Chociaż to kandydat Republikanów Donald Trump zdobył większość głosów elektorskich, możliwy jest scenariusz, według którego kandydatka Demokratów - Hillary Clinton wprowadzi się do Białego Domu.
Wszystko przez to, że w USA wybiera się prezydenta w wyborach pośrednich. Amerykanie głosują na swoich kandydatów, ale nie wybierają ich samych. Głosują na elektorów Kolegium Elektorskiego, które dopiero 19 grudnia zagłosuje bezpośrednio na 45. prezydenta USA.
Jak zauważa "New York Post", zgodnie z prawem, jedynie elektorzy z 29 stanów nie mogą lekceważyć woli wyborców. Pozostali, już niekoniecznie. Zresztą, kary przewidziane za złamanie dyscypliny dla "wiarołomnych" (jak nazywa się takich elektorów), to tysiąc dolarów grzywny.
Teoretycznie, nikt nie może zabronić elektorowi z danego stanu odmowy poparcia kandydata, do którego zobowiązali go wyborcy lub wstrzymania się od głosu. Zazwyczaj, zdecydowana większość z nich głosuje tak, jak została do tego zobowiązana. Chociaż zdarzały się wyjątki, jak w 2004 roku. Wtedy elektor z Minnesoty, który powinien był zagłosować na Johna Kerry'ego, oddał swój głos na Johna Edwardsa.
Jak zaznacza dziennik, ze względu na spore niezadowolenie wśród Republikanów ze zwycięstwa Trumpa, kilku "wiarołomnych" może się zbuntować. "New York Post" przypomina, że republikański elektor Chris Suprun, już w sierpniu zapowiadał, że w grudniowych wyborach elektorskich odda swój głos na Clinton.
Aby zmienić wynik wyborów, kandydatka Demokratów potrzebuje 38 takich głosów.
oprac.: Marek Grabski
![Jak standardy, to tylko do obijania przeciwników. Kilka słów po dymisji Ziejewskiego [OPINIA]](https://v.wpimg.pl/N2YzNDVjYVM4GDh3eRFsRntAbC0_SGIQLFh0ZnlZewIhVSgtOg88VykVYCMkHz5TLgpgNDpFL0IwVTh1eQ4nQSkWLz15DyNQPB5hfGZafwBuHHppY117BHROf3A1R3YKa0JjdDdfdwU_SXpxNQgrECQ)
