Jak informowała Wirtualna Polska, wniosek w sprawie uchylenia immunitetu i tymczasowego aresztu dla Dariusza Mateckiego dotarł do sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych. To oznacza, że jeśli dokument w piątek zostanie skutecznie dostarczony posłowi PiS, Sejm może podjąć decyzję ws. Mateckiego już w przyszłym tygodniu.
Doniesienia te potwierdził szef komisji Jarosław Urbaniak z Koalicji Obywatelskiej. - Wniosek o uchylenie immunitetu do nas trafił, ale czekamy na informację, że trafił do Mateckiego - powiedział Urbaniak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Matecki "przykładem". Lasy Państwowe pod lupą prokuratury
Poseł Matecki powiedział w piątek PAP, że nie otrzymał jeszcze wniosku. Zapowiedział, że decyzję w sprawie ewentualnego zrzeczenia się immunitetu podejmie, gdy dokładnie zapozna się z pismem.
Sprawę skomentował też marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
"Pora wyjść z lasu, Panie Pośle Matecki. Zgodnie z obietnicą wniosek w Pana sprawie przekazałem już komisji regulaminowej - Kancelaria Sejmu właśnie go Panu doręcza. Oczekuję, że wspomniana komisja uwinie się szybko, co pozwoli mi poddać Pana immunitet pod głosowanie na najbliższym Sejmie. No chyba, że wcześniej immunitetu sam Pan się zrzeknie. Do zobaczenia!" - napisał na portalu X.
Kilka zarzutów wobec Mateckiego
Prokuratura planuje przedstawić Mateckiemu zarzuty dotyczące m.in. podjęcia działań w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej polegających na: konsultowaniu z urzędnikami resortu sprawiedliwości warunków ofert stowarzyszeń Fidei Defensor oraz Przyjaciół Zdrowia przed formalnym złożeniem tych ofert w konkursie na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, a także podejmowaniu działań zmierzających do wskazania - wbrew zasadom konkursu - określonych organizacji jako tych, które mają otrzymać dotację celową.
Zarzuty, które prokuratura chce postawić posłowi Mateckiemu, dotyczą także podejmowania czynności w celu "udaremnienia stwierdzenia przestępnego pochodzenia środków płatniczych w kwocie nie mniejszej niż 447 500 zł" a także zawarcia dwóch pozornych umów o pracę z Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych i z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach potwierdzających wykonanie pracy, która w rzeczywistości nie została wykonana. We wtorek CBA zatrzymało trzech byłych dyrektorów Lasów Państwowych, którym następnie prokurator postawił zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w związku ze sprawą fikcyjnego zatrudnienia w LP posła Mateckiego. Nie przyznali się oni do popełnienia zarzucanych im przestępstw, złożyli wyjaśnienia i następnie zostali zwolnieni.
Poseł się broni. "Skrajnie absurdalne i nieprawdziwe"
Matecki napisał we wtorek na platformie X, że wszystkie zarzuty wobec niego są "skrajnie absurdalne i nieprawdziwe". "Tusk już na pierwszym posiedzeniu Sejmu krzyczał, że będę siedzieć. Wykorzystują cały aparat państwa do niszczenia opozycji" - napisał poseł PiS. Odnosząc się do zarzutów dotyczącego fikcyjnego zatrudnienia w LP Matecki, oświadczył w TV Republika, że był w Lasach Państwowych zatrudniony przez trzy lata, gdzie realizował zadania dotyczące mediów społecznościowych. "Pracowałem zdalnie. To był czas pandemii" - powiedział.
Zadeklarował też, że nie będzie unikał odpowiedzialności poprzez wyjazd z Polski. "Jeszcze dziś mógłbym jechać na Węgry, ale uspokajam siepaczy Bodnara, nie zamierzam nigdzie jechać" - napisał. "Mogę swobodnie lecieć do Budapesztu albo Waszyngtonu. Nic nie zrobiłem, nigdzie nie jadę - chciałem zeznawać od roku, nawet wysyłałem pisma do prokuratury - nikt mnie nie chciał przesłuchać" - dodał poseł PiS.
Odnosząc się do twierdzenia Mateckiego, że prokuratura nie chciała go przesłuchać, rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak wyjaśnił, że poseł chciał się zgłosić w charakterze świadka, ale "to nie jest charakter, w którym prokurator chciałby go przesłuchać". - Prokurator uważa, że w tym postępowaniu zachodzą podstawy do przesłuchania pana Mateckiego w charakterze podejrzanego - zaznaczył rzecznik PK.
Czytaj więcej:
Źródło: WP/PAP