Jest plan negocjacji członkowskich z Turcją
Komisja Europejska przyjęła tzw.
mandat negocjacyjny, czyli plan negocjacji członkowskich z Turcją,
potwierdzając, że celem jest przyjęcie tego kraju do bloku "25" i
rozpoczęcie 3 października br. rozmów w tej sprawie.
29.06.2005 | aktual.: 29.06.2005 14:46
Mandat wymaga jednak od Ankary spełnienia zdecydowanie ostrzejszych warunków niż to było w przypadku poprzednich rozszerzeń Unii Europejskiej. Negocjacje będą zależały od "zasług i postępów" Turcji w spełnianiu wymogów członkowskich - mówiono w Brukseli. Mimo przyjętego planu, o rozpoczęciu w październiku negocjacji członkowskich z Ankarą ostatecznie zdecydują przywódcy "25".
W przyjętym dokumencie czytamy, że w trakcie negocjacji "mogą być rozważone" następujące rozwiązania: "długie okresy przejściowe, derogacje (czyli stałe wyłączenie spod działania prawa wspólnotowego), szczególne ustalenia lub stałe klauzule ochronne", wykluczające "Komisja będzie mogła ich użyć po przedstawieniu propozycji, w takich dziedzinach jak swobodny przepływ osób, polityka strukturalna czy rolnictwo" - przewiduje plan.
Przyjęty przez Komisję mandat zakłada, że negocjacje z Turcją będą prowadzone w ramach 35 rozdziałów (w przypadku Polski było ich 29). Nowością jest to, że każdy rozdział będzie mógł być ostatecznie zamknięty tylko pod warunkiem wdrożenia w życie unijnych zasad, a nie tylko - jak to było w przypadku wcześniejszych rozszerzeń UE - na podstawie obietnicy kraju kandydującego, że je przyjmie. Najpierw Komisja przeprowadzi tzw. screening, czyli porówna prawo unijne z tureckim, tak by określić ewentualne różnice.
Negocjacje członkowskie z Turkami będą miały charakter otwarty, czyli można je będzie zawiesić w każdej chwili, "w razie poważnych albo trwałych naruszeń w Turcji zasad wolności, demokracji, praw człowieka i podstawowych wolności oraz praw, na których opiera się Unia". O zawieszenie negocjacji będzie mogła wystąpić albo Komisja Europejska albo jedna trzecia krajów członkowskich. Decyzję w tej sprawie kwalifikowaną większością głosów podejmie Rada (ministrów) UE.
Choć dokument nawet orientacyjnie nie przewiduje, jak długo potrwają ewentualne negocjacje z Turcją, w Brukseli mówi się, że przynajmniej 10-15 lat.
Po niedawnej porażce referendów we Francji i Holandii w sprawie konstytucji UE coraz częściej unijni politycy podają w wątpliwość ideę przyjęcia do wspólnoty tego znaczenie biedniejszego oraz muzułmańskiego państwa. Po wejściu do Unii Turcja stałaby się krajem o największej liczbie ludności (obecnie liczy 70 mln mieszkańców), co dałoby jej zdecydowaną przewagę nad innymi w procesie podejmowania decyzji.
Turcja stara się o wejście do UE już od 1987 r. W grudniu ub. roku na przywódcy państw UE obiecali otwarcie negocjacji członkowskich pod warunkiem spełnienia przez Ankarę ostatnich dwóch wymogów: wdrożenia sześciu ustaw reformujących kodeks karny oraz podpisania protokołu rozszerzającego unię celną UE-Turcja o dziesięć nowo przyjętych krajów, w tym Cypr. Pierwszy warunek został spełniony 1 czerwca, protokół, zgodnie z zapowiedziami Ankary, ma być podpisany w lipcu.
Inga Czerny