Kłótnia o ustawę o uzgodnieniu płci. Małgorzata Sadurska: to bubel prawny
Małgorzata Sadurska skrytykowała na antenie Radia Zet ustawę o uzgodnieniu płci, nazywając ją "bublem prawnym". - To jest skandal. To nieprawda - ripostowali Krzysztof Gawkowski ze Zjednoczonej Lewicy i Joanna Mucha z PO.
Zdaniem Sadurskiej, ustawa "sprowadza sąd do roli notariusza". - Sąd bada dwa zaświadczenia, wydane przez lekarzy, których opinie nie mają rangi opinii biegłych sądowych. Ustawa pozwalała na wielokrotną zmianę płci, pozwalała na metrykalną zmianę płci bez zabiegów chirurgicznych lub leczenia hormonalnego - mówiła szefowa kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy.
Szefowa kampanii Platformy mówiła z kolei, że standardy medyczne uniemożliwiają wielokrotną zmianę płci i zmianę płci bez leczenia.
Monika Olejnik odniosła się do kwestii roli sądu w uproszczonym postępowaniu. - Muszę zaprotestować przeciwko sformułowaniu o notariuszu. Sędzia mógł zaproponować udział biegłych sądowych - mówiła prowadząca audycję.
Komisje za odrzuceniem weta
Sejmowe komisje opowiedziały w piątek za odrzuceniem weta prezydenta do ustawy o uzgodnieniu płci. Wniosek prezydenta nie mógł być jednak głosowany, ponieważ komisje nie wybrały sprawozdawcy. Wcześniej posłowie z komisji rozpatrujących weto spierali się o wynik głosowania i wybór sprawozdawcy. Pierwsze głosowanie, w którym sprzeciwiono się odrzuceniu weta, zarządzono mimo panującego na sali chaosu i protestowi posłów PO.
Według posłanki Anny Grodzkiej, która zgłosiła projekt ustawy o uzgodnieniu płci, PO "z powodów czysto politycznych, sztuczkami formalnymi zablokowała możliwość głosowania" nad wetem prezydenta do tej ustawy.
Ustawę o uzgodnieniu płci prezydent zawetował tydzień temu. Ustawa - jak wielokrotnie przekonywali jej autorzy - dotyczy wyłącznie procedur prawnych, nie dotyka kwestii medycznych. W trakcie prac parlamentarnych projekt zgłoszony przez Annę Grodzką (niezrz.) dość znacząco zmienił on swój pierwotny kształt - został okrojony do kwestii, które nie budziły kontrowersji.