Do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek na oddziale dziecięcym szpitalu w Sławnie w woj. zachodniopomorskim. Jadwiga Gosiewska jest ordynatorem tego oddziału i pełniła dyżur. Oprócz niej na oddziale była się jeszcze pielęgniarka.
Około godz. 2.00 w nocy do szpitala przywieziono pijaną kobietę z dwojgiem dzieci. Maluchy zostały umieszczone na oddziale, a ich matka trafiła do izby wytrzeźwień. Około godz. 4.00 w budynku szpitala pojawił się mężczyzna, podający się za ojca dzieci. Zażądał ich wydania. Gosiewska odmówiła, tłumacząc, że nie jest to godzina wypisu, a poza tym dzieci powinny odpocząć po szoku, jakim było zatrzymanie ich matki. Dzieci miały zostać wypisane o 7.00.
Mężczyzna wezwał policję. Po przyjeździe funkcjonariuszy Gosiewska została wyprowadzona z budynku szpitala. Poddano ją kontroli alkomatem. Jak twierdzi, podczas akcji została poturbowana. Beata Gosiewska w rozmowie z "GPC" powiedziała, że jej teściową boli całe ramię.
Anna Gembala z biura prasowego zachodniopomorskiej policji potwierdziła, że akcja policji miała miejsce, ale nie dotarły do niej żadne informacje, by funkcjonariusze używali siły.
Podczas interwencji policji dzieci pozbawione były opieki medycznej. Jak ustaliła "GPC", wśród noworodków jest jedno dziecko, które potrzebuje stałego nadzoru medycznego.
W czasie interwencji ojciec dzieci zabrał je bez wymaganego wypisu - twierdzi "GPC".
Jak donosi RMF FM, z zawiadomienia, które Gosiewska złożyła w Prokuraturze Rejonowej w Sławnie, wynika m.in., że policjanci ubliżali jej i dopuścili się rękoczynu. W zawiadomieniu nie jest opisane, jak miał on wyglądać. Tymczasem rzecznik zachodniopomorskiej policji zapewnia, że o rękoczynie nie może być mowy i przedstawia zupełnie inną wersję tego, co miało się dziać w szpitalu
Komendant sławieńskiej policji zlecił wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.