Gehenna cielaka. Groziła mu eutanazja, ale zjawili się oni
Cielak utknął nad wodospadem i tylko krok dzielił go od śmiertelnego wypadku. Przestraszone i wyczerpane zwierzę w ostatniej chwili uratowali ratownicy rzeczni. Alternatywą była eutanazja.
We wtorek wieczorem rolnik z norweskiego Nordfjordeid odebrał telefon z informacją, że jedna z jego 170 krów znajduje się w niebezpieczeństwie. Zwierzę musiało odłączyć się od grupy na pastwisku i zawędrować w głąb doliny. W efekcie utknęło nad wodospadem.
Cielaka w potrzasku wypatrzył spacerowicz. Od razu domyślił się, do kogo należy mała jałówka i skontaktował się z jej właścicielem. Rolnik początkowo chciał ratować niesfornego cielaka na własną rękę. Okazało się to jednak niemożliwe.
- Zadzwonił do nas i powiedział, że sytuacja nie wygląda dobrze. Alternatywą była eutanazja. Rolnik podejrzewał, że zwierzę stoi tam już cały dzień - powiedział w rozmowie z VG Thomas Lefdal z grupy ratownictwa rzecznego korpusu Czerwonego Krzyża w gminie Eid.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niedźwiedź znalazł sposób na upał. Fotopułapka wszystko nagrała
Akcja ratunkowa nad wodospadem
Przez 12 lat funkcjonowania grupy, odbyli kilka misji ratunkowych. Zazwyczaj chodziło jednak o uwolnienie z opresji ludzi. - To pierwszy raz, kiedy udało się nam uratować tak duże zwierzę. Cielak ważył około 200 kilogramów, ze sprzętem mieliśmy do udźwignięcia około 300 kilogramów - opowiada Lefdal.
Podchodząc do zestresowanego cielaka, załoga musiała zachować szczególną ostrożność. W przeciwnym razie zwierzę mogłoby spaść do wodospadu. Oswojenie go zajęło im około 50 minut. W końcu założyli mu uprząż i wyciągnęli około 20 metrów w górę na bezpieczny grunt. Dwugodzinną akcję w napięciu z drugiej strony rzeki obserwował właściciel małej jałówki.