Trwa ładowanie...
detsl2d
01-06-2005 12:56

Jerzy Szmajdziński: wiele osób namawia Cimoszewicza na kandydowanie w wyborach

Tam, gdzie pojawia się Włodzimierz Cimoszewicz, bardzo wielu ludzi podchodzi, namawia go, żeby zmienił decyzję, żeby kandydował - powiedział minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński w „Poranku w radiu TOK FM".

detsl2d
detsl2d

[

- Jerzy Szmajdziński (3,50 MB) ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/8486/por0106cwp.mp3 )

Dorota Gawryluk: Jerzy Szmajdziński, minister obrony narodowej, jeszcze przed kilkoma dniami jedyny kandydat na prezydenta. Czy pan się nie zastanawia nad tym „jedynym kandydatem na prezydenta"?

detsl2d

Jerzy Szmajdziński: Nie, nad tym się nie zastanawiam, bo są konsultacje, jest rozmowa w ramach partii, ale przede wszystkim z podmiotami, które z nami współpracują i oczywiste jest, i moją wolą, intencją było, żeby pojawili się inni kandydaci i żeby taka rozmowa była prowadzona.

Dorota Gawryluk: Nie zdziwił się pan, gdy Marek Dyduch powiedział, że pan Majchrowski z Krakowa byłby dobrym kandydatem SLD?

Jerzy Szmajdziński: Nie, oczywiście, że nie. Powinny opaść też inne kandydatury. Jestem zwolennikiem takiej rozmowy.

Dorota Gawryluk: Jest pan gotów do wzięcia udziału w konkursie wewnątrz SLD?

detsl2d

Jerzy Szmajdziński: to właśnie była moja zgoda na taki plebiscyt czy mini plebiscyt, mini prawybory. Chodzi o to, aby członkowie partii, zwolennicy SLD, zwolennicy lewicy wypowiedzieli się, poczuli się współtwórcami tej decyzji, bo to jest tego typu kampania, która wymaga aktywności setek tysięcy ludzi, a nie tylko jednego kandydata. I nie da się prowadzić tej kampanii, patrząc w telewizor, czy słuchając TOK FM, czy on sobie poradzi, czy nie poradzi.

Dorota Gawryluk: Współtwórcą tej decyzji nie czuje się szef partii, czyli Wojciech Olejniczak, bo był zaskoczony.

Jerzy Szmajdziński: W tej dyskusji jest tak, po pierwsze, poddawane krytycznej ocenie i opiniowaniu moje nazwisko. Jest wiele sympatycznych opinii. Padają inne propozycje, jest propozycja profesora Majchrowskiego. I jest też trzeci nurt, w którym wielu ludzi wciąż się pyta, czy decyzja Włodzimierza Cimoszewicza jest naprawdę decyzją ostateczną i czy nie ma sposobu, żeby go przekonać, żeby kandydował, ponieważ uważam, że obiektywnie jest to kandydat mający największe szanse.

detsl2d

Dorota Gawryluk: Ładnie i zgrabnie pan przeszedł na inny temat. Bo ja pana pytałam, czy powinien być konsultowany taki głos pana Marka Dyducha, czy szef SLD powinien być zaskakiwany informacją, że jest jeszcze inny kandydat?

Jerzy Szmajdziński: To nie jest w kategoriach zaskoczenia, może być zaskoczony... Był zaskoczony, ale to nic nie oznacza. Nic takiego, że coś złego się dzieje. Nic złego się nie dzieje. Być może jutro pojawi się nowy kandydat.

Dorota Gawryluk: Kto?

detsl2d

Jerzy Szmajdziński: Nie wiem. Bo to jest właśnie konsultacja, to jest rozmowa.

Dorota Gawryluk: Kto konsultuje się z kim, skoro szef SLD nie uczestniczy w tych konsultacjach, rozmowach?

Jerzy Szmajdziński: Uczestniczy Wojciech Olejniczak. Dzisiaj od godziny 7:30 podjął praktycznie swoje obowiązki na ulicy Rozbrat, w błyskawicznym tempie, w znakomitym stylu przekazał dowodzenie Ministerstwem Rolnictwa i przystępuje do bardzo intensywnej pracy.

detsl2d

Dorota Gawryluk: A wracając jeszcze do Włodzimierza Cimoszewicza, pan powiedział, że nie wiadomo, czy jego decyzja jest ostateczna. Czy SLD będzie namawiało go, żeby jednak wystartował w tych wyborach?

Jerzy Szmajdziński: Ja mówię tylko o tym, że pojawia się bardzo wiele głosów, wiele opinii, wiem, jak reagują na pojawianie się Włodka ludzie w różnych miejscach. Był w Krakowie w klubie Polityki, chodził po mieście Krakowie. Był w Radomiu. Tam, gdzie się pojawia, bardzo wielu ludzi podchodzi, namawia go, żeby zmienił decyzję, żeby kandydował.

Dorota Gawryluk: Jest popularniejszy niż pan. Nie martwi to pana?

detsl2d

Jerzy Szmajdziński: Oczywiście, że jest popularniejszy niż ja. Ma za sobą wielkie funkcje w naszym państwie, wielkie doświadczenie.

Dorota Gawryluk: Pan też ma wielkie funkcje.

Jerzy Szmajdziński: Był premierem, jest marszałkiem. Był ministrem sprawiedliwości, był ministrem spraw zagranicznych, odegrał ogromną rolę w całej drodze akcesji Polski do Unii Europejskiej. Siłą rzeczy wielokrotnie więcej występował i prezentował swoje zdecydowane poglądy w mediach, więc to jest obiektywna sytuacja, wielki kapitał lewicy.

Dorota Gawryluk: Czy pan też namawia Włodzimierza Cimoszewicza? Pan mówi, że różni ludzie chodzą i namawiają. Czy SLD i pan będziecie namawiali Włodzimierza Cimoszewicza, by zmienił zdanie?

Jerzy Szmajdziński: SLD to struktura, SLD to władze statutowe, ja mogę mówić o własnych poglądach. Gdyby się udało zmienić pogląd Włodka, to byłaby wielka sprawa, ponieważ prezydentura, która rozpocznie się w 2005 roku, to będzie prezydentura europejska w największym stopniu. To będzie poszukiwanie i walka o jak najlepsze miejsce Polski w Europie. Gdyby był traktat europejski przyjęty, właściwie mówilibyśmy tylko o budżecie europejskim na lata 2007-2013. Ponieważ tak się nie stało i trzeba znaleźć rozwiązania dla granic otwartości UE, dla granic socjalnej polityki, dla granic swobód i wolności, a także wspólnoty i solidaryzmu, sprawności w podejmowaniu decyzji, to najlepiej mógłby to robić ktoś, kto brał udział w procesie akcesyjnym i negocjacyjnym, w którym dziesiątki z tych problemów miały miejsce, były obecne w pracach nad traktatem europejskim.

Dorota Gawryluk: Widzę, że pan nie wierzy, że Włodzimierz Cimoszewicz pożegnał się polityką?

Jerzy Szmajdziński: Ktoś taki, kto zajmował tego typu funkcje, odgrywał publiczną rolę i odgrywa publiczną rolę, zawsze będzie, chociażby przez władzę czwartą, medialną, pytany o stanowisko, o komentarz do ważniejszych wydarzeń w kraju. Tak jest i tak będzie w przyszłości.

Dorota Gawryluk: Moje pytanie dotyczyło, czy to jest nakaz pełnienia funkcji w polityce, przecież o tym mówimy. Czy pan wierzy w to, że on rzeczywiście zaszyje się z żubrami pod Hajnówką i będzie sobie tam spokojnie żył?

Jerzy Szmajdziński: Ja sądzę, że temperament nie pozwoli mu na to, żeby ta decyzja miała charakter ostateczny.

Dorota Gawryluk: Będzie pan go dzisiaj namawiał, żeby kandydował?

Dorota Gawryluk: Czy, pana zdaniem, Leszek Miller powinien kandydować do parlamentu z listy SLD?

Jerzy Szmajdziński: To będzie decyzja po pierwsze Leszka Millera, po drugie kierownictwa Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Dorota Gawryluk: Leszek Miller nie wyklucza tego. Pan jest za?

Jerzy Szmajdziński: Moje zdanie jest mniej ważne. Ważniejsze jest zdanie urzędującego kierownictwa Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Niech tak się stanie. Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski nie mieli okazji o tym rozmawiać jeszcze ani z Krzysztofem Makowskim i kierownictwem łódzkiej organizacji, bo od niej też sporo zależy w tej całej procedurze. Ani z Leszkiem Millerem, ani rządem partii, który w tej sprawie będzie podejmował decyzję.

Dorota Gawryluk: Kto jest odpowiedzialny za to, co się stało z SLD, skoro nikomu na razie nie przeszkadza to, że Leszek Miller będzie kandydował?

Jerzy Szmajdziński: Nikomu nie przeszkadza. Za dużo oskarżeń. Leszek Miller ponosi największą odpowiedzialność za to, co się stało. Leszek Miller również jest współodpowiedzialny za rzeczy dobre i złe. Jest odpowiedzialny również za największy sukces. Trzeba zważyć, czy to struktury partii mają rozstrzygnąć, czy uratowanie państwa przed bankructwem finansów publicznych jest sukcesem. Wzrost gospodarczy i dobre warunki naszej obecności w Unii Europejskiej jak się mają do przewinień złej polityki kadrowej, braku sensownego sposobu komunikowania się z opinią publiczną.

detsl2d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
detsl2d
Więcej tematów