Głodni nie obronią
Zarabiam około 900 złotych. Za taką pensję muszę utrzymać rodzinę. A ryzykuję zdrowie i nawet życie w walce z przestępcami – denerwuje się jeden z policjantów. Równie fatalnie zarabiają strażacy i pogranicznicy. Władza od 1996 roku obiecuje mundurowym podwyżkę. Wczoraj 1500 z nich protestowało przed kancelarią premiera. Ale władza ich znowu zbyła.
24.09.2003 09:13
Wtorek. Godzina 5.30. Miasto budzi się do życia, a pod Komendą Wojewódzką Policji we Wrocławiu stoi ponad stu zdesperowanych policjantów.
- W 1996 roku władza obiecała nam, że zrówna nasze płace z pensjami, które mają wojskowi. Po tym zapewnieniu nic się nie zmieniło. Zarabiamy mało. Dlatego jedziemy protestować do Warszawy! – tłumaczy Wojciech Zając, wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego Policjantów Województwa Dolnośląskiego. Jego wypowiedź uzupełnia Irena Dykier, przewodnicząca NSZZ Policjantów:
- Ale w stosunku do społeczeństwa jesteśmy uczciwi. Nie pozostawiamy ludzi bez opieki. Dlatego do Warszawy jadą tylko ci, którzy mają urlop albo wolne. Są też emeryci... - Zarabiam około 900 złotych. Za taką pensję muszę utrzymać rodzinę. A ciągle ryzykuję zdrowie i nawet życie w walce z przestępcami. W domu właściwie mnie nie ma – nie kryje oburzenia jeden z funkcjonariuszy policji. W ślad za policjantami ruszyło kilkudziesięciu strażaków i funkcjonariuszy straży granicznej.
Janik wyjdź!
Koło południa dolnośląska delegacja dotarła do Warszawy. Tam czekali na nich policjanci, strażacy i strażnicy graniczni, którzy z całej Polski przybyli do stolicy, by domagać się poprawy warunków swojej pracy.
Pod kancelarią premiera zebrało się ich w sumie około 15.00. Zagrały gwizdki i syreny. Na transparentach widniały hasła: ,,Więzień je lepiej niż policjant”, „Mówiłeś, uwierzyliśmy, skłamałeś. Dość tego!” i „Gdzie jest minister?”.
Na to ostatnie pytanie odpowiedź uzyskali dość szybko, bo delegację funkcjonariuszy przyjął Krzysztof Janik. Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreślał, że walczył i walczy o uposażenie służb mundurowych. Jednocześnie zaznaczał jednak, że wszyscy znamy trudny stan budżetu państwa...
Tak naprawdę, postulaty protestujących pozostały na razie bez odpowiedzi. A w przedstawionej petycji domagają się oni m.in. podwyżek wynagrodzenia, zrównania zarobków w służbach, ujednolicenia kryteriów przyjęcia do służby, a także zwiększenia nakładów na środki ochrony osobistej funkcjonariuszy.
Obiecanki cacanki
- Obiecali nam, że we wtorek rząd jeszcze raz przeanalizuje budżet służb mundurowych podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ale to nas nie zadowala, bo jest tylko próbą odłożenia problemu. To zasłona dymna, żeby uspokoić społeczeństwo - denerwowała się Irena Dykier. Taka dymna zasłona tylko pogłębia determinację policjantów, którzy zapowiedzieli strajk włoski, czyli skrupulatne i długie załatwianie wszelkich możliwych spraw służbowych, a w ostateczności nawet głodówkę. Jednocześnie podkreślają, że nie zostawią społeczeństwa na pastwę przestępczości. - Nadal pracujemy dla ludzi, bo to nie zwykli obywatele są winni naszej dramatycznej sytuacji.... – powiedział nam jeden z policjantów po powrocie w Warszawy.
Jak każdy inny
Andrzej Otręba, poseł SLD
Policjant jest takim samym pracownikiem, jak każdy inny. Skoro związkowcy uznali, że ich prawa nie są w pełni realizowane, to protest jest jak najbardziej zasadny. Szczególnie, że biorący w nim udział policjanci robią to w ramach dni wolnych, więc bezpieczeństwo społeczeństwa nie jest zagrożone.
Deklaracje na papierze
Zbigniew Chlebowski, poseł PO
Nie jestem entuzjastą strajków służb mundurowych, ale jako członek Sejmowej Komisji Budżetu i Finansów wiem, jak ogromne jest zadłużenie policji i że pieniędzy brakuje dosłownie na wszystko. Obietnice, które są im składane to deklaracje na papierze, dlatego nie dziwię się takim krokom ze strony policji. Świadczą one o desperacji i frustracji policjantów.
Katarzyna Zalas, Marcin Torz