Krzysztof Janik: SLD nie tonie
Krzysztof Janik w Radiu Zet (RadioZet)
Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych. Witam. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. I administracji - bardzo proszę pamiętać o tym, bo administracja jest równie ważna jak sprawy wewnętrzne. I administracji, co jest ważną sprawą. Panie Ministrze, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej tonie? A dlaczego miałby tonąć? Jak się patrzy na wyniki, na badania opinii publicznej... Nie, chcę powiedzieć, że spada poparcie dla Sojuszu, ale nadal jest to najsilniejsza partia. W różnych badaniach, w ostatnim CBOS-u jest dwadzieścia jeden, ale badania PBS-u... A PiS - osiemnaście. W badaniach PBS-u mamy dwadzieścia sześć. Patrzę na to więc ze spokojem. Jesteśmy w defensywie, to prawda, jak każda partia rządząca, która ma kłopoty z gospodarką, która boryka się z wielkimi, rozmaitymi problemami... Aferami. Także. Wie pani, każda partia rządząca ma swoje afery. Natura rzeczy jest taka, i trzeba ją uszanować, że to co ujdzie posłowi czy politykowi partii opozycyjnej, nie uchodzi na sucho ani na lekko mokro politykowi partii
rządzącej. Właśnie, a dlaczego na sucho na razie uchodzi na przykład panu Naumanowi? Pan Nauman nie jest przedmiotem żadnego postępowania. Przepraszam uprzejmie, powiedziałbym nawet, że nie ma podejrzenia, nikt publicznie go nie sformułował, że złamał prawo. Złamał prawo na przykład w sprawie kontraktu podpisywania z firmą, w której zasiadała jego... To pan Deszczyński. Nie, nie, pan Nauman też. Przecież kontrakt został podpisany przez pana Naumana. Przepraszam uprzejmie, kontrakty podpisywały kasy chorych. Pan Deszczyński był wiceszefem Mazowieckiej Kasy Chorych i podpisał kontrakt ze spółką, z którą miał związek. W tej spółce radcą prawnym jest osoba związana z panem Naumanem i to jest wszystko. Pan Nauman nie podpisywał żadnych kontraktów. Natomiast podpisał, z mocy urzędu, jak każdy wiceminister zdrowia, miał prawo do podpisania rejestracji leków. I w tej sprawie, jak rozumiem, premier oczekuje na wyjaśnienia, czy można przy okazji tej rejestracji formułować podejrzenia o złamanie prawa bądź jakichś
zasad normalnego funkcjonowania tego urzędu rejestrującego leki, czy nie. I pan premier wczoraj powiedział, że jeśli się okaże, że w tej sprawie popełniono jakieś błędy - rzecz dotyczy pana Aleksandra Naumana, ale też pana Mierzejewskiego, o ile dobrze pamiętam... Przepraszam, bo akurat nie wiem, kto podpisywał te decyzje; posługuję się tu wiedzą prasową, która nie zawsze jest ścisła. A co pan sądzi o „niezatapialnych” w Sojuszu Lewicy Demokratycznej? Wczoraj „Gazeta Wyborcza” pokazała poczet niezatapialnych: Montkiewicz, Kwiatkowski, Nauman, Łapiński. Wie pani, muszę powiedzieć: a Janik też jest niezatapialny. Nie, nie było pana... Szmajdziński jest też niezatapialny. Jesteśmy w tej partii od czternastu lat. Natomiast są wątpliwości co do tego, czy nie zostały złamane jakieś zasady moralne bądź prawne w odniesieniu do kilku z tych osób, a z tego, co wiem, pan Kwiatkowski nie popełnił żadnego przestępstwa ani nie złamał reguł moralnych. Przynajmniej nikt mu... Poza tym, że kłamał. W jakiej sprawie? Kłamał w
sprawie Rywina, przecież powiedział, że o sprawie się dowiedział dopiero w grudniu podczas lektury „Gazety Wyborczej”, a dowiedział się we wrześniu od Bolesława Sulika, który przesłuchiwał taśmę. Więc tego nie mogę rozstrzygnąć, ale myślę, że polski wymiar sprawiedliwości ma w tej sprawie instrumenty, żeby po pierwsze zweryfikować pani dosyć taką zdecydowaną, radykalną tezę. Po drugie, jeśli tak będzie, to myślę, że Krajowa Rada i Rada Nadzorcza Telewizji będzie wiedziała jak się zachować. I tyle. A Mariusz Łapiński jest etyczną postacią w SLD? Proszę pani, myślę, że rozstrzyganie, czy Mariusz Łapiński jest etyczny, czy nie, jest tu nie na miejscu. Możemy natomiast rozmawiać, jakim jest politykiem, jak go oceniam jako polityka. Niewątpliwie jest to raptus, także w polityce, niewątpliwie jest to człowiek nerwowy. Natomiast to, co tu opowiedział pani, w tym studiu, te jego wypowiedzi są mi absolutnie obce i muszę powiedzieć, że stanowią bardzo wyraźną, bardzo, bardzo wyraźną mniejszość w Sojuszu. Myślę, że
powinniśmy się wreszcie nauczyć, że media są czwartą władzą - oczywiście także w związku z czym, jeśli mówimy czwarta władza, to także powinny ponosić odpowiedzialność za to, co piszą bądź mówią, bądź pokazują. A z drugiej strony, jak wczoraj słuchałem wczorajszego pani gościa, to chciałem mu powiedzieć, że partie polityczne, dopóki mają społeczne poparcie, też są elementem demokracji i trzeba być ostrożnym przy formułowaniu radykalnych sądów. Właśnie taki radykalny sąd sformułował pan Łapiński mówiąc o tym, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie wykryła korupcji w Ministerstwie Zdrowia, a tymczasem Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przesłała sprawę do prokuratury i stwierdziła, że istnieje możliwość korupcji. Stwierdziła, że istnieje tak możliwość i tyle. To musi wyjaśnić prokuratura. Jak rozumiem postępowanie tak zwane... Dobrze, ale czy może polityk kłamać? Panie Ministrze, przecież skłamał. Wie pani, bardzo przepraszam, ale chciałbym bronić tu pana Łapińskiego, ponieważ on to mówił kilka dni temu,
natomiast postanowienie kończące postępowanie wyjaśniające zapadło wczoraj. Myślę, że kilka dni temu, wiedząc o tym, że Agencja od kilku miesięcy prowadzi postępowanie i nie widząc efektów tego postępowania, mógł sądzić, że tam nic się takiego nie stało. Nie, po prostu źle zinterpretował słowa rzeczniczki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Panie Ministrze, tak było. Może. Pani redaktor, proszę pamiętać, że każdy polityk i każdy człowiek, nawet jeśli siedzi przed tak wymagającym prokuratorem jak pani, ma prawo się bronić. Chciałby pan, żeby Mariusz Łapiński był wiceprzewodniczącym SLD? Ja bym chciał, żebym ja był wiceprzewodniczącym SLD, na tym się koncentruję. A Mariusz Łapiński? Wie pani, Sojusz jest partią demokratyczną, to po pierwsze. Po drugie, przychodzi na kongres lekko rozedrgany, bo co tu dużo mówić, nie kroczymy od sukcesu do sukcesu. Na tym kongresie pewnie wyleje się trochę emocji, trochę - jeśli tak wolno powiedzieć - żali, pretensji. Na fali takich emocji mogą się zdarzyć różne przypadki.
Gdyby pani mnie dzisiaj zapytała, kto będzie, jakie będą wyniki wyborów na kongresie, to ja bym nawet orzechów nie zaryzykował w takim zakładzie. A zaryzykowałby pan orzechy, że przywódcą partii pozostanie Leszek Miller? To bym zaryzykował i to z wielu powodów. Ja wiem, że Leszek Miller stracił trochę w opinii publicznej. Oj, nawet nie trochę, tylko dużo. Wie pani, wszystkie niepowodzenia i błędy się personalizują, i to nie jest tak, że Leszek Miller tracił... Także ja tracę mimo że, jak mi się wydaje, nie popełniam od dłuższego czas jakichś poważniejszych błędów. Po prostu tracimy i to jest rzecz oczywista. Ja to już kiedyś pani tu mówiłem, przestrzegałbym przed nadmiernie łatwym kładzeniem do politycznego grobu i Sojuszu Lewicy Demokratycznej, i Leszka Millera. A czy według pana premier powinien być i premierem, i przywódcą partii? Izabela Sierakowska apeluje do premiera, żeby ustąpił. Ech... Wie pani, to jest taka rzecz... To był duży oddech. Tradycje i doświadczenia są tu rozmaite, także polskie.
Mieliśmy rząd kierowany z tylnego siedzenia, jak się okazało, nie poprawiło to sytuacji. Słucham z szacunkiem pani Sierakowskiej, widzę tych moich kolegów, polityków, którzy - pytani tak jak pani tu pyta - wykonują pląsy, bo chcieliby z jednej strony no schlebiać części opinii publicznej i powiedzieć, że Leszek Miller powinien odejść, a z drugiej części boją się Leszka Millera, więc takie tańce i łamańce tutaj odchodzą. Ale ja powiem co innego. Dobrze, ja wiem, że pan się nie boi, to niech pan powie, czy powinien być, czy nie. Nie, ja powiem, że problemem rządu, problemem partii rządzącej, problemem koalicji rządzącej w Sejmie nie jest Leszek Miller ani Józef Oleksy, ani Krzysztof Janik, ani ktokolwiek inny. Problemem jest to, że ta partia na kongresie musi powiedzieć, co chce zrobić dalej dla Polski. I te dyskusje personalne, które obserwuję zniesmaczony, to są dyskusje à la PZPR, kiedy mieliśmy jeden słuszny program budowy rozwiniętego socjalizmu i jak nam coś nie wychodziło, to zmienialiśmy biuro
polityczne. Otóż to już nie są te czasy. Problem polega na tym, że warto podyskutować. Ale warto też biuro zmieniać. Szczęść Boże, są od tego fachowcy, dziennikarze, którzy spekulują, piszą, analizują - ja nie jestem dziennikarzem, ja nie potrzebuję schlebiać. Dobrze, ale czy pan uważa, że premier powinien być i premierem, i przywódcą partii? Uważam, że partia powinna się skupić w tej chwili - podobnie jak rząd - na kluczowych zadaniach programowych. Po czteroletniej dekoniunkturze trzeba odpowiedzieć... Ale to nie jest odpowiedź, Panie Ministrze, na moje pytanie. To jest odpowiedź. Nie. I chcę pani powiedzieć, że jeśli będziemy mieli taką koncepcję, taki program, to dla mnie, czy będzie ją realizował Leszek Miller, czy Leszek Miller będzie ją wspierał, czy będzie ją realizował Janik, czy Janik tylko będzie ją wspierał, jest bez znaczenia. Myślę, że nie lekceważmy, jak mówię, Leszka Millera. To jest człowiek, który kilka razy był przyduszony i odzyskiwał energię - odzyskiwał coś, co bym nazwał witalnością
polityczną. Czyli nie opowiada się za tym, za czym się opowiada Józef Oleksy i Izabela Sierkowska, żeby rozdzielić te stanowiska? Wie pani, mają prawo do takich poglądów. A pan mówi „nie”. Myślę, że to w tym w ogóle to nie jest problem, problemem jest zupełnie co innego. Problemem nie jest Leszek Miller, który rzeczywiście ma już tak niskie notowania, że chyba żaden premier nie miał tak niskich notowań. Nie, problemem Sojuszu jest, w moim przekonaniu, odpowiedź na kilka podstawowych pytań: jak Polska w Unii Europejskiej ma funkcjonować, jaki program strategiczny, gospodarczy powinniśmy przyjąć. Problemem dla Sojuszu jest szukanie... Może: jak odbudować zaufanie opinii publicznej. Wie pani, zaufanie to nie jest cel działania rządu ani partii, zaufanie przychodzi wtedy, jeśli się działa i są efekty. Do tej pory, chcę uczciwie powiedzieć, uważam, że w warunkach dekoniunktury światowej, polskiej, w warunkach niskich standardów politycznych obowiązujących w Polsce - zaczęliśmy, przypomnę, także od głębokich cięć,
które się okazały i tak za płytkie - tośmy tracili. Dobrze, ale... Proszę mi pozwolić skończyć. Natomiast teraz przychodzi koniunktura, to już widać, w gospodarce zaczyna się ruszać. I teraz jest pytanie: będziemy zdolni to wykorzystać? Jeśli tak, to będzie świetnie, to jeszcze tutaj porozmawiamy na poziomie czterdziestu procent. Dobrze, a myśli pan, że ktoś się odważy konkurować na kongresie z Leszkiem Millerem? Mam nadzieję, że się odważy. A kto według pana powinien konkurować? O nie, przepraszam uprzejmie, ja na pewno nie. A Józef Oleksy? Szczęść Boże. A czy podpisałby się pan pod takim stwierdzeniem: „Odważni idioci to największe nieszczęście na wojnie, w polityce i w biznesie” - mowa o Mariuszu Łapińskim? Nie wiem, czy on jest odważnym idiotą, ale gdyby przyjąć taką kategorię, że są tacy ludzie, to jest to stwierdzenie prawdziwe. A wie pan, czyje? Tak. Wie pani, ja też czytam gazety. Jerzego Urbana. Dziękuję bardzo.