Frankowicze na ratunek eksporterom

Frankowicze na ratunek eksporterom

Frankowicze na ratunek eksporterom
26.01.2017 08:18, aktualizacja: 19.05.2017 12:54

Chyba każdy, kto miewa od czasu do czasu styczność z wymianą walut, jest świadom istnienia internetowych kantorów. To co dla jednych jest tylko ciekawostką, dla innych okazało się wręcz zbawienne.

Pierwszy boom na korzystanie z usług kantorów internetowych miał w naszym kraju miejsce kilka lat temu, po uchwaleniu w Sejmie ustawy antyspreadowej. Dzięki nowym regulacjom banki zostały zmuszone, by dla swoich klientów, którzy zaciągnęli kredyty walutowe, prowadzić bezpłatnie powiązane rachunki w walucie kredytu. Z kont tych spłacane były kolejne raty. Co najważniejsze, rachunki walutowe mogły być zasilane pieniędzmi pochodzącymi z różnych źródeł. Kredytobiorcy, którzy dotychczas musieli kupować franki na spłatę kredytu w bankach, zaczęli masowo nabywać je w kantorach internetowych, które tak jak dzisiaj, oferowały dużo niższe spready. Oszczędności na kupowaniu walut w sieci zamiast w banku, w skali całego kredytu sięgały nierzadko kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dość liczna rzesza kredytobiorców stanowiła więc solidną bazę dla rozwoju rynku kantorów internetowych.

Z czasem do wymiany walut online przekonywać zaczęli się także przedsiębiorcy zajmujący się importem i eksportem, którzy rozliczają się przecież z kontrahentami w euro, dolarach amerykańskich czy funtach brytyjskich. Szczególnie w poprzednim roku grono klientów kantorów internetowych powiększyło się o przedsiębiorców handlujących z Wielką Brytanią. Wahania kursu funta o 20% w ciągu 9 miesięcy spowodowały, że dla wielu eksporterów korzystna wymiana waluty stała się kwestią „być albo nie być”. Importerom pozwoliła zaś jeszcze zwielokrotnić nadspodziewanie wysokie zyski.
Można więc w pewnym uproszczeniu powiedzieć, że frankowicze „przyduszeni” przez banki wysokimi spreadami wymusili na rządzących ustawę antyspreadową, która spowodowała pośrednio rozwój branży kantorów internetowych. A później dzięki temu eksporterzy, którzy w 2016 ucierpieli na spadku wartości funta brytyjskiego, mieli gdzie szukać ratunku i zmniejszać rozmiar swoich strat. Prawda jest też jednak taka, że branża kantorów internetowych zrobiła wiele, by zainteresować biznes swoimi usługami. Przedsiębiorcy są bowiem dużo bardziej atrakcyjnymi klientami niż osoby spłacające kredyty. Firmy wymieniają przecież pieniądze częściej i zazwyczaj są to dużo większe sumy.

Dobrym przykładem orientowania się branży wymiany walut online na przedsiębiorstwa, jest kantor internetowy Fritz Exchange. Jego właścicielem jest międzynarodowa grupa kapitałowa Fritz Group, która działa na rynku finansowym od kilkunastu lat. Internetowy kantor Fritz Exchange posiada specjalną ofertę dla biznesu, która obejmuje:

- możliwość negocjowania indywidualnej ceny walut dla klientów, którzy planują regularnie wymieniać kwoty o wartości przekraczającej 10 tys. euro,
- rozbudowany dział obsługi klienta obejmujący konsultantów ds. poruszania się w serwisie transakcyjnym, negocjatorów kursów i osoby prognozujące zmiany na rynkach walutowych,
- księgowanie 90% transakcji w przeciągu 15 minut.

Dzięki dobrze skonstruowanej ofercie Fritz Exchange wymieniany jest dzisiaj w gronie liderów rynku wymiany walut online w Polsce. Pozycja ta i idące z nią w parze zyski, pozwalają firmie na ciekawe eksperymenty i rozwijanie innowacyjnych projektów. Jednym z nich jest lokowanie w Małopolsce, m.in. w Krakowie i Wieliczce urządzeń Fritz Exchanger, czyli automatów do wymiany walut, które wyglądem przypominają bankomaty zintegrowane z wpłatomatami.

W najbliższych latach należy się spodziewać się, że branża kantorów internetowych będzie dalej się rozwijać. Wprawdzie z czasem zmniejszać będzie się grono kredytobiorców, którzy zadłużyli się w obcej walucie, w ich miejsce pojawiać się będą jednak w internetowych kantorach kolejni klienci biznesowi i coraz liczniejsi indywidualni. Wymiana walut w internecie zyskuje bowiem na popularności z każdym rokiem.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także