Kryzys w PiS? Nieoficjalnie: w weekend spotkanie Kaczyński, Ziobro, Gowin
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, do spotkania liderów Zjednoczonej Prawicy: Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina ma dojść w niedzielę. Według naszych informatorów, na spotkaniu prezes PiS ma ugasić pożar, jaki w ostatnim czasie wybuchł w Zjednoczonej Prawicy. - Nie ma mowy o rządzie mniejszościowym, ani o przyspieszonych wyborach - słyszymy ze źródeł zbliżonych do Nowogrodzkiej.
- To nie będzie spotkanie ostatniej szansy, jakby chciała to widzieć opozycja i niektórzy komentatorzy. Faktycznie sytuacja w koalicji Zjednoczonej Prawicy jest napięta, ale to nie jest czas na przyspieszone wybory, czy wyjście z koalicji Jarosława Gowina albo Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Obie partie, po rekonstrukcji rządu, poczuły się bardzo pewnie siebie i zaczęły mocno zabiegać o swoje racje i elektorat - mówi nam nasz informator. Do rozmów liderów Zjednoczonej Prawicy ma dojść w biurze PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Z kolei "Wyborcza" informuje o "neutralnym gruncie".
Według ustaleń Wirtualnej Polski, będzie to pierwsze od dłuższego czasu spotkanie Kaczyński-Ziobro-Gowin. Nieoficjalnie, wicepremier, szef Porozumienia miał spotkać się w Kancelarii Premiera z wicepremierem, prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim kilkanaście dni temu. Ale do spotkania nie doszło. Powód? Sejmowe głosowanie nad opodatkowaniem kamperów pod koniec marca. Porozumienie Gowina zagłosowało wówczas razem z opozycją nad odrzuceniem propozycji PiS (przeciw było również kilku posłów Solidarnej Polski).
Podobnie miało być na Nowogrodzkiej. Umówiony na spotkanie z prezesem PiS Gowin miał usłyszeć w sekretariacie, że Kaczyński z nim jednak się nie spotka. Prezes był poirytowany postawą Gowina
- Główną osią sporu między Kaczyńskim, Gowinem a Ziobro jest to, że prezes PiS może ich nie wpuścić na listy wyborcze w wyborach parlamentarnych w 2023 r. Poziom zaufania między koalicjantami jest tak niski, że dzisiaj raczej nie ma mowy o wspólnym starcie. Wie to zarówno Ziobro, jak i Gowin. I próbują w różny sposób naciskać na PiS - dodaje nasz rozmówca. W jego ocenie, koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości mają świadomość, że samodzielny start w wyborach oznacza dla nich wypchnięcie poza rząd.
- Opozycja skutecznie podgrzewa informacje, że Gowin mógłby przejść na ich stronę i np. zostać premierem rządu technicznego albo marszałkiem Sejmu. Tylko że ten sam Gowin głosował razem z PiS-em za ustawami sądowymi, za wyborem Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego, za miliardami z budżetu państwa dla TVP. I nagle opozycja wybaczy mu takie rzeczy? Temat odejścia Gowina z rządu i porozumienie z opozycją funkcjonuje dzisiaj tylko w mediach... - uważa nasze źródło z otoczenia Nowogrodzkiej.
W podobnym tonie w ostatnich dniach wypowiadał się Jarosław Gowin.
- Jeśli chodzi o przyszłość koalicji rządowej, to jest kwestia racjonalnego zdefiniowania interesów Polski: czy w interesie Polski jest to, żeby do 2023 roku rządził lepiej, gorzej - ale myślę, że częściej lepiej niż gorzej - jeden stabilny obóz polityczny; czy w interesie Polski są przedterminowe wybory w czasach, kiedy naprawdę możemy wreszcie przezwyciężyć tę straszliwą pandemię i skoncentrować się na powrocie do normalnego życia? - mówił Gowin na konferencji w Lublinie.
Największym bieżącym problemem w koalicji wydaje się być spór dotyczący Krajowego Planu Odbudowy, którego nie chce poprzeć Solidarna Polska. - Spór w koalicji nam zaszkodził, trzeba było go rozmywać, a nie iść na zwarcie. Solidarna Polska od samego początku sygnalizowała odrębność w tej sprawie i walkę o swój elektorat. Prezes Kaczyński to rozumie, ale absolutnie nie pozwoli na to, by premier Mateusz Morawiecki był w tej sprawie krytykowany przez koalicjanta - mówi nasze źródło z otoczenia kierownictwa PiS.
Z kolei drugi nasz rozmówca, współpracownik prezesa Kaczyńskiego, nie ma wątpliwości, że Krajowy Plan Odbudowy będzie przegłosowany. - Scenariusz jest taki, że głosowanie w tej sprawie odbędzie się w Polsce, jako ostatnim kraju w Unii Europejskiej. Będziemy pod ogromną presją, zarówno unijnych instytucji, jak i naszych wyborców - mówi nam polityk PiS.
Przyspieszone wybory? To katastrofa...
Według naszych informatorów oddawanie w ręce opozycji władzy w obecnej sytuacji byłoby katastrofą. - Przyspieszone wybory? Za chwilę ruszy Nowy Ład, a w nim większa kwota wolna od podatków, nowe programy mieszkaniowe. Jeśli wyjdziemy z pandemii, to może nie wzmocnieni jako kraj, ale też nic dramatycznego w naszej sytuacji gospodarczej się nie stanie - uważa nasze źródło.
W opinii politologa Marcina Palade, dalszy scenariusz zależy od sytuacji, która będzie rozwijać się wewnątrz obozu rządowego. - To właśnie tam znajduje się klucz do odpowiedzi na pytanie, czy będą przedterminowe wybory. W tej materii opozycja nie dysponuje żadnym skutecznym instrumentem, by jej deklaracje o konieczności odsunięcia od władzy Zjednoczonej Prawicy się zmaterializowały - mówił w rozmowie z WP Marcin Palade.
- Ci z polityków opozycji, publicystów sympatyzujących z opozycją, którzy kreślą jeszcze jeden wariant w postaci powołania rządu technicznego całej opozycji i części obecnego obozu rządowego, zdają się poruszać w równoległej rzeczywistości. Dla przejęcia kontroli nad TVP - a to jest moim zdaniem jedyny wspólny punkt łączący dwa skrajne skrzydła takiej teoretycznej, wielobarwnej układanki, lewicę Zandberga z Konfederacją, przy jednoczesnym ponoszeniu odpowiedzialności przez kilkanaście tygodni za covidową rzeczywistość - większości na Wiejskiej nie będzie - twierdzi politolog.