Gang fałszywych policjantów usłyszał zarzuty prokuratorskie
420 tys. zł. Tyle wynosi łączna kwota, na którą miało oszukać pięciu członków gangu. Prokuratura dzisiaj wysłała akt oskarżenia wobec przestępców, którzy zajmowali się oszustwami metodą "na policjanta"
27.07.2021 15:16
Z policyjnych informacji wynika, że gang działał od listopada 2019 r. do stycznia 2020 r. Zatrzymanych udało się połączyć materiałem dowodowym z 11 dokonanymi w tym czasie oszustwami. Większość z nich dokonano na Pomorzu, choć były też przypadki dotyczące województwa śląskiego.
Oszustów działających metodą "na policjanta" rzadko niestety udaje się złapać, a jak już, to policja łapie przestępców niższego szczebla, czyli osoby, które odbierające pieniądze. Portal Trójmiasto.pl donosi, że w tym przypadku udało się zatrzymać kierownikami całego procederu.
- Funkcjonariusze, po przeprowadzeniu wnikliwej analizy materiału dowodowego oraz wykonaniu szeregu czynności procesowych, ustalili sprawców, którzy uprzednio już zostali skazani za tożsame przestępstwa. W toku prowadzonego śledztwa zostali oni zatrzymani i doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku — mówi Karina Kamińska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Zarzuty dla szefa gangu oraz czterech członków grupy
Aktem oskarżenia objęto łącznie pięć osób: szefa gangu oraz czterech członków grupy. Aktualnie trzech spośród oskarżonych przebywa w areszcie.
- Wszystkim oskarżonym zarzucono popełnianie w ramach zorganizowanej grupy przestępstw oszustwa oraz usiłowania oszustwa, w tym wobec mienia znacznej wartości. Sprawcy z procederu uczynili sobie stałe źródło dochodu — tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Czytaj także: Wynik afery plagiatowej w Gdańsku
Przestępczość zorganizowana
Według informacji pochodzących od prokuratury, oszuści mieli działać według hierarchicznej struktury. Byli w nim m.in. "telefoniści", czyli osoby dzwoniące do seniorów czy "logistycy" nadzorujący cały proces.
Oszuści najbardziej zainteresowani byli seniorami, którzy wciąż korzystali z telefonów stacjonarnych. Ich numery były wybierane z książki telefonicznej. Podając się za oficerów policji, wmawiali pokrzywdzonym, że mają wziąć udział w rzekomo policyjnej akcji przeciwko... oszustom. Celem było przekazanie pieniędzy prowadzącym śledztwo, aby ci je "zabezpieczyli".
- Dzwoniący polecali pokrzywdzonym niezwłoczne udanie się do banku i dokonanie wypłaty zgromadzonych środków. Wypłacone pieniądze oraz pieniądze zabrane z mieszkań pokrzywdzeni przekazywali osobie, która do nich podchodziła, bądź pozostawiali we wskazanych miejscach, np. w koszu na śmieci lub krzakach — mówi Wawryniuk.
Po odebraniu pieniędzy kurierzy kontaktowali się z osobą, która ich zwerbowała, i przekazywali jej pieniądze, ona zaś przekazywała je dalej do kierującego całą operacją. Dopiero wówczas szef gangu dzielił je pomiędzy wszystkich biorących udział w przestępstwie.
Czytaj także: Koniec sprawy kard. Stanisława Dziwisza