Kopacz: niech pani Beata Szydło nie udaje Greka
Premier Ewa Kopacz powiedziała w czwartek, że dziwi ją apel Beaty Szydło dot. wycofania się z pomysłu wprowadzenia w Polsce waluty euro, gdyż to nie wspólna waluta była przyczyną greckich kłopotów, tylko "rozdawnictwo i obietnice". Niech pani Szydło nie udaje Greka - dodała szefowa rządu.
Wiceszefowa PiS Beata Szydło zaapelowała w czwartek do premier Ewy Kopacz, aby PO wycofała się z pomysłu wprowadzenia w Polsce euro. Szydło oświadczyła też, że jeśli po wyborach zostanie premierem, jej rząd na pewno nie będzie w Polsce wprowadzał euro. Oceniła, że problemy Grecji rozpoczęły się w momencie, gdy kraj ten wstąpił do strefy euro. Dziennikarze prosili w czwartek w Sejmie premier o komentarz w tej sprawie.
"Wszyscy jak tu jesteśmy i każda polska rodzina wie, że gdy wydaje się więcej niż się zarabia, to zaczynają się kłopoty. I kłopotem dzisiaj nie jest to, czy obowiązującą walutą jest euro czy drahma, tylko kłopotem jest to, że Grecy w pewnym momencie - dzięki temu, że doszedł do władzy populistyczny rząd - zaczęli wydawać więcej niż mieli w swojej kasie" - powiedziała Kopacz.
Podkreśliła, że dziwi ją apel Szydło. "Co ja mogę powiedzieć: niech pani Beata Szydło w tej chwili nie udaje Greka i niech nie opowiada, że populizm w jakimkolwiek kraju doprowadził do czegoś dobrego" - powiedziała szefowa rządu. Dodała, że przestrzega przed populizmem, nawet w ramach kampanii wyborczej.
"Nadmierne rozdawnictwo i obietnice - to jest przykład Grecji, tym się właśnie kończą. A ja powiedziałam, że nie chcę mieć Grecji w Polsce" - dodała Kopacz.
W końcu czerwca minister finansów Mateusz Szczurek powiedział PAP, że Polska przyjmie euro wtedy, kiedy sama będzie na to gotowa i kiedy strefa euro będzie dla nas atrakcyjnym miejscem dla stabilnego rozwoju. Jak zaznaczył, nie gonią nas terminy. Podkreślił, że spełniamy większość nominalnych kryteriów do przyjęcia unijnej waluty już dziś. "Ale wiemy też, że to nie wystarczy do bezpiecznego funkcjonowania w strefie euro, potrzebny jest niższy dług publiczny, dobry nadzór nad cyklami kredytowymi" - zaznaczył.
Szczurek zwrócił uwagę, że "sama strefa euro ciągle się zmienia, dziś jest zupełnie inna niż w 2004 r., gdy Polska zobowiązywała się do przyjęcia euro, a z członkostwem wiążą się nowe koszty".