynajmniej jeszcze jedna osoba i utożsamianie wyłącznie jego z tą nazwą, jest "bezpodstawne, nierzetelne i bezprawne".
Ks. Maliński pisze, że swoje rozmowy z funkcjonariuszami SB traktował, jako "drogę ewangelizacji". Duchowny podkreśla też w książce, że on sam był "bezustannie inwigilowany przez SB".
Wydawnictwo WAM nakładem, którego ukazała się autobiografia "Ale miałem ciekawe życie" zaznaczyło, że ograniczyło swoją ingerencję w tekst książki wyłącznie do redakcji technicznej. "Nie czujemy się bowiem powołani do zajmowania stanowiska sędziów rozstrzygających w trudnych sprawach najnowszej historii Polski" - napisano w nocie od wydawcy.
Ks. Maliński pisze w autobiografii, że nie zgodził się nigdy na współpracę ze Służbami Bezpieczeństwa, pomimo wielokrotnego nalegania ze strony funkcjonariuszy SB. "Nie podpisałem ani nie wyraziłem zgody, a wprost przeciwnie, wielokrotnie odmawiałem zgody na taką współpracę, a przez długi czas nawet na jakąkolwiek rozmowę, co odnotowują w swoich papierach pracownicy SB. To dopiero potem zmieniłem sposób traktowania tych ludzi" - podkreśla duchowny.
"W rozmowach z funkcjonariuszami zaznaczyłem im swoją niezależność. Nie zgodziłem się, żeby mnie traktowano jako współpracownika, bo nim nie byłem" - pisze ks. Maliński.
Dlaczego w ogóle rozmawiał z funkcjonariuszami SB? "Wierzyłem w siłę prawdy, siłę Ewangelii, w siłę Kościoła, która zobowiązuje mnie do szacunku wobec każdego człowieka - wobec nich również" - tłumaczy w książce duchowny.
Zaznacza, że w tamtych czasach "takie rzeczy nie były nam znane, że rejestracje odbywały się bez wiedzy ludzi, z którymi funkcjonariusze rozmawiali". "Te rozmowy traktowałem jako drogę - powiedzmy tym słowem, którego używam niechętnie - ewangelizacji" - napisał ks. Maliński. Dodał, że nie wie, czy jego rozmowy odniosły skutek, czy któryś z funkcjonariuszy SB poszedł do spowiedzi albo zaczął chodzić do kościoła, ale będzie się upierał, że "oni choć trochę odmienili się, wydobrzeli, zarazili się mądrością, szlachetnością, która ukazała się im w Karolu Wojtyle".
Pogłoski o współpracy ks. Malińskiego z SB pojawiały się od dawna. Z ich powodu w maju 2006 "Tygodnik Powszechny" zawiesił współpracę z duchownym do czasu wyjaśnienia tej sprawy. W autobiografii ks. Maliński tłumaczy, dlaczego nie zgodził się wówczas na publikację w "Tygodniku" wywiadu, jaki przeprowadził z nim ks. Adam Boniecki - bo jak twierdzi wywiad "był zrobiony 'na szybko' i 'nie stawiał istotnych pytań'". Duchowny odnosi się także do książek Marka Lasoty, ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i opracowania "Kościół katolicki w czasach komunistycznej dyktatury" oraz książki "Nigdy przeciw Bogu".
Z wydanego w tym roku także przez wydawnictwo WAM opracowania "Kościół katolicki w czasach komunistycznej dyktatury" wynika, że ks. Maliński, w 1965 r. został zarejestrowany jako kontakt informacyjny, a w 1971 r. jako tajny współpracownik SB o pseud. "Delta".
W archiwalnych dokumentach IPN nie ma podpisanego przez ks. Malińskiego zobowiązania do współpracy, a tzw. teczka pracy "Delty" jest pusta. Jedynie w teczce personalnej z 1971 r. TW Delta zachował się kwestionariusz osobowy z danymi ks. Malińskiego i uzasadnieniem, że powinien on zostać pozyskany do współpracy, bo ma możliwość dotarcia m.in. do Karola Wojtyły, niektórych biskupów i profesorów.
Jako kontakt operacyjny duchowny miał w czasie pobytu w Rzymie dostarczać bezpiece informacji o polskich duchownych uczestniczących w Soborze Watykańskim, w tym o kard. Stefanie Wyszyńskim.
Jak pisze Marek Lasota w "Kościele katolickim w czasach komunistycznej dyktatury" w archiwach IPN zachowały się dokumenty, które świadczą o tym, że ks. Mieczysław Maliński został pozyskany do współpracy już w 1955 r., by rozpracowywać duchownych z Rabki, ale ponieważ nie dostarczał SB praktycznie żadnych informacji, został "wyłączony" w 1956 r.
Ks. Mieczysław Maliński pisze w autobiografii, że nie jest donoszeniem wiadomość powszechnie znana, o której piszą gazety, podaje radio i telewizja. "Faktów powszechnie znanych się nie donosi, bo to byłoby śmieszne. Jak gdyby rozpowiadać, że ktoś się jąka. Jeżeli się jąka, to wszyscy słyszą, to nie jest donos" - pisze.
Duchowny tłumaczy, że nie donosił ani na Jana Pawła II, ani o tym, co działo się podczas Soboru Watykańskiego, bo "nie można donosić tego, co wszyscy wiedzą i o czym mówią i piszą". Ks. Maliński podkreśla, że dla Jana Pawła II był zawsze pełen podziwu i przy okazji operacji paszportowych "opowiadał urzędnikom to, co pisał i głosił publicznie". Jak pisze, do prymas kard. Stefana Wyszyńskiego i bpa Jana Pietraszki miał zawsze szacunek i o obu wyrażał się pozytywnie.
Ks. Maliński twierdzi też, że nigdy nie był w grupie ludzi znajdujących się w pobliżu Jana Pawła II podczas jego trzech pierwszych pielgrzymek do Polski, a jak wynika z dokumentów SB TW "Delta" właśnie wtedy miał być blisko Ojca Świętego. "Również nie byłem zaangażowany w przygotowanie pobytu Jana Pawła II w Krakowie w czasie jego trzech pierwszych pielgrzymek do Polski - ani w żadnych późniejszych. A więc +Delta+ wymieniany jako agent występujący w akcji "Lato-79", to nie ja" - twierdzi ks. Maliński. "Jedynie sensowne jest stwierdzenie, że kryptonim Delta przynależy do kilku osób".
Ks. Maliński pisze, że był "bezustannie inwigilowany przez SB" - pracując w Rabce, w Krakowie i w Rzymie. "Otwierano moje listy, podsłuchiwano moje rozmowy telefoniczne, podsłuchiwali 'smutni panowie' moje niedzielne kazania, jak i głoszone rekolekcje, wykłady w KiK-u, konserwatoria ze studentami. Śledzono dokąd idę, jakich ludzi odwiedzam, z kim się kontaktuję, co robię w czasie ferii i wakacji, jakie artykuły publikuje i jakie książki. Były to wszystko - jak już teraz wiem - tzw. techniki operacyjne, na podstawie których tworzono różnego rodzaju 'Notatki' - ze słów, z rozmów" - pisze duchowny.
W autobiografii, która ma blisko 480 stron ks. Maliński opowiada o swoim kapłańskim życiu, od momentu, gdy został wikarym w Rabce, o swoich książkach, rekolekcjach i pielgrzymkach Jana Pawła II do Polski.