Świat"Jad" intryg w Watykanie, które niszczą jego wizerunek

"Jad" intryg w Watykanie, które niszczą jego wizerunek

Wokół coraz bardziej osamotnionego Benedykta XVI trwa w Watykanie budząca konsternację walka o wpływy - taki obraz sytuacji przedstawiają media. Papież i hierarchowie twierdzą, że wizerunek ten jest wypaczony, ale potwierdzają go ujawniane dokumenty. Mówi się o ostrych konfliktach i chęci zdobycia ogromnej, całkowicie samodzielnej władzy przez sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone. Cieszący się dużym autorytetem watykanista Sandro Magister zwraca uwagę na dominujące przekonanie, że błędem papieża było mianowanie kardynała Bertone sekretarzem stanu.

"Jad" intryg w Watykanie, które niszczą jego wizerunek
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Claudio Peri

01.06.2012 | aktual.: 01.06.2012 14:18

Obserwatorzy i znawcy Watykanu zwracają uwagę, że w ósmym roku pontyfikatu papieża-teologa, tuż po uroczyście obchodzonym jubileuszu jego 85. urodzin na jaw wyszło, że na szczytach władzy w Kurii Rzymskiej powstały złożone z włoskich purpuratów frakcje, które coraz mniej licząc się z Benedyktem XVI chcą zdobyć jak najsilniejszą pozycję.

Celem tych działań jest nie tylko prawo do podejmowania decyzji personalnych i przejęcie kontroli nad kluczowymi obszarami działalności Państwa Watykańskiego, jak jego finanse, ale także - w dłuższej perspektywie - przygotowanie "gruntu" przed następnym konklawe.

Nieoficjalnie wyrażana jest opinia, że u podstaw obecnego skandalu wokół kradzieży tajnych dokumentów i poufnych listów z papieskiego apartamentu, które - jak twierdzi portal Vatican Insider - wykorzystywane są w tej watykańskiej "wojnie" niczym amunicja, leży zdobycie ogromnej, całkowicie samodzielnej władzy przez sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone.

Publicyści w swych blogach i artykułach nazywają obecne ostre konflikty między kardynałami "próbą zamachu stanu". Lecz, jak twierdzi watykanista dziennika "Il Foglio" Paolo Rodari, nie jest to przewrót wymierzony w papieża, lecz właśnie w sekretarza stanu, który jest kimś w rodzaju watykańskiego premiera.

Duża grupa dostojników z Kurii Rzymskiej nie może pogodzić się z coraz silniejszą pozycją Bertone i już kilka lat temu zaczęła zwierać szeregi przeciwko niemu, głównie z powodu podejmowanych przezeń kontrowersyjnych decyzji personalnych i odsuwania hierarchów będących z nim w konflikcie czy kwestionujących jego kompetencje i motywy działania.

Wszyscy podkreślają zgodnie, że konflikt ten, który zaowocował wyjątkowo ostrym w ostatnich dekadach kryzysem wewnętrznym i chaosem, trwa wyłącznie we włoskim środowisku. Ale ma niszczycielski wpływ na wizerunek Watykanu i pośrednio całego Kościoła.

Podejmowane są próby osłabienia pozycji kardynała Bertone. Ma temu służyć ujawnianie korespondencji, z której wynika na przykład, że z niejasnych powodów nalegał on na odsunięcie emerytowanego metropolity Mediolanu, kardynała Dionizego Tettamanziego od kierowania prestiżową fundacją, czyniąc to rzekomo w imieniu papieża.

Wymienia się obszary już kontrolowane przez sekretarza stanu a wśród nich: bank IOR (Instytut Dzieł Religijnych).

Jego dotychczasowy prezes Ettore Gotti Tedeschi został niedawno odwołany w atmosferze skandalu, gdy rada nadzorcza zmusiła go do dymisji, udzielając mu jednomyślnie wotum nieufności i zarzucając niedopełnienie obowiązków, między innymi dotyczących wprowadzenia zasad przejrzystości operacji finansowych. Co więcej, pod adresem tego uznanego finansisty i bliskiego współpracownika papieża skierowane zostały zarzuty, że był zamieszany w wyciek tajnych dokumentów. W to jednak nikt z obserwatorów nie uwierzył, uznając podejrzenia za element wewnętrznej walki o kontrolę nad pięcioma miliardami euro, jakie znajdują się w IOR.

Cieszący się dużym autorytetem watykanista Sandro Magister zwraca uwagę na dominujące przekonanie, że błędem papieża było mianowanie kardynała Bertone sekretarzem stanu.

"Wiele osób zadaje pytanie, dlaczego nie mianuje kogoś innego na jego miejsce, jeśli naprawdę jego winą jest to, że źle się dzieje" - napisał Magister. Jego zdaniem, zmiany na tym stanowisku należy spodziewać się w najbliższych miesiącach. Lecz kładzie on zarazem nacisk na to, że nie będzie to oznaczać rozwiązania wszystkich problemów, w tym tego podstawowego - słabości papieskich rządów i małej skuteczności w administrowaniu Kościołem. A przecież, przypomina się, to samo zarzucano przez lata Janowi Pawłowi II. Nie brakowało za czasów papieża-Polaka opinii, że jego "mesjanistyczny" wręcz pontyfikat doprowadził do zaniedbania kwestii zarządzania, gdyż sprawami administracji w Kurii Rzymskiej niemal w ogóle się nie zajmował.

Czy Benedykt XVI wie dobrze, jaka jest sytuacja wewnętrzna w Watykanie i czy świadom jest powagi obecnego kryzysu? - zastanawiają się włoscy komentatorzy. Dominuje wśród nich przekonanie, że papież - tylko z pozoru zagłębiony w książkach i oderwany od rzeczywistości, bardziej "obecny w średniowieczu" niż w naszych czasach - dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół niego. Ale nie jest w stylu jego pontyfikatu szybkie działanie i błyskawiczne podejmowanie decyzji.

Zadawane jest także inne pytanie: czy obecna sytuacja to wynik tego, że papież ma złych doradców? Ma ich przede wszystkim bardzo niewielu, a najbliższym jest jego osobisty sekretarz i najwierniejszy sojusznik, niemiecki ksiądz Georg Gaenswein. To jego właśnie, zdolnego teologa o tęgim umyśle, silnej osobowości i zarazem ogromnym uroku osobistym, Benedykt XVI radzi się w wielu zasadniczych kwestiach.

Dziennik "La Repubblica" postawił tezę, że ks. Gaenswein ma obecnie silniejszą pozycję niż za Jana Pawła II miał Stanisław Dziwisz. Ale to właśnie, uważa rzymski dziennik, stało się przyczyną konfliktu sekretarza z sekretariatem stanu i kardynałem Bertone.

Publicysta "Corriere della Sera" Massimo Franco nie ma wątpliwości, że te wszystkie napięcia to "włoski syndrom", który będzie miał zasadniczy wpływ na następne konklawe. Stawką jest delikatna kwestia sukcesji po Benedykcie XVI - uważają także watykaniści dziennika "La Stampa". Według nich, trwa ostre starcie "starej gwardii" watykańskiej dyplomacji z byłym sekretarzem stanu kardynałem Angelo Sodano i jego dawnym zastępcą, kardynałem Leonardo Sandrim, a grupą hierarchów zajmujących teraz kluczowe stanowiska i skupionych wokół kard. Bertone.

Stawia się pytanie, czy w obecnej sytuacji "włoskiej wojny" i podziałów są jeszcze jakiekolwiek szanse na to, aby Włoch wrócił na papieski tron po dwóch cudzoziemcach: Polaku i Niemcu.

Nieoficjalnie watykaniści informują, że Benedykt XVI jest skrajnie zirytowany trwającą wokół niego próbą sił między włoskimi hierarchami. W mającej wręcz sensacyjny charakter rekonstrukcji na łamach "La Repubblica" poinformowano, że papież powołał grupę do zadań specjalnych, która ma dokonywać rozeznania, kto jest jego przyjacielem, a kto wrogiem.

Ta kulminacja rosnącego klimatu wzajemnych podejrzeń nastąpiła kilka miesięcy po tym, gdy prasa ujawniła notatkę jednego z włoskich kardynałów do papieża, ostrzegającego go przed spiskiem na jego życie.

Najczęstszymi określeniami, używanymi w opisach intryg jest "cyklon Vatileaks" (nawiązanie do nazwy demaskatorskiego portalu Wikileaks) i "jad". Nawet zachowująca umiar agencja Ansa napisała, że piątkowy wyjazd papieża na trzy dni do Mediolanu na Światowe Spotkanie Rodzin to ucieczka przed "watykańskim jadem" i burzą, która wstrząsnęła rządem Kościoła.

97-letni włoski kardynał Ersilio Tonini używa jeszcze mocniejszego języka. W wywiadzie prasowym nazwał tych, którzy obrzucają się nawzajem błotem, "cwaniakami" i "imbecylami".

Historyk Kościoła, obecnie minister w rządzie Mario Montiego, Andrea Riccardi przypomniał, że w przeszłości w Watykanie wydarzyły się znacznie gorsze rzeczy.

"To prawda - przyznaje w piątek "Corriere della Sera" - ale nigdy wcześniej nie miało się takiego wrażenia zmierzchu epoki oraz tego, że cały ciąg skandali nie jest przyczyną, ale konsekwencją modelu funkcjonowania Kościoła, który jest nie do utrzymania".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (618)