PolskaDwóch Polaków zginęło w Iraku

Dwóch Polaków zginęło w Iraku

08.06.2004 09:05, aktual.: 08.06.2004 17:09

Sześciu żołnierzy koalicji:
dwóch Polaków, trzech Słowaków i Łotysz, zginęło rano
wskutek wybuchu w czasie operacji rozminowywania składu amunicji i
materiałów wybuchowych w Suwajrze, na południe od Bagdadu. Jest
wielu rannych; jeden z nich, polski żołnierz, doznał poważnych
obrażeń.

Obraz

Śmierć ponieśli starszy kapral nadterminowy Tomasz Krygiel z 12. Brygady Zmechanizowanej w Szczecinie i starszy szeregowy nadterminowy Andrzej Zielke z 16. batalionu remontowego w Elblągu. Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński złożył kondolencje rodzinom poległych. Władze wojskowe i koledzy z wojska otoczyli je troskliwą opieką - podał MON.

Wstrzymane prace saperskie

Do wybuchu doszło, gdy żołnierze zamierzali wyładować pociski w miejscu detonacji - powiedział dowódca wielonarodowej dywizji Centrum-Południe w Iraku gen. dyw. Mieczysław Bieniek. Generał nie wyklucza, że eksplozję spowodował ostrzał. Prace saperskie zostały wstrzymane, okoliczności wypadku bada komisja.

Ciężko ranny polski żołnierz jest poddawany intensywnym zabiegom lekarskim w szpitalu w Bagdadzie. Pozostali ranni trafili do polskiego szpitala polowego w Karbali.

"Rutynowy proces niszczenia rozrzuconej amunicji polega na tym, że zbiera się ją przy zachowaniu należytej ostrożności, ładuje na specjalnie przystosowane samochody amunicyjne, przewozi w jedno miejsce i niszczy za pomocą ładunku wybuchowego. Gdy samochód dojechał na miejsce, dwaj żołnierze otwierali burtę samochodu i w tym momencie nastąpił niekontrolowany wybuch. Trudno w tej chwili powiedzieć, czym był spowodowany. Nie wykluczamy wariantu, że mógł być to ostrzał" - powiedział generał.

Specjalna komisja

"Powołałem rano specjalną komisję, w jej skład wchodzą przedstawiciele prokuratury, żandarmerii, saperzy, nie tylko z Polski, ale i innych krajów koalicji. Do czasu wyjaśnienia przyczyn tej tragedii wstrzymałem - po uprzednim powiadomieniu dowództwa koalicyjnego i dowództwa krajowego - wszystkie prace związane z rozminowywaniem i usuwaniem materiałów wybuchowych" - dodał Bieniek.

Generał powiedział, że komisja będzie pracować bardzo dokładnie i bez pośpiechu, a jej raport posłuży nie tylko dywizji pod polskim dowództwem. "Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci tragedią, jaka wydarzyła się w naszej dywizji. Jest to cena, jaką żołnierze wojsk koalicji płacą za proces stabilizacji, uwolnienia tego kraju od min i pocisków, których ofiarami są nie tylko mieszkańcy, ale i nasi żołnierze" - oświadczył Bieniek.

"Praca saperów była i jest niebezpieczna, nie tylko tu, ale i w kraju. Praca tych bohaterskich żołnierzy, którzy codziennie narażają życie, jest nieoceniona. Dlatego też decyzją Ministerstwa Obrony Narodowej szczególnie niebezpieczna służba w niektórych oddziałach będzie skracana do czterech miesięcy" - przypomniał Bieniek.

Jeden z ostatnich składów

Skład amunicji, w którym doszło do tragicznego wypadku, to jeden z ostatnich, które likwidowali żołnierze dywizji Centrum-Południe. Jak powiedział Bieniek "takich składów mieliśmy dwanaście, zostały trzy. To był jeden z tych ostatnich trzech. Oczywiście nie tylko my prowadzimy tam prace. Mamy amerykańskich ekspertów, którzy rozbrajają miny-pułapki; są to zespoły w moim odwodzie, gdybyśmy znaleźli takie miny w budynkach na ulicach na drogach".

"Pozostają jeszcze dwa duże składy, których czyszczenie na razie zostało wstrzymane - zakomunikował gen. Bieniek. Wzmocnię ochronę tych składów, aby terroryści nie mogli wykradać amunicji i bomb do niszczenia infrastruktury oraz do zamachów na ludność cywilną i na nas".

W dywizji Centrum-Południe ogłoszono żałobę, flagi opuszczono do połowy masztu. Wieczorem w Obozie Babilon, gdzie mieści się dowództwo dywizji, zostanie odprawione specjalne nabożeństwo.

Suwajra w prowincji Wasit

Suwajra, gdzie doszło do wypadku, leży w prowincji Wasit, jednej z trzech, za które odpowiada wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem; rozlokowany tam jest kontyngent ukraiński.

Od początku operacji w Iraku straciło życie 10 Polaków. W sobotę w zasadzce zginęło dwóch byłych żołnierzy GROM, pracujących dla firmy Blackwater USA. Wcześniej zginęli major Hieronim Kupczyk (pośmiertnie awansowany do stopnia podpułkownika): st. chorąży Marek Krajewski, kapitan Sławomir Stróżak, starszy szeregowy Gerard Wasielewski oraz dwaj dziennikarze TVP - Waldemar Milewicz i Mounir Bouamrane.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także