Trwa ładowanie...
dwhui6q

Jak Lech Kaczyński ocalił "Masę"

Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński
sześć lat temu uratował mi życie - powiedział "Życiu Warszawy"
Jarosław S. ps. Masa.

dwhui6q
dwhui6q

Według najważniejszego świadka koronnego III RP, który swymi zeznaniami pogrążył około tysiąca gangsterów, tylko dzięki interwencji obecnego prezydenta oraz dzięki kilku prokuratorom i policjantom, nie doszło do zdradzenia "Masy" przez policję, a w konsekwencji do gigantycznej kompromitacji wymiaru sprawiedliwości.

"Życie Warszawy" dowiedziało się nieoficjalnie, że sprawą prawdopodobnie zainteresuje się specjalna grupa prokuratorów, rozpracowująca mafię pruszkowską. Prokuratorzy będą też wyjaśniać, czy ktoś w resortach sprawiedliwości i spraw wewnętrznych celowo nie utrudniał polowania na najgroźniejszych bandziorów.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w czerwcu 2000 r. Jak wspomina "Masa", jego pierwsze zeznania dosłownie zmroziły śledczych. Uznano je za na tyle wartościowe, że skruszony gangster dostał specjalną ochronę. Został zabrany z aresztu w przebraniu antyterrorysty. Najpierw zawieziono go do domu w Komorowie, potem przeniesiono do innej kryjówki.

- Nagle moi ochroniarze dostali telefon. Szef ochrony zaczął komuś nerwowo tłumaczyć, że nie zrobi tego, co mu każą. Potem przyznał mi się, że dostał polecenie wywiezienia mnie pod Pruszków i zostawienia na trasie katowickiej. Policjanci razem z prokuratorem narobili jednak dymu i doszło do interwencji Kaczyńskiego- opowiada "Masa".

Dzięki szybkiej interwencji ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego i szefa MSWiA Marka Biernackiego nie doszło do tragedii. A "Masa" mógł kontynuować swe zeznania. (PAP)

dwhui6q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dwhui6q
Więcej tematów