Eskalacja walk w Donbasie. Co chce ugrać Rosja?
Ostatnie dni przyniosły zaostrzenie walk na wschodzie Ukrainy. Czy to łabędzi śpiew separatystów, czy początek nowej fazy konfliktu?
19.01.2015 | aktual.: 19.01.2015 18:27
Jeszcze trzy tygodnie temu wydawało się, że sytuacja w Donbasie zmierza do pełnego zamrożenia wojny. Prorosyjscy rebelianci byli osłabieni wewnętrznymi konfliktami, politycy Unii Europejskiej zaczęli przebąkiwać o możliwości zniesienia rosyjskich sankcji, a liderzy separatystów i "premier" tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Zacharczenko otwarcie przyznawali w wywiadach, że projekt Noworosji zakończył się porażką.
Tymczasem w ciągu ostatnich kilku dni, walki między ukraińską armią a wspieranymi przez Moskwę separatystami rozgorzały z nową siłą. Najcięższe boje toczyły się o kontrolę nad doszczętnie już zrujnowanym, choć wciąż strategicznie ważnym lotniskiem w Doniecku. W sobotę separatyści - z pomocą rosyjskich wojsk - zdobyli długo trzymany przez Ukraińców port, lecz już w niedzielę wieczorem siły rządowe go odbiły. Nie wiadomo jednak, czy będą w stanie je utrzymać, bo walki w rejonie lotniska, a także w innych miejscach wokół Doniecka nadal trwają. Co więcej, jak podała ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, dwa bataliony rosyjskich wojsk przekroczyły dziś granicę z Ukrainą. Sytuacja stała się na tyle poważna, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko ogłosił częściową mobilizację.
Skąd ten nagły zwrot w konflikcie? Zdaniem Anatolija Baronina, dyrektora kijowskiego think-tanku Da Vinci Analytic Group, ofensywa separatystów to próba uzyskania lepszej pozycji, z której Rosja mogłaby negocjować warunki kolejnego rozejmu.
- Kreml dokonał czystki wśród sił rebelianckich, pozbył się nielojalnych elementów i stara się zwiększyć terytorium kontrolowane przez rebeliantów przed powrotem do negocjacji – mówi Baronin.
Właśnie konsolidacją kontroli nad separatystami tłumaczy on m.in. zabójstwo "Batmana", jednego z liderów rebelii w Ługańsku. Podobnego zdania jest Paweł Maciążek, ekspert portalu Defence24.pl
- Zastanawiam się, czy poprzez zwiększenie intensywności walk Rosja nie chce podnieść ducha bojowego i zwiększyć kontroli nad rebeliantami, którzy w ostatnim czasie zostali zdziesiątkowani - dopowiada Paweł Maciążek, ekspert Defence24.pl. Także i on przewiduje, że Putin po uzyskaniu swoich celów wkrótce powróci do stołu negocjacyjnego.
- Musimy pamiętać, że sankcje i niska cena ropy naftowej oznacza nie tylko problemy dla rosyjskiej gospodarki, ale i duży cios w jeden z najważniejszych projektów Moskwy, czyli integrację eurazjatycką. W efekcie kryzysu pojawiły się sceptyczne wobec integracji głosy z Białorusi i z Kazachstanu. Dlatego Kremlowi potrzebna jest teraz taktyczna pauza – mówi Maciążek.
Na to, że mimo zaostrzenia walk może dojść do wznowienia negocjacji, mogą wskazywać sygnały wysyłane tak z Moskwy, jak z Kijowa. Jeszcze w niedzielę Władimir Putin ogłosił, że złożył Ukrainie ofertę pokoju, którą ukraiński prezydent Petro Poroszenko miał jednak odrzucić. Lecz już kilkanaście godzin później Poroszenko zaproponował, by doprowadzić do natychmiastowego zawieszenia broni.
- Patrząc realistycznie, uzyskanie stabilnego porozumienia i rozpoczęcie jakiegoś procesu pokojowego jest obecnie maksimum tego, co może osiągnąć Kijów. Donbasu nie uda się odbić militarnie bez ponoszenia katastrofalnych ofiar – mówi Baronin.
Eksperci są jednak zgodni, że nawet, jeśli do rozejmu by doszło, byłby to jedynie chwilowe rozwiązanie.
- Nie sądzę, by było możliwe jakiekolwiek ostateczne uregulowanie sytuacji w Donbasie. Rosja potrzebuje obecnie przerwy, ale nie oznacza to, że za dwa, trzy lata nie powróci do projektu Noworosji – podsumowuje Maciążek.
Oskar Górzyński, Wirtualna Polska
**Zobacz również:Rebelianci szturmują lotnisko w Doniecku
**