Inauguracja festiwalu filmowego w Wenecji
Uroczysta parada aktorów i jurorów oraz przedstawicieli włoskiej polityki i śmietanki towarzyskiej, a następnie pokaz chińskiego filmu "Siedem mieczy" w reżyserii Tsui Harka zainaugurowały 62. festiwal filmowy w Wenecji. Uroczystości towarzyszyła demonstracja antyglobalistów; nie doszło do incydentów.
01.09.2005 | aktual.: 01.09.2005 06:27
David Croff, szef weneckiego Biennale, w ramach którego odbywa się festiwal, po dokonaniu jego oficjalnego otwarcia podkreślił w przemówieniu, że impreza odbywa się w trudnym momencie, o czym najlepiej świadczą bardzo zaostrzone środki bezpieczeństwa. Jak zauważył, "przyćmiły one nastrój święta".
Kino powinno być momentem konstruktywnej konfrontacji, bo to znajomość innych kultur umożliwia pokojową egzystencję narodów - mówił Croff. Prowadząca galę hiszpańska aktorka Ines Sastre życzyła natomiast europejskiemu kinu siły i żywotności.
Gali nie uświetniły oczekiwane bardzo na Lido gwiazdy światowego kina, mimo że niektórzy, między innymi George Clooney są już w Wenecji. Fani oraz fotoreporterzy musieli się więc zadowolić obecnością gości z Chin, kilku włoskich polityków oraz członków jury. Na ich tle największe wrażenie na wszystkich zrobiła obecna nieustannie we włoskiej telewizji włoska arystokratka Marina Ripa di Meana, ubrana w osobliwą geometryczną czerwoną suknię, której krój praktycznie uniemożliwiał swobodne poruszanie się.
Podczas gdy festiwalowi goście wchodzili po czerwonym dywanie do Palazzo del Cinema, w jego kierunku wyruszyła manifestacja antyglobalistów. Nie dotarli oni jednak do celu, gdyż zostali zatrzymani przez policję. Nie doszło do żadnych poważnych incydentów.
W czwartek zostaną pokazane dwa pierwsze filmy, biorące udział w konkursie o główną nagrodę Złotego Lwa - "Goodnight and Good luck" w reżyserii George'a Clooneya oraz "Espelho Magico" nestora światowego kina Manoela de Oliveiry z Portugalii.