PolskaGabinety polityczne do likwidacji? Kukiz'15 ujawnił zarobki zatrudnionych tam osób

Gabinety polityczne do likwidacji? Kukiz'15 ujawnił zarobki zatrudnionych tam osób

• Kukiz'15 chce likwidacji gabinetów politycznych, co da 500 mln zł oszczędności
• Ruch ujawnił zarobki osób, które są w nich zatrudnione
• Kilka lat temu projekt ustawy ws. likwidacji gabinetów złożył PiS

• Terlecki: musimy się nad tym projektem zastanowić
• Winnicki: gabinety są sposobem na obsadzanie przez partie setek etatów

Gabinety polityczne do likwidacji? Kukiz'15 ujawnił zarobki zatrudnionych tam osób
Źródło zdjęć: © WP | Konrad Żelazowski
Michał Fabisiak

03.02.2016 | aktual.: 03.02.2016 16:48

Ruch Kukiz'15 domaga się redukcji biurokracji. Pierwszy krok w tym kierunku został już wykonany. Posłowie ugrupowania złożyli w Sejmie projekt ustawy likwidującej gabinety polityczne w ministerstwach i samorządach. Kukiz'15 przekonuje, że w ten sposób budżet państwa zaoszczędzi 500 mln złotych.

- Gabinety te nie znajdują szerszej podstawy w administracji publicznej i prowadzą do jej upolitycznienia. Są sposobem na obsadzanie przez partie setek etatów w ramach jednej jednostki, a w skali kraju nawet tysięcy - mówi Wirtualnej Polsce Robert Winnicki, poseł Kukiz'15. Ruch przekonuje, że gabinety politycznej zatrudniają ponad 10 tys. doradców i asystentów, którzy nie mają określonych obowiązków i często wykonują pracę czysto partyjną, choć ich pensje wypłacane są z budżetu.

Ze szczegółami pomysłu posłów Kukiz'15 można zapoznać się na stronie internetowej gabinetypolityczne.pl. Znajduje się tam również informacja dotycząca wysokości pensji zatrudnionych w zapleczu politycznym. Z danych przedstawionych przez Ruch wynika, że rząd PiS zatrudnił w gabinetach 90 nowych osób, z których najwięcej może zarabiać szefowa gabinetu politycznego Prezesa Rady Ministrów Elżbieta Witek. Maksymalna pensja na tym stanowisku wynosi 13300 zł. Niewiele mniej zarabiają szefowie gabinetów poszczególnych ministrów - w przedziale od 7890 zł do 11046 zł. Pensje doradców ministrów wynoszą od 3640 do do 6608, z kolei asystentów politycznych 2590-4438. Na stronie nie podano jednak, czy są to zarobki brutto czy netto.

W przeszłości likwidacji gabinetów politycznych domagało się Prawo i Sprawiedliwość. W 2009 PiS złożył w Sejmie odpowiedni projekt ustawy. - Nie ma w tej chwili żadnego powodu, by zatrudniać kilkanaście tysięcy pracowników politycznych, bardzo różnie dobieranych - mówił wówczas Jarosław Kaczyński. Dokument nie został jednak rozpatrzony przez Sejm, dlatego w 2012 roku Prawo i Sprawiedliwość ponownie wniosło projekt przewidujący likwidację gabinetów politycznych, ale i tym razem działania posłów partii zakończyły się niepowodzeniem. Jak do swojego pomysłu odniesie się PiS, który posiada teraz parlamentarną większość i w końcu może go zrealizować?

- Zawsze jest tak, że trochę inaczej się patrzy na zarządzanie państwem z perspektywy opozycji, a trochę inaczej z perspektywy rządu. Musimy się nad tym projektem zastanowić - powiedział w rozmowie z PAP Ryszard Terlecki, szef klubu parlamentarnego PiS. I dodał, że jego partia jest w trakcie przebudowy państwa w związku z czym demolowanie struktur ministerstw nie jest obecnie racjonalne.

Posłowie Kukiz'15 zapewniają, że projekt dotyczący likwidacji gabinetów politycznych to pierwszy, ale nie ostatni krok w kierunku redukcji administracji publicznej. - W Polsce mamy do czynienia z rozrostem biurokracji pod kątem obsługi środków unijnych. Trzeba tutaj przeprowadzić głęboki audyt i racjonalizację wydatków. Poza tym trzeba zastanowić się nad reformą administracji publicznej oraz jej efektywnością, zwłaszcza na szczeblu powiatowym - tłumaczy WP poseł Winnicki.

- Po pracach nad budżetem na ten rok zwróciliśmy uwagę na wzrost zatrudnienia w różnych instytucjach. Na pewno trzeba się temu przyjrzeć. Osobiście jestem za odbiurokratyzowaniem administracji po to, aby urzędników było mniej, więcej zarabiali i lepiej pracowali. Uważam, że w tym celu należy przeprowadzić audyt, który odpowie na pytanie, czy jest przerost formy nad treścią - mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Andrzej Jaworski. I przypomina, że minister finansów Paweł Szałamacha zapowiedział, że w pracach nad budżetem na 2017 roku rząd przyjrzy się wydatkom poszczególnych instytucji związanych z zatrudnieniem.

WP/PAP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (611)