ŚwiatJak argentyński kardynał został papieżem. Kulisy konklawe 2013

Jak argentyński kardynał został papieżem. Kulisy konklawe 2013

Kto stał za wyborem kard. Jorge Bergoglia? Dlaczego anulowano jedno z głosowań? Pierwsza pełna biografia Franciszka ujawnia nieznane dotąd fakty z ostatniego konklawe - czytamy w tygodniku "Do rzeczy".

Jak argentyński kardynał został papieżem. Kulisy konklawe 2013
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

18.09.2015 | aktual.: 19.09.2015 18:48

Kardynałowie 4 marca zaczęli codzienne kongregacje w sali synodu. Za sprawą przecieków od tłumaczy wiadomo było, że nicią przewodnią w przemówieniach była korupcja w Watykanie [...]. Głęboko zaszokowani tym, co usłyszeli, kardynałowie amerykańscy byli zdeterminowani, aby nowy papież przyniósł ze sobą wielką miotłę. Arcybiskup Nowego Jorku kardynał Timothy Dolan pisze w zapiskach z konklawe: „Wiedzieliśmy, że świat czeka na wybór papieża, który zdołałby zapoczątkować znaczące reformy, konieczne w Kościele”. Dysfunkcje kurialne dotyczyły jednak nie tylko korupcji finansowej. Chodziło również o swary o każdy drobiazg i funkcjonowanie grup wzajemnego wsparcia, które jednych wynoszą powyżej ich kompetencji, a innych – dobrze wykwalifikowanych – usuwają. Jedną z tych grup było tak zwane lobby gejowskie – grupa świeckich z udziałem księży uciekająca się do szantażu i awansów w obronie i przepychaniu własnych interesów [...].

Reformatorzy czują wiatr

Trafiając w swój moment, inicjatywę przejęli europejscy reformiści, którzy w 2005 r. stali za Bergogliem. Niektórzy z nich, np. kardynał Cormac Murphy- -O’Connor, byli za starzy, aby uczestniczyć w głosowaniu. Inni – w tym Walter Kasper (który kiedy zaczynało się konklawe, właśnie zbliżał się do osiemdziesiątki), Godfried Danneels i Karl Lehmann – byli elektorami. Trzymając się reguł konklawe, nie zapytali Bergoglia, czy zgodziłby się kandydować. Sądzili jednak, że ten czas kryzysu w Kościele nie sprzyjałby odmowie, gdyby Bergoglio został wybrany.

Cormac Murphy-O’Connor wręcz zwrócił mu uwagę, że teraz kolej na niego, a on odparł: „Capisco” (rozumiem). Potem wzięli się do pracy, krążąc po kardynalskich przyjęciach, promując swojego człowieka i tłumacząc, że 76 lat to już nie przeszkoda, skoro papieże mogą składać rezygnacje.

Zrozumiawszy w 2005 r. dynamikę konklawe, wiedzieli, że głosy przepływają do tego, kto ma silne poparcie od samego początku. Ich celem było zagwarantowanie Bergogliowi przynajmniej 25 głosów w pierwszym głosowaniu. Stary włoski kardynał miał jeszcze przed konklawe spisane głosy, na które mogą liczyć.

Drużyna Bergoglia mogła liczyć na większość z 19 kardynałów latynoamerykańskich, którzy od Aparecidy (miejsce konferencji Kościołów Ameryki Łacińskiej – przyp. red.) uważali Argentyńczyka za swojego lidera. Ale potrzebowali jeszcze większej grupy Europejczyków, którzy stanowili ponad połowę elektorów. Mogli liczyć na takich jak oni reformistów – pewną liczbę Niemców, Francuzów i kardynałów z Europy Środkowej – i na tych kardynałów hiszpańskich, którzy czule wspominali rekolekcje prowadzone przez Bergoglia w 2006 r. Hiszpański kardynał Santos Abril y Castelló, archiprezbiter bazyliki Santa Maria Maggiore i były nuncjusz w Ameryce Łacińskiej, żywo agitował za Bergogliem wśród elektorów iberojęzycznych. Europejskie wsparcie przyszło także od kardynałów Christopha Schönborna z Wiednia, jednego z głównych popleczników Ratzingera w roku 2005, i André Vingt-Trois z Paryża. Obydwaj, jadąc na konklawe, byli za Bergogliem, zresztą może nawet już wcześniej.

Na konklawe przybyło też 11 kardynałów afrykańskich i 10 azjatyckich. Dla elektorów z krajów historycznie anglojęzycznych drogowskazem był brytyjski kardynał Murphy-O’Connor i to on ich pilnował. Na pewnym etapie afrykański autorytet kardynał Laurent Monsengwo Pasinya z Kinszasy dopytywał Bergoglia o płuco. Bergoglio wyjaśnił, że miał operację w latach 50. i od tamtej pory płuco działa sprawnie.

Amerykanie z Północy – 11 ze Stanów Zjednoczonych i trzech z Kanady – byli największą grupą regionalną, poza Europejczykami i Latynosami, decydującą o przewadze. Zaczęli brać Bergoglia pod uwagę dopiero po 5 marca, na koniec drugiego dnia kongregacji, kiedy to wydano uroczystą kolację w Sali Czerwonej Papieskiego Kolegium Północnoamerykańskiego, a wśród gości byli Murphy-O’Connor z Westminsteru i Pell z Sydney. Karty rozdawał arcybiskup Chicago, Francis George, który usiłował wybierać między Scolą a innym papabile dużego kalibru, szefem kanadyjskiej konferencji episkopatu Markiem Ouelletem. Murphy-O’Connor podsunął nazwisko Bergoglia, ale tego wieczoru nie zrobiło furory. Kardynał O’Malley z Bostonu (któremu Bergoglio podarował płytę CD z argentyńską mszą „Missa criolla”, kiedy w 2012 r. spędzali razem czas w Buenos Aires), był już pozyskany.

Dla innych Amerykanów Bergoglio jednak pozostawał kimś nieznanym. Kardynał George był szczególnie zaniepokojony wiekiem Bergoglia. Zastanawiał się: „Pytanie, czy on ma jeszcze siłę?” [...].

Organizatorzy kampanii Bergoglia byli czujni i dzięki temu udało im się ją przeprowadzić w tygodniu trwania kongregacji w sposób niezauważony przez media. Również watykaniści do jego końca przeważnie nawet nie podejrzewali, że ktokolwiek lobbuje na rzecz Bergoglia. Nie pierwszy to raz, kiedy Argentyńczyk wyłonił się jakby z niebytu, jak gauczo wpadający galopem z pamp o brzasku dnia.

Austen Ivereigh

Nowy numer "Do Rzeczy" od poniedziałku w kioskach

Źródło artykułu:Do Rzeczy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (218)