Z policyjnych informacji wynika, że gang działał od listopada 2019 r. do stycznia 2020 r. Zatrzymanych udało się połączyć materiałem dowodowym z 11 dokonanymi w tym czasie oszustwami. Większość z nich dokonano na Pomorzu, choć były też przypadki dotyczące województwa śląskiego.
Oszustów działających metodą "na policjanta" rzadko niestety udaje się złapać, a jak już, to policja łapie przestępców niższego szczebla, czyli osoby, które odbierające pieniądze. Portal Trójmiasto.pl donosi, że w tym przypadku udało się zatrzymać kierownikami całego procederu.
Lawinowy wzrost kradzieży rowerów. To już prawdziwa plaga
- Funkcjonariusze, po przeprowadzeniu wnikliwej analizy materiału dowodowego oraz wykonaniu szeregu czynności procesowych, ustalili sprawców, którzy uprzednio już zostali skazani za tożsame przestępstwa. W toku prowadzonego śledztwa zostali oni zatrzymani i doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku — mówi Karina Kamińska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Zarzuty dla szefa gangu oraz czterech członków grupy
Aktem oskarżenia objęto łącznie pięć osób: szefa gangu oraz czterech członków grupy. Aktualnie trzech spośród oskarżonych przebywa w areszcie.
- Wszystkim oskarżonym zarzucono popełnianie w ramach zorganizowanej grupy przestępstw oszustwa oraz usiłowania oszustwa, w tym wobec mienia znacznej wartości. Sprawcy z procederu uczynili sobie stałe źródło dochodu — tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Czytaj także: Wynik afery plagiatowej w Gdańsku
Przestępczość zorganizowana
Według informacji pochodzących od prokuratury, oszuści mieli działać według hierarchicznej struktury. Byli w nim m.in. "telefoniści", czyli osoby dzwoniące do seniorów czy "logistycy" nadzorujący cały proces.
Oszuści najbardziej zainteresowani byli seniorami, którzy wciąż korzystali z telefonów stacjonarnych. Ich numery były wybierane z książki telefonicznej. Podając się za oficerów policji, wmawiali pokrzywdzonym, że mają wziąć udział w rzekomo policyjnej akcji przeciwko... oszustom. Celem było przekazanie pieniędzy prowadzącym śledztwo, aby ci je "zabezpieczyli".
- Dzwoniący polecali pokrzywdzonym niezwłoczne udanie się do banku i dokonanie wypłaty zgromadzonych środków. Wypłacone pieniądze oraz pieniądze zabrane z mieszkań pokrzywdzeni przekazywali osobie, która do nich podchodziła, bądź pozostawiali we wskazanych miejscach, np. w koszu na śmieci lub krzakach — mówi Wawryniuk.
Po odebraniu pieniędzy kurierzy kontaktowali się z osobą, która ich zwerbowała, i przekazywali jej pieniądze, ona zaś przekazywała je dalej do kierującego całą operacją. Dopiero wówczas szef gangu dzielił je pomiędzy wszystkich biorących udział w przestępstwie.
Czytaj także: Koniec sprawy kard. Stanisława Dziwisza