Kolejna napaść nastolatków na kolegę z ławki. "Musimy podjąć konkretne działania"
Trzech nastolatków wpadło do szkolnej szatni przy sali gimnastycznej. Napadli kolegę ze szkolnej ławki. Nie słuchając wyjaśnień, nazwali go "kapusiem" i zaczęli okładać pięściami. Mieli od 1,16 do 1,68 promila alkoholu we krwi.
14.12.2016 15:13
- Powodem pobicia miało być podejrzenie sprawców, że pokrzywdzony poinformował wychowawcę klasy o stanie ich nietrzeźwości. Dyrekcja szkoły zachowała się bardzo dobrze. Od razu po zdarzeniu wezwano policję - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy zabrzańskiej policji st. sierż. Agnieszka Żyłka. Dlaczego jednak nauczyciele placówki dopuścili do lekcji nietrzeźwych uczniów?
- Nie byli aż tak pijani. Nie zataczali się. Spóźnieni weszli na lekcję. Dopiero wówczas nauczyciel zauważył, że są pod wpływem alkoholu i wyprosił ich z zajęć. Zgłosił też sprawę do dyrekcji, a my zadzwoniliśmy po policję. Uciekli nam. Wpadli do szatni przed zajęciami z w-f i pobili kolegę - mówi Wirtualnej Polsce zastępca dyrektora w Zespole Szkół Spożywczych w Zabrzu Katarzyna Jakimiszyn.
Trzy lata więzienia
Nauczyciele udzielili pobitemu chłopakowi pierwszej pomocy i wezwali pogotowie. - Lekarze uznali, że nic mu się nie stało. Mimo to nalegaliśmy, by zabrali go do szpitala, by wykluczyć ewentualne skutki pobicia. Takie zdarzenie miało u nas miejsce po raz pierwszy, dlatego zareagowaliśmy tak ostro - dodaje zastępca dyrektora.
Sprawcy złożyli zeznania i przyznali się do winy. Ponieważ skończyli już 18 lat, mogą trafić do więzienia nawet na trzy lata. To nie jedyny w ostatnim czasie przypadek pobicia rówieśnika w na terenie szkoły. Na początku grudnia czterech gimnazjalistów z Piotrkowa Trybunalskiego zaatakowało kolegę, gdy chłopak wracał ze szkolnej wycieczki. Bili go po twarzy i głowie, a gdy się przewrócił, kopali po całym ciele. Chłopak trafił do szpitala. Kilka dni temu w szkolnej szatni szczecińskiego gimnazjum o rok starszy kolega brutalnie pobił 14-latka. Największym echem odbiła się sprawa 14-letniego Kuby z Konina, który pobity w szkole przez rówieśników, zapadł w śpiączkę. Mimo poważnych zaniechań dyrekcji, udało się go uratować.
Takich przypadków przebija się do mediów coraz więcej. Jednak według badań Instytutu Badań Edukacyjnych, wbrew kolejnym doniesieniom, skala przemocy w polskiej szkole nie wzrasta i wciąż utrzymuje się na poziomie 10 proc. Czy wynik może satysfakcjonować? - Jest wciąż zbyt wysoki. Należy podejmować kompleksowe działania, by do takich zdarzeń dochodziło coraz rzadziej. Chodzi przede wszystkim o profilaktykę - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Wolańska, prezes Fundacji na Rzecz Bezpieczeństwa i Współpracy w Szkole "Falochron".
Lęk przed brakiem akceptacji
- Choć z pewnością to, że nie można mówić o nasileniu problemów, może cieszyć, to należy zauważyć, że brak zmian oznacza również, że w ostatnich latach nie nastąpiła poprawa sytuacji polskich uczniów i nadal spora część uczniów doświadcza na porządku dziennym agresji werbalnej – zaznacza jednak w raporcie autorka analizy IBE Agata Komendant-Brodowska.
Z analizy badań dotyczących polskich szkół wynika, że dzieci narażone są na cały wachlarz agresywnych zachowań - od wyzwisk, przez wykluczanie z grupy po kradzieże i pobicia. Większość uczniów w polskich szkołach przynajmniej od czasu do czasu takich zachowań ze strony kolegów i koleżanek. Skąd w młodzieży tyle agresji? - Istnieje wiele źródeł takich zachowań. Coraz częściej wynikają one z lęku przed brakiem akceptacji ze strony rówieśników. To także wpływ środowiska, w którym dziecko się wychowuje i dorasta - zaznacza Wolańska. Dodaje także, że źródłem agresywnych zachowań u młodzieży, podobnie jak u dorosłych, są także wszelkiego rodzaju używki, takie jak alkohol.
Jak wynika z badań IBM, dręczycielami najczęściej są chłopcy, jednak duże znaczenie ma płeć osoby prześladowanej: chłopcy są dręczeni niemal wyłącznie przez chłopców, natomiast dziewczęta – zarówno przez chłopców, jak i dziewczęta. Odsetek chłopców, którzy dość często się biją, jest zwykle trzy razy większy niż odsetek dziewcząt. I jest to specyfika ogólna, nie tylko polska.
- By zacząć mówić o spadku liczby agresywnych zachowań, musimy podjąć konkretne, spójne działania zarówno w domach, jak i, a może przede wszystkim w szkołach, w których dzieci spędzają większość czasu. Należałoby wprowadzić w każdej szkole warsztaty dla dzieci dotyczące tolerancji i radzenia sobie z agresją. Ważne jest także, by prowadzić dla nauczycieli dodatkowe szkolenia w tym zakresie. To oni szybciej niż rodzice zauważą ewentualny problem - zaznacza Magdalena Wolańska z Fundacji "Falochron".