Dziennikarz mógł zostać zabity tuż po porwaniu
Zabójstwo włoskiego dziennikarza Enzo Baldoniego mogło zostać dokonane zaraz po jego porwaniu, a nie po upłynięciu ultimatum wobec rządu Włoch postawionego przez porywaczy - napisał włoski dziennik "Corriere della Sera".
27.08.2004 | aktual.: 27.08.2004 14:48
Dziennik podkreśla jednak, że jest to jedynie hipoteza, oparta na pewnych anomaliach występujących na pokazanej przez telewizję Al- Dżazira taśmie wideo przedstawiającej morderstwo.
Przede wszystkim dziennikarza widać na czarnym tle, a nie jak na poprzednich nagraniach tego rodzaju, przed grupą zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Dziennik zauważył również, że Baldoni wygląda na zdjęciach na odprężonego i jest uśmiechnięty. Jest to mało prawdopodobne zachowanie u porwanego, któremu grozi śmierć. Wreszcie dziennikarz przedstawiał się, jednak jego paszport i legitymacja prasowa pokazane zostały na innym planie.
Włoski dziennik przypuszcza, że film mógł zostać zmontowany z nagrań, które Baldoni zrobił w trakcie swojej pracy.
Baldoni zaginął 19 sierpnia na przedmieściach Nadżafu. Jechał do tego miasta za konwojem Czerwonego Krzyża, z którym od lat był związany, uczestnicząc w akcjach niesienia pomocy humanitarnej. W Nadżafie chciał przeprowadzić wywiad z przywódcą szyickiej rebelii Muktadą al-Sadrem. W sobotę znaleziono zwłoki irackiego kierowcy dziennikarza. O tym, że on sam jest przetrzymywany przez terrorystów, poinformowano we wtorek.
Ultimatum postawione przez terrorystów z grupy o nazwie Armia Islamska, którzy domagali się wycofania wojsk włoskich z Iraku w ciągu 48 godzin, minęło w czwartek po południu.